Władze chicagowskiego lotniska zmuszone zostały do przesunięcia daty przyjmowania zgłoszeń od potencjalnych pasterzy, którzy w ramach eksperymentu mieli wypasać stada kóz, owiec lub innych skubiących trawę zwierząt na terenach zielonych znajdujących się na terenie O`Hare. Zamiast zgłoszeń do biura napłynęły tysiące dodatkowych pytań.
Sama lista wymagań jest długa i trudna do zrealizowania. Składające się z około 30 sztuk stado ma dziennie oczyszczać teren co najmniej 250 stóp kwadratowych, nie bać się huku startujących i lądujących samolotów, nie zwracać uwagi na odgłosy dobiegające z pobliskich ulic i autostrad oraz pozostawać poza wzrokiem podróżnych. Pasterze mają zapewniać zwierzętom transport i pilnować, by zawsze znajdowały się wewnątrz ruchomego, elektronicznego ogrodzenia.
Według pomysłodawców zwierzęta o wiele lepiej poradzą sobie w trudno dostępnym terenie, w którym stojąca woda, nierówności i gęste krzewy nie pozwalają operować mechanicznym kosiarkom. Chicago Department of Aviation zwraca uwagę, że chodzi nie tyle o wygląd lotniska, ale przede wszystkim bezpieczeństwo samolotów, gdyż likwidując krzewy i wysoką trawę ogranicza się liczbę żyjących tam dzikich zwierząt – głównie ptaków i jeleni – stanowiących potencjalne zagrożenie.
12 miesięczny program pilotażowy ruszy w ciągu kilku najbliższych tygodni, pod warunkiem, że zgłosi się osoba z odpowiednim stadem i doświadczeniem. Podobne programy funkcjonują od dawna na lotniskach w Atlancie, San Francisco, czy Seattle. Jednak tam warunki są nieco inne, w związku z czym łatwiej było pomysł wprowadzić w życie.
“Zwierzęta nie będą przebywały w pobliżu pasów startowych, nie będą więc widoczne z okien samolotów – zapewniają przedstawiciele Chicago Department of aviation – Nie będą również stanowiły zagrożenia dla startujących i lądujących maszyn.”
Zainteresowani mają czas do 3 października na złożenie podania.
RJ