Zakończył się wprawdzie już ponad pięć miesięcy temu, ale dopiero teraz poznajemy wysokość ostatecznego rachunku. Na organizację Chicago wydało $27.5 mln. Dodatkowe sumy przeznaczono na obsługę mediów, obiady dla niektórych gości, czy wykupienie polisy ubezpieczeniowej na okres trwania szczytu.
Całkowity koszt zorganizowania i zabezpieczenia kilkudniowego zjazdu przywódców państw Paktu Północnoatlantyckiego zamknął się sumą 27,5 miliona, z czego około $15 mln pochłonęły nadgodziny pracowników departamentu policji o ok. $1 mln wynagrodzenia dla czuwających strażaków.
Rząd federalny zwrócił już miastu w kilku ratach ponad $20 mln i nie zamierza dokładać więcej. Ostatni zwrot w wysokości $750,000 wpłynie na miejskie konto w grudniu.
Podatnicy mogą jednak spać spokojnie, resztę pokryją prywatni sponsorzy, którzy jeszcze przed rozpoczęciem szczytu NATO przekazali miejskiemu komitetowi organizacyjnemu ponad $33 mln.
Suma ta pozwoliła pokryć brakujące $7 mln, a także koszty zakwaterowanie części dygnitarzy, zorganizowanie centrum dla mediów, czy wykupienie ubezpieczenia na czas trwania szczytu.
Po podliczeniu wydatków miastu zostało ok. 10 milionów, którymi dysponuje burmistrz Rahm Emanuel.
Część już wykorzystał, zasilając między innymi budżet Illinois Dream Act, fundujący stypendia dla nieudokumentowanych studentów, czy planując modernizację niektórych parków.
W kasie zostały jeszcze 4 miliony, których przeznaczenia na razie nie ujawniono.
RJ
'