----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

12 grudnia 2012

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Rośnie liczba osób pobierających talony żywnościowe. Co gorsza, do ich grona dołączają rodziny posiadające dom, samochód i jedną osobę pracującą, a pomimo tego funkcjonujące poniżej poziomu ubóstwa. Ze względu na stałe podwyżki cen żywności rodziny polegające na talonach otrzymują za nie coraz mniej żywności. W rezultacie, by móc wyżywić swe rodziny, zaczynają korzystać z banków żywności i jadłodajni dla ubogich. Te jednak nie nadążają za rosnącymi potrzebami wyżywienia coraz większej liczby Amerykanów.

Liczba osób otrzymujących talony żywnościowe wzrosła o 5.6 procent od lipca ubiegłego roku do lipca roku bieżącego, wykazują dane Food Research and Action Center. Tymczasem w skali kraju liczba pobierających tę pomoc w ubiegłym roku wzrosła o 2.9 procent. W powiecie Cook udział osób zarejestrowanych do ich otrzymywania wzrósł z 13.1 procent w roku 2010 do 14.5 w roku 2011, informuje Illinois Departament of Human Services.

Ustawa rolna, która wyznacza zasady funkcjonowania i fundusze federalnego programu pomocy żywnościowej, Supplemental Nutrition Assistance Program, SNAP, wygasła we wrześniu i nie została odnowiona. Tymczasem Kongres wciąż debatuje nad sposobami, w jakich wspomagane przez nią te programy pomocowe powinny działać. Niektóre z organizacji charytatywnych obawiają się, że nowa ustawa zaostrzając wymogi kwalifikacyjne do otrzymania talonów żywnościowych, może stać się częścią negocjacji dotyczących tak zwanej „przepaści fiskalnej”.

Rozważane obecnie drastyczne cięcia różnego rodzaju programów socjalnych mogą objąć program pomocy żywnościowej. Wśród propozycji mających na celu zmniejszenie wydatków programu SNAP znajduje się także sugestia, by osoby pobierające talony żywnościowe ubiegając się o odnowienie świadczeń składały informacje o swym zasobie posiadania. Oznacza to, że niektórzy z nich, którzy posiadają dom lub samochód, mogliby ryzykować utratę lub redukcję świadczeń żywnościowych. Obecnie potrzebujący pomocy kwalifikują się wyłącznie na podstawie swych dochodów.

Nowa ustawa, jeśli zaostrzy wymogi kwalifikacyjne, może pozbawić 2 miliony potencjalnych klientów programu pomocy żywnościowej i zmniejszyć zasiłki pobierane przez 500,000 Amerykanów każdego miesiąca.

Z drugiej strony, agencje charytatywne, które świadczą pomoc ubogim, niepokoją się, że zmiany warunków kwalifikujących do programu mogą spowodować jeszcze większy nacisk na banki żywności i jadłodajnie dla ubogich, które już obecnie przeżywają trudności ze sprostaniem potrzebom głodnych.

Tymczasem krytycy talonów żywnościowych i wydatków rządowych dowodzą, że zbyt wiele osób pozostaje zależnych od rządowych zasiłków. Program SNAP rozrósł się, a jego wymogi kwalifikacyjne są tak szerokie, że można podejrzewać, że wiele osób otrzymujących zasiłki nie potrzebuje ich, oświadczają przedstawiciele organizacji pod nazwą Citizens Against Government Waste. Są oni zdania, że podobnie jak wiele programów rządowych, tak i ten powinien być gruntownie przeanalizowany i poddany krytyce w celu upewnienia się, że pomoc trafia do potrzebujących. Niewątpliwie stawiane przez nich pytania oddają nie tylko potrzebę nakarmienia głodnych, co wydaje się niezaprzeczalne i bezdyskusyjne, ale także zawiłość kwestii rozdziału zasiłków, co rodzi już niemałe rozbieżności zdań. Wśród kwestii do rozwiązania pozostają następujące dylematy: Kto naprawdę potrzebuje świadczeń? Czy program został rozbudowany do takiego stopnia, że wiele osób otrzymujących świadczenia może ich nie potrzebować? Jak zabrać zasiłek rodzinom, które otrzymywały je od dłuższego czasu? Jak pogodzić potrzebę ponownej ewaluacji programu pomocy żywnościowej, który jak i wszystkie inne zasiłki rządowe, musi być ograniczony, z odpowiedzialnością nakarmienia głodnych rodzin, w których niekiedy nikt nie pracuje, a talony stanowią jedyny dochód?

Faktem niepodważalnym jest to, że 50 milionów Amerykanów doświadcza trudności z wyżywieniem siebie i swych rodzin. Znakiem tego jak nadwerężony jest budżet wielu Amerykanów jest rekordowa liczba 47.1 milionów osób korzystających z talonów żywnościowych w sierpniu 2012, co stanowi wzrost w porównaniu z 45.8 milionami w roku ubiegłym. Co piąty Amerykanin otrzymuje obecnie pomoc żywnościową w postaci talonów. Ta liczba wzrosła w ostatnich kilku latach o około 50 procent. Głód rozszerza się poza bezdomnych i ubogich. Według badań przeprowadzonych przez UCLA Center for Health and Policy w roku 2012, zapotrzebowanie na żywność w bankach żywności wzrosło o 40 procent w porównaniu z rokiem 2008. Jak informuje największy bank żywności w kraju, Second Harvest Food Bank, nawet ci, którzy posiadają wyższe wykształcenie korzystają z banków żywności i lokalnych jadłodajni.

