Publikujemy 61 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera
Również tekst Fromma ukazuje zupełnie inne oblicze wolności, niż to, do którego przyzwyczaiła nas filozofia poprzednich stuleci. Filozofia i kultura poprzednich stuleci była przeniknięta duchem liberalizmu, a więc duchem walki o wolność, tymczasem tutaj widzimy coś wręcz przeciwnego. Nie walka o wolność, ale chęć pozbycia się tych szczątków wolności, jakie człowiek jeszcze posiada może najgłębiej ukazuje ów tragizm wolności Sartre’a z pierwszego okresu swojego filozofowania w książce, a właściwie w artykule pod tytułem „Egzystencjalizm jest humanizmem”. Natrafiamy tam na lapidarne określenia tragizmu ludzkiej wolności. Znamy fundamentalną formułę Sartre’a:
„Istnienie poprzedza istotę” – człowiek najpierw istnieje jako pewna nieokreśloność, a dopiero potem, jakby na bazie owego istnienia, sam buduje sobie swoją własną istotę. Człowiek nie posiada żadnej natury, według której mógłby postępować. Człowiek jest nieokreślony, jest nijaki, dopiero z tej nieokreśloności, będąc całkowicie wolnym buduje swoją naturę.
Pisze Sartre tak:
„Człowiek taki, jakim go pojmuje egzystencjalizm, jest niedefiniowalny, ponieważ pierwotnie jest niczym. Będzie on kimś dopiero potem, a będzie takim, jakim siebie uczyni, tak więc nie ma natury ludzkiej, bo nie ma Boga, który by ją pojmował. Jest tylko człowiek, ale nie tylko taki, jakim siebie pojmuje, lecz taki jakim siebie chce – a tak, jak pojmuje siebie później niż istnieje, tak tez chce siebie później po owym skoku w istnienie. Człowiek nie jest niczym innym, jak tylko tym, czym siebie chce”. [L"existentialisme est un humanism, s.22]
Ten fragment nie mówi jeszcze wprost o wolności, ukazuje on jedynie naturę człowieka i to ukazuje w ten sposób, że czyni człowieka w pełni odpowiedzialnym za to, kim człowiek jest, ale już następny fragment mówi o wolności:
„jeśli Bóg nie istnieje wszystko wolno i w konsekwencji człowiek jest opuszczony, ponieważ nie znajduje ani w sobie, ani w innych możliwości zakotwiczenia. Nie ma już wy mówek - jeśli istnieje poprzedza istotę – nie można już niczego wyjaśnić poprzez odwołanie się do zadanej i utrwalonej natury ludzkiej. Inaczej mówiąc nie ma determinizmu, człowiek jest wolny, człowiek jest wolnością. Jeśli bóg nie istnieje nie znajdziemy przed sobą wartości ani nakazów, które by usprawiedliwiały nasze zachowanie, tak więc nie mamy ani poza sobą, ani przed sobą w świetlanej sferze wartości usprawiedliwień i wymówek. Jesteśmy sami, bez wymówek. Właśnie to chcę powiedzieć, mówiąc że człowiek jest skazany na wolność. Skazany, bo nie stworzył siebie, a jednak jest wolny, ponieważ raz rzucony w świat jest odpowiedzialny za wszystko co robi” [s.37]
Otóż wolność sprawia radykalną odpowiedzialność. Wolność jest tu pojęta tak radykalnie, że dla człowieka nie istnieje ani Bóg, ani żaden świat wartości, który by go zobowiązywał. Nawet – powiada – gdyby Bóg istniał, to to niczego nie zmienia, bo to nie przekreśli wolności człowieka. Człowiek tak czy owak będzie się musiał ustosunkować do owego Boga. Człowiek istnieje jako istota samotna, a samotną uczyniła go jego wolność. Człowiek istnieje przeniknięty trwogą, dlatego że musi decydować sam i sam ponosić pełną odpowiedzialność. Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za siebie, jest także odpowiedzialny za innych. Cokolwiek robi człowiek, to robiąc to uznaje, że każdy inny człowiek gdyby się znalazł w podobnej sytuacji, może podobnie postąpić, a więc człowiek stwarza reguły ogólne.
Jadąc tramwajem, ktoś nie zapłacił za bilet – nie jest to tylko indywidualny przypadek, bo tym swoim czynem uznaje on, że każdy inny człowiek będąc w tej samej sytuacji może tak samo zrobić.
Człowiek każdym swoim czynem ustala wzory ogólne, ogólne wzory człowieczeństwa. Jest wiec odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale jest odpowiedzialny za innych. Z drugiej jednak strony nie ma żadnego wpływu na innych ani inni nie mają wpływu na niego. Jest samotny.
Wydaje się, że filozofia współczesna osiągnęła pewien nowy wymiar refleksji na wolnością. Filozofia tradycyjna snując refleksje nad wolnością traktowała sprawę niejako ontologicznie. Stawiała pytanie: jak możliwy jest byt wolny? Jak to możliwe, że w świecie w którym panują przyczynowe powiązania, pojawia się jakiś byt niezależny od sieci owych powiązań?
Jak to możliwe, że w świecie determinizmu istnieje przedmiot niezdeterminowany?
Refleksja tradycyjna była nastawiona na analizy typu ontologicznego. Mamy rozmaite byty i nagle pojawia się jeden byt – człowiek, który nie podlega prawom ogólnym, a prawa ogólne są takie, iż ta sama przyczyna, w tych samych warunkach daje ten sam skutek.
Tymczasem w przypadku człowieka widzimy, że dzieje się coś zupełnie innego. Ta sama przyczyna, w tych samych warunkach daje rozmaite skutki. Była pewna grupa studentów, która czekała na wykład, wydawało się części, że czekają zbyt długo i zdecydowali się nie czekać, a inni zdecydowali czekać. Gdyby to było stado wróbli, albo stado szpaków z cała pewnością albo by wszyscy zostali, albo by wszyscy odfrunęli. Tutaj jest inaczej. Ten typ refleksji rozwija jeszcze Ingarden w tej pracy pod tytułem „Książeczka o człowieku” – analizuje przedmiot i bada w jaki sposób możliwy jest przedmiot nie poddany prawom przyczynowości. We współczesnej filozofii wolności ten temat nie wchodzi w grę. Pojawia się zupełnie inny problem. Po pierwsze pojawia się przekonanie, że człowiek jest taka istotą, która może, ale nie musi być wolna, że człowiek sam sobie nadaje wolność, że człowiek jest wolny taka wolnością, jaką sam sobie nadał.
Zbyszek Kruczalak
'