----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

24 października 2012

Udostępnij znajomym:

'

Podczas ostatniego posiedzenia chicagowskiej komisji budżetowej Rahm Emanuel oraz Garry McCarthy znaleźli się w krzyżowym ogniu pytań radnych miasta domagających się zdecydowanych działań w sprawie przestępczości.

Po pochwałach, jakie departament otrzymał w wyniku działań zabezpieczających niedawny szczyt NATO w Chicago nie ma już śladu. Ich miejsce zajęły bieżące problemy i nie zrealizowane obietnice dotyczące ograniczenia liczby zabójstw w mieście.

“Wciąż próbuję zrozumieć pańską wizję dotyczącą ograniczenia przemocy i obniżenia liczby morderstw” – mówił alderman Danny Solis do szefa policji. Jego pytanie wyrażało ogólną atmosferę środowego spotkania w ratuszu.

Mimo spadku liczby morderstw w porównaniu z miesiącami letnimi, większość aldermanów nie odczuwa tej różnicy na podległych sobie ulicach.

“Kiedy mówi pan w telewizji, że liczba zabójstw jest niższa, lub coś w podobnym stylu, nie odczuwamy różnicy’ – mówiła ald. Latasha Thomas z 17 okręgu. Część podległego jej rejonu zahacza o najbardziej niebezpieczne i najuboższe dzielnice Chicago, takie jak Englewood, West Englewood, czy Chatham.

Wiosną br. Emanuel przeniósł ponad 500 oficerów z pracy biurowej na ulice w tych dzielnicach. Do końca 2013 r. planuje wzmocnienie tamtejszych patroli kolejnymi 500 policjantami. Radni twierdzą, że mimo wszystko efekty nie są widoczne. Domagają się dodatkowych 500 i uważają, że obecne siły nie są wystarczające.

Stając w obronie planu burmistrza McCarthy przypomniał, iż według niego nie zwiększona obecność policji, ale inne działania operacyjne, jak choćby kontrola broni, ma przynieść rezultaty.

“Nie ma badań udowadniających, że zwiększona liczba policjantów na ulicy przekłada się na mniejszą liczbę morderstw – mówił szef policji w Chicago – Ważne jest, co i jak robią przebywający na ulicach oficerowie.”

Dziennik Chicago Tribune opisując obrady komisji przypomniał, że superintendent chciałby wprowadzić kilka zmian do obowiązującego obecnie prawa. Domaga się na przykład, by posiadacze broni byli zobowiązani do zgłaszania jej sprzedaży, zaginięcia lub kradzieży, czego obecnie nie muszą czynić.

 “Głównym źródłem broni dla chicagowskich przestępców nie jest stan Mississippi, nie jest nim Wisconsin ani Indiana – przypomniał McCarthy – Jest nim powiat Cook.”

Superintendent powołał się na sierpniową publikację dziennika Chicago Sun-Times, w której dowodzono, iż 58% odzyskanej przez policję broni zakupiono w Illinois, 19% w Indianie, 3% w Wisconsin i mniej niż 2% w stanie Mississippi, uznawanym dotąd za główne źródło uzbrojenia chicagowskich gangów. Spośród wszystkich sztuk broni pochodzących z naszego stanu aż 45% sprzedane było w powiecie Cook.

Konstruktywnych wniosków na spotkaniu nie wyciągnięto. Wielu obserwatorów lokalnej sceny politycznej uznało jednak posiedzenie za pierwszą żółtą kartkę dla szefa chicagowskiej policji.

Tak kształtują się obecne liczby, plany i życzenia dotyczące departamentu:

13,500 – liczba policjantów wg. budżetu na 2010 r.

12,000 – obecna liczba policjantów na służbie (2012)

500 – liczba, o jaką burmistrz chce powiększyć szeregi policji do końca 2013 r.

13,000 –minimalna liczba czynnych policjantów, jakiej do końca 2013 r. domagają się aldermani

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor