Sąd Najwyższy odmówił rozpatrzenia wniosku o zmianę decyzji Sądu Apelacyjnego 7. Okręgu blokującej zakaz nagrywania osób publicznych. W związku z tym przychylił się do opinii, że obowiązujące w Illinois prawo niezgodne jest z zapisami Konstytucji i łamie prawa obywateli. Można więc już nagrywać polityków i policjantów w pracy i wykorzystywać te nagrania publicznie? Teoretycznie tak, w praktyce jednak należy być bardzo ostrożnym. Wciąż można bowiem otrzymać za to wysoką karę więzienia.
Wiele innych stanów posiada podobne zapisy zakazujące nagrywania osób bez ich zgody, zarówno gdy chodzi dźwięk, czy wideo. Jednak w większości tych stanów, z wyjątkiem Illinois i Massachussetts, prawo przewiduje wyjątek w przypadku osób pełniących publiczne funkcje, takich jak polityk czy policjant. Ustawodawcy doszli tam bowiem do wniosku, że osoby takie nie mogą, podobnie do zwykłych mieszkańców, spodziewać się zachowania prywatności podczas wykonywania swej pracy.
Prawo obowiązujące w Illinois i Massachussetts było wielokrotnie wykorzystywane do aresztowania osób próbujących nagrywać policjantów na służbie i inne osoby publiczne. Tak było choćby w 2010 r., gdy Tiawanda Moore zarejestrowała rozmowę z dwoma chicagowskimi policjantami próbującymi powstrzymać ją przed złożeniem skargi na kolegę, dotyczącej molestowania seksualnego. W momencie, gdy policjanci zorientowali się, że są nagrywani, 20-letnia Moore została zakuta w kajdanki i kolejne dwa tygodnie spędziła w areszcie. Groziło jej do 15 lat więzienia za złamanie prawa podpisanego w 1961 r. Po długiej batalii sądowej została w końcu uniewinniona.
W 2009 r. chicagowski artysta i jednocześnie aktywista, Christopher Drew, aresztowany został w centrum miasta na ulicy State za sprzedaż swych prac bez wymaganej licencji. Uznał to za naruszenie Pierwszej Poprawki i przysługujących mu praw, więc zorganizował sprzedaż swych prac po raz drugi, również na chodniku w tym samym miejscu. Tym razem w papierowej torbie ukrył magnetofon, który miał zarejestrować wymianę zdań z policją. Policjanci odkryli urządzenie, aresztowali mężczyznę. Spędził trzy dni w areszcie zanim wyznaczono datę rozprawy. Gdyby przegrał groziło mu do 15 lat. Zmarł jednak przed jej rozpoczęciem, więc ewentualna decyzja sądu pozostała nieznana.
Temat zakazu nagrywania podniesiony został ponownie przed szczytem NATO w Chicago. Aktywiści obawiali się, że amatorskie nagrania starcia z policją mogą ich autorom poważnie zaszkodzić. Chodziło o to, że przybywający z innych części kraju i świata uczestnicy protestów na pewno nie zdawali sobie sprawy z tak archaicznego zapisu. Na okres trwania szczytu prawo zawieszono, jednak już w kilka dni po jego zakończeniu zaczęło obowiązywać na nowo.
Decyzje sądów różnych instancji teoretycznie pozwalają już na nagrywanie osób publicznych we wszystkich stanach USA, również w Illinois. Niestety, wciąż dokonywane są aresztowania osób próbujących utrwalić zachowanie policjantów. Pozwalają na to inne przepisy. Policjant chcąc zastraszyć wideo amatora może zatrzymać go za np. utrudnianie pracy policji, zakłócanie porządku i wiele innych przewinień, w które obfituje kodeks mogących zastąpić zniesione prawo do nagrywania.
Przypadki takie są zwykle później odrzucane przez sąd, ale zanim to nastąpi spędzimy już kilka dni w areszcie lub więzieniu, otrzymamy odpowiedni wpis do naszej historii i często poniesiemy słone opłaty sądowe związane z rozprawą.
Wielu dziennikarzy śledczych wielokrotnie spotkało się z takim zachowaniem policji. Filmowani oficerowie często sami kasują nagranie umieszczone w telefonie komórkowym lub innym nośniku, co juz samo w sobie jest przestępstwem. Niestety, przypadki takie sa trudne do udowodnienia.
RJ
'