Święto Dziękczynienia należy tradycyjnie do najbardziej ruchliwego pod względem podróży świątecznych. Tegoroczne było czwartym z rzędu, w którym wzrasta liczba podróżnych, począwszy od roku 2008, kiedy liczba osób podejmujących podróże spadła o 25%. W roku obecnym podjęło podróż około 43.6 milionów Amerykanów, co stanowi wzrost o 0.7 procent w porównaniu z rokiem ubiegłym. Większość podróżnych wyruszyło w drogę w przeddzień święta, we środę. Wzrost statystyki podróży niewątpliwie odzwierciedla potrzebę przebywania z rodziną i przyjaciółmi w czasie tego ważnego święta.
I jakkolwiek średnia długość podróży zmniejsza się w ostatnich latach, podobnie jak wydatki przeznaczane na podróże świąteczne, więcej Amerykanów spędziło czas w podróży spiesząc się na spotkania rodzinne, oświadcza Beth Mosher, rzeczniczka AAA Chicago. Amerykańskie Towarzystwo Automobilowe szacuje, że 43.6 milionów Amerykanów podróżowało co najmniej 50 mil w weekend Święta Dziękczynienia. To nieznaczny wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem. Wśród mieszkańców Illinois, liczba podróżnych wzrosła o 0.6 procenta w roku bieżącym osiągając 2.31 milionów, w porównaniu z 2.3 milionami z ubiegłego roku.
Wśród tych, którzy zdecydowali się na podróż, niemal wszyscy wyjechali samochodem. Podróż samochodowa wzrosła o 0.6 procent do 2.08 milionów osób. Tymczasem podróż samolotem spadła o 1.8 procent. Miejski Departament Lotnictwa przewiduje jednak, że 1.8 milionów podróżnych przewinie się przez lotniska O’Hare i Midway w okresie od wtorku do 27 listopada. Poświąteczna niedziela będzie najruchliwszym dniem na obu lotniskach, ocenia Departament Lotnictwa. Lotnisko O’Hare spodziewa się w niedzielę 250,000 pasażerów, a Midway – 78,000.
Około 39.1 procent podróżnych podróżowało samochodem, 3.1 milionów samolotem, a 1.3 milionów innymi środkami komunikacji, w tym autobusem, pociągiem i statkiem. Amerykańskie Towarzystwo Automobilowe liczbę kierowców aut ocenia na 2 miliony. Ta statystyka potęguje prawdopodobieństwo wypadków drogowych, które nasila się w okresie Święta Dziękczynienia. Dodatkowym czynnikiem jest pogarszający się stan pojazdów. Według sondażu AutoMD.com, z 60 procent ankietowanych kierowców, ich pojazdy liczyły ponad 100,000 mil przebiegu, co oprócz coraz większej liczby psujących się pojazdów poruszających się po autostradach oznacza także podwyższone ryzyko wypadków i kolizji.
Około 14 procent wydatków związanych ze świąteczną podróżą pochłania zakup paliwa, a inne wydatki podróżne są szacowane na około 18 procent. Tymczasem wzrasta cena ropy. W poniedziałek podskoczyła o ponad 2 procent w reakcji na czekające nas wszystkich wyzwanie „fiskalnej przepaści”. Cena odniesienia ropy naftowej wzrosła 2.4 procent, osiągając $2.09, do $89 po godzinie dziesiątej rano. Nie bez wpływu jest sytuacja gospodarcza. Prezydent Obama spotkał się z czołowymi przywódcami Izby i Senatu w ubiegły piątek w celu przedyskutowania sposobów na uniknięcie serii automatycznych podwyżek podatkowych i cięć wydatków zaplanowanych na wejście w życie w dniu 1 stycznia, na wypadek gdyby rząd nie podjął stosownych działań. Ekonomiści ostrzegają o poważnych konsekwencjach na wypadek braku podjęcia działań legislacyjnych, włączając w to możliwość kolejnej recesji. Na scenie międzynarodowej eskalacja konfliktu pomiędzy Izraelem i Hamasem również wywołała niepokój o dostawy ropy.
W roku ubiegłym pociągiem odbyło podróż 724,000 pasażerów, co stanowiło świąteczny rekord, poinformował rzecznik Amtrak. W roku obecnym kolej zwiększyła liczbę dostępnych pociągów próbując sprostać podwyższonemu popytowi.
Zmniejsza się pokonywana z okazji święta długość podróży. Średnia liczba przebywanych mil zmniejszyła się w roku obecnym o 16.7 procent, osiągając 588 mil, co stanowi spadek w porównaniu z 706 milowym dystansem pokonywanym średnio w roku ubiegłym.
Badania rynku dowodzą, że stajemy się oszczędniejsi. Amerykańskie Towarzystwo Automobilowe szacuje, że średnie wydatki w okresie tegorocznego święta wyniosły $498, o 10 procent mniej niż w roku ubiegłym, kiedy osiągnęły $554.
Pomimo niższych wydatków świątecznych, połowa ankietowanych podróżnych planowała zakupy w tygodniu świątecznym, informuje AAA. Tegoroczne okazje były oferowane wyjątkowo wcześnie, bo już od czwartku. Tak zwany czarny piątek, czyli dzień nazajutrz po Święcie Dziękczynienia tradycyjnie rozpoczynający okres zakupów świątecznych został więc przesunięty o dwa dni wcześniej. Czarny piątek zaczyna się teraz w czwartek. Jeśli nie czytasz reklam uważnie, możesz pojawić się w sklepie o godziny za wcześnie lub za późno. Na przykład Walmart oferuje okazje już o 8:00 i 10:00 wieczorem w czwartek. Sears wpuścił zakupowiczów o 8 wieczorem w czwartek i ponownie o 4 rano w piątek. Best Buy otworzył swe drzwi o północy w czwartek, podobnie jak Kohl’s i Macy’s, natomiast Kmart – o ósmej w czwartek, jak również Searsi Toys „R” Us i Walmart.
Tymczasem pracownicy Walmartu zaplanowali strajk w ponad 1,000 sklepów sieci w czarny piątek, dzień największych zakupów. Kampania pracowników Walmartu zyskała duże poparcie różnorodnych grup ochrony praw pracowniczych, w tym National Organization of Women, MoveOn.org, jak również grup latynoskich, afroamerykańskich i wielowyznaniowych. Strajkujący domagają się podwyżek wynagrodzeń, poprawy opieki zdrowotnej i wolności wypowiedzi. W chwili oddania niniejszej edycji do druku, nieznane są szczegóły tej akcji związkowej.
Bez względu jednak na to czy amerykańscy pracownicy i kupujący akceptują czy nie znoszą wdzierania się sezonu zakupów świątecznych w Dzień Dziękczynienia, jedna rzecz jest pewnikiem – że trend nie zaniknie. Pomimo oporu sklepów wobec świątecznego wazeliniarstwa detaliści zyskują na przenoszeniu początku sezonu z czarnego piątku do nocy czy nawet dnia Święta Dziękczynienia. Nie bez wpływu jest nacisk amerykańskiej giełdy nie tyle na rozciągnięcie czasu sprzedaży przez detalistów, co pościg za pieniędzmi konsumentów. W kontekście sprzedaży, zysków i oczekiwań Wall Street, niewielu jest przekonanych o skuteczności petycji postulujących zamknięcie sklepów w dzień świąteczny, jak na przykład petycja zapoczątkowana na portalu change.org nawołująca do „oszczędzenia Dziękczynienia”. Ta inicjatywa zgromadziła 355,570 podpisów.
Nie wszyscy się skarżą na przedłużenie sezonu zakupów. Przeprowadzony ostatnio sondaż firmy konsultingowej Deloitte wykazał, że 23 konsumentów planowało robienie zakupów w Święto Dziękczynienia, co stanowi wzrost w porównaniu z 17 procent w roku ubiegłym.
Dane na temat wpływu otwarcia sklepów w Dzień Dziękczynienia są trudne do uzyskania, ale Alison Paul, wice-przewodnicząca U.S. Retail & Distribution Leader, Deloitte, LLP, komentuje, że wydłużenie oferty sprzedaży „przesuwa wydatki”, ale „nie kreuje nowych wydatków”. Ci detaliści, którzy pozostają zamknięci w Dniu Dziękczynienia ponoszą ryzyko przegrania na rzecz konkurencji w walce o dolary, ponieważ, jak się szacuje, wydatki konsumenckie zostaną w roku obecnym znacznie umniejszone w porównaniu z rokiem ubiegłym. Korzyści z otwarcia sklepów w Dziękczynienie nie są duże, ale straty mogą być znaczne, gdy sklep pozostanie zamknięty, przewiduje Paul.
Krajowa Federacja Detalistów, National Retail Federation, prognozuje, że świąteczna sprzedaż w roku obecnym wzrośnie o 4.1 procent do $586.1 miliardów, mniej niż 5.6 procentowy wzrost w roku ubiegłym.
Okazje oferowane przez detalistów i inne obniżki i rabaty są skutecznymi sposobami pozyskania klientów i zwiększenia ruchu. Analitycy zauważają jednak, że to detaliści wytwarzają zapotrzebowanie, a nie klienci domagają się towarów. Sprzedaż detaliczna nie wytwarza wiele, nie obserwuje się więcej wydawanych w sezonie pieniędzy. Rywalizacja polega więc bardziej na tym kto otrzyma większą porcję z diagramu wydatków konsumenckich. Problem zasadza się na tym, że oferowane okazje są towarem marginalnym, który nie przynosi znacznego zysku, chyba że sprzedaje się go w dużej ilości. Detaliści obawiają się więc zupełnie słusznie, że konsumenckie pieniądze zostaną wydane w miejscu, które zostanie otwarte jako pierwsze. To jednak liczba klientów, a nie godziny otwarcia, przesądzi o zyskowności. Wszystko wskazuje więc na to, że w pogoni za naszymi pieniędzmi detaliści nie cofną się przed niczym. W następnym roku proponuję nowy sposób na klienta – serwowanie indyka w sklepach już od wczesnych godzin popołudniowych. Życzę smacznego.
Oprac. Ela Zaworski
'