Próbując zmniejszyć przewidywany na przyszły rok deficyt budżetowy oceniany na $369 mln. burmistrz Chicago rozważa możliwość podniesienia miejskiego podatku od rozrywki oraz podatku na papierosy.
Za trzy tygodnie Rahm Emanuel ma przedstawić swój projekt budżetu na przyszły rok. Podobno nie planuje podwyżki podatków od sprzedaży oraz nakładanych na nieruchomości, głównie ze względu na podpisaną niedawno podwyżkę podatku na szkoły w wysokości $41 mln. oraz niedawnej umowy z nauczycielami, która gwarantuje maksymalne podwyżki na ten cel w okresie najbliższych 3 lat.
Nie chce również podnieść podatku podniesionego przez niego w ubiegłym roku – na hotele, miejskie parkingi, czy także podwyższonych ostatnio kosztów mandatów za parkowanie i drobne wykroczenia na terenie miasta.
Poszukuje więc innych sposobów na zmniejszenie deficytu budżetowego, który w przyszłym roku wyniesie co najmniej $369 mln. Opcji ma niewiele jesli nie chce każdego roku korzystać z tych samych rozwiązań.
Pozostaje na przykład podatek od rozrywki, ostatni raz podwyższony w 2009 r na 9%. To opłata doliczana do cen biletów do kina, na koncerty i większe wydarzenia sportowe. Emanuel chce podnieść go do poziomu 10%, co przyniosłoby miastu dodatkowe $88 mln. rocznie.
“To może być najwyższy podatek od biletów w całych Stanach Zjednoczonych, który może bardzo negatywnie odbić się na jego pozycji – mówią specjaliści porównując plan do podwyżki podatku od sprzedaży wprowadzonego przez Todda Strogera, gdy był on prezydentem powiatu Cook.
Druga podwyżka czeka palaczy tytoniu. Miejski podatek na papierosy podniesiony został w Chicago o 32 centy na paczce w 2005 r. a następnie o kolejne 20 centów w 2006. W tej chwili wynosi on już 68 centów.
W połączeniu z innymi podatkami – stanowymi i powiatowymi – wynosi on w Chicago już $4.67 za paczkę i jest drugi najwyższy w kraju. Bije nas pod tym względem jedynie Nowy Jork, gdzie aż $5.85 ceny każdej paczki stanowią podatki.
RJ
'