Nawet nauczyciele matematyki mają problem z wyliczeniami. Umowa dokładnie bowiem określa podwyżki – 3% w pierwszym roku, po 2% w dwóch kolejnych, 3% w czwartym roku obowiązywania kontraktu. W sumie 10% w okresie 4 lat. Dlaczego więc władze miasta i zarząd CPS mówią o ponad 17%? Okazuje się, że zależnie od przyjętego sposobu naliczania obydwa wyniki są właściwe.
Burmistrz Chicago nazywa osiągnięte porozumienie zadowalającym i wskazuje, że umowa będzie kosztowała podatników mniej, niż w latach poprzednich.
“W przeszłości podatnicy płacili więcej, a nasze dzieci otrzymywały mniej – mówił w środę Rahm Emanuel – W obecnym kontrakcie podatnicy zapłacą mniej, a dzieci dostaną więcej.”
Podczas konferencji prasowej niemal pogratulował nauczycielom 17% podwyżki, czego nie rozumieją nie tylko sami nauczyciele i rodzice, ale również część zarządu Chicago Public Schools.
Okazuje się jednak, że burmistrz nie popełnił błędu, a jedynie policzył dodatki przysługujące szkolnej kadrze w wyniku wcześniejszych umów, podpisanych przed wielu laty.
Przedstawiciele związków zawodowych nauczycieli nazywają to nakręcaniem wyniku i przypominają, iż część branych pod uwagę przez miasto podwyżek sięga umowy z 1967 roku.
17% to suma obecnie uzyskanych podwyżek w wysokości 10% w okresie 4 lat oraz dodatki za staż pracy dla części nauczycieli posiadających dyplom. Umowa przewidująca takie dodatki funkcjonuje już od 45 lat i po prostu do tej pory nigdy nie była brana pod uwagę podczas ustaleń pomiędzy związkami, a miastem.
Niezależnie od sposobu naliczania podwyżek sumy potrzebne do wypełnienia kontraktu są takie same. Według informacji biura burmistrza roczny koszt wyniesie $75 mln.
Sprawa nie jest jednak jeszcze zakończona. Mimo powrotu uczniów do szkół nauczyciele wciąż mają dwa tygodnie na decyzję w sprawie osiągniętego porozumienia. Mało kto jednak wierzy, że może dojść do ponownego strajku, choć ewentualnych dalszych negocjacji nikt nie wyklucza.
Konsekwencje umowy
Burmistrzowi udało się wydłużyć dzień nauki i nieco wzmocnić pozycję dyrektorów szkół podczas naboru nowych nauczycieli. Związkom udało się natomiast osłabić program ewaluacji pracy nauczycieli i uzyskać lepsze gwarancje pracy.
Obydwie strony mają powody do świętowania, choć żadna z nich nie uzyskała wszystkiego, co chciała. W opinii obserwatorów zwycięzcą okazały się związki zawodowe, które przede wszystkim pokazały, że wciąż się liczą. Zwolennicy reformy szkolnictwa czują się przegranymi w sporze i wyrażają żal pod adresem nowej administracji miasta, która podobno ustąpiła zbyt szybko i zbyt łatwo.
Wciąż jednak każdy wyciąga z sytuacji pozytywne wnioski. Grupy nawołujące do reform cieszą się, że problem szkolnictwa trafił na pierwsze strony gazet i być może w wyniku narodowej dyskusji dojdzie do pożądanych zmian.
Związki zadowolone są ze wzmocnienia swych szeregów i pozycji traconej od wielu lat.
Burmistrz nie mogąc przypisać sobie zwycięstwa w negocjacjach zwraca uwagę na najmłodszych, którzy według niego skorzystali najwięcej.
Wiele osób zauważa jednak, że minione dni nie były merytoryczną dyskusją na temat szkół, ale starciem dwóch jednostek – burmistrza Chicago i przewodniczącej związku.
Przypomina się również, że takie zakończenie sprawy w wielu stanach nie byłoby możliwe. W większości strajk pracowników publicznych jest niemożliwy, a nawet jeśli prawo zezwala na to, prowadzone są tam negocjacje poza szkolnymi klasami, które bardzo często przynoszą znacznie lepsze rezultaty, niż osiągnięte w Chicago po siedmiu dniach gwałtownego protestu.
W opinii grupy reformatorów Rahm Emanuel nie wykazał się niczym nadzwyczajnym i związki bez wątpienia okazały się w starciu silniejsze. Przykładem może być fakt, że w innych stanach ewaluacja wiedzy studentów stanowi często aż 50% oceny nauczyciela, podczas gdy w Chicago zaledwie 30%, tyle ile w całym stanie Illinois.
Za zły punkt umowy uznano też możliwość przeniesienia się nauczyciela zamykanej szkoły do innej, gdzie trafiają jego uczniowie. Powodem zamknięcia placówki jest często przecież niski poziom nauczania.
Ostatni wielki strajk nauczycieli miał miejsce w Detroit w 2006 r. Chicagowscy nauczyciele ostatni raz przerwali zajęcia z powodu strajku generalnego w 1987 r.
RJ
'