Jasne staje się dla wielu, że rządowy program pomocy żywnościowej nie jest sam w sobie wystarczający dla zaspokojenia potrzeb. Pomimo 47 milionów osób otrzymujących pomoc żywnościową, wysokość zasiłku jaki można otrzymać w talonach na pojedynczego członka rodziny jest bardzo ograniczona. W większości przypadków, SNAP oferuje jedynie żywność wartości $4.50 na dzień. Wszyscy wiemy że to za mało. Co gorsza, banki żywności nie rozwiązują problemu. Wysokość dochodów systematycznie spada, a ubóstwo utrzymuje się na statycznym poziomie 15 procent, informuje nowo opublikowany we wrześniu raport demograficzny z roku 2011.

Ujawnia on, że szeroka rzesza Amerykanów nie jest w stanie wydostać się z ubóstwa. W roku 2011 20.4 milionów osób posiadało dochody poniżej połowy progu ubóstwa. Stanowi to niemal 6.6 procent wszystkich Amerykanów i 44.0 procent osób tkwiących na obecnym poziomie ubóstwa.

Pierwsze banki żywności powstały w Stanach Zjednoczonych w roku 1967. Obecnie służą również tysiącom agencji oferującym regularne posiłki. Amerykański Departament Rolnictwa szacuje, że te organizacje charytatywne rozprowadzają ponad 2.5 miliardów funtów żywności każdego roku. Banki żywności są w praktyce miejscem dystrybucji prowadzonym przez ochotników, którzy magazynują i prowadzą dystrybucję żywności ofiarowanej przez lokalne organizacje niedochodowe poprzez różnorodne kanały złożone głównie przez inne organizacje pożytku publicznego, lokalne biznesy, kościoły, meczety, synagogi, lokalnych farmerów i indywidualnych ofiarodawców.

Tymczasem najgorsza od połowy stulecia susza ograniczyła dostawy żywności dla 50 milionów Amerykanów borykających się z głodem. Dyrektorzy największych banków żywności w Stanach Zjednoczonych wyrażają swe zaniepokojenie, że nie będą w stanie nadążyć za potrzebami, które, jak szacują, nie zmniejszą się dopóki więcej Amerykanów nie znajdzie lepiej płatnych miejsc zatrudnienia. Zapotrzebowanie na pomoc żywnościową, niesłabnące w miarę jak amerykańska gospodarka powoli podnosi się z najgorszej depresji od czasu Wielkiego Kryzysu, wzrasta w okresie świątecznym. Spadek donacji rządowych potęguje trudności powodowane ponadto przez wysokie bezrobocie i brak dochodu dla wielu nisko zarabiających.

Rządowe dostawy w ramach The Emergency Food Assistance Program (TEFAP) spadły o ponad połowę do $352.5 milionów w roku fiskalnych zakończonym 30 września, z $723.7 milionów trzy lata temu, informuje amerykański Departament Rolnictwa. O ile podstawowym założeniem rządowych dostaw jest wsparcie cen rolniczych i usunięcie nadwyżek, to były one również istotne dla walki z głodem. Rządowe dostawy niegdyś stanowiły 28 procent żywności rozprowadzanej przez sieć Feeding America, która obejmuje około 90 procent amerykańskich banków żywności i dostarcza żywności dla około 37 milionów osób rocznie. W roku bieżącym rządowe dostawy stanowiły jedynie 17 procent sieci. Na przykład, The Second Harvest Food Bank of Northwest North Caroline doświadczył redukcji miesięcznych dostaw rządowych o dwie trzecie, z 500,000 funtów do poziomu 170,000 funtów. O połowę zmniejszyły się również fundusze stanowe osiągając $500,000. Ze względu na spadek donacji federalnych banki żywności są zmuszone do kupowania żywności. W chicagowskim banku żywności, Chicago Food Depository, zakupy żywności wzrosły ponad dwukrotnie w ostatnich latach stanowiąc 27 procent ogólnych dostaw. Jakkolwiek większość dyrektorów informuje, że donacje prywatne i korporacyjne utrzymują się na stałym poziomie, to nie są one w stanie zrównoważyć zmniejszenia kontrybucji rządowych.

W miarę jak banki żywności biją na alarm z racji redukcji dostaw rządowych spowodowanej przez suszę, rok 2013 zapowiada się jeszcze gorzej. Prognozy zakładają jeszcze większy wzrost cen żywności, co dodatkowo utrudni osobom dysponującym ograniczonymi dochodami zakup jedzenia. Ceny soi podskoczyły w Stanach Zjednoczonych o 40 procent ubiegłego lata, a pszenicy o 50 procent. Od tego czasu ceny nieco spadły, ale skutki podwyżki zapewne przenikną do kieszeni konsumentów pod koniec roku i na początku przyszłego. Amerykański Departament Rolnictwa przewiduje, że ceny żywności wzrosną od 3.5 procent do 4.0 procent w przyszłym roku, więcej niż w roku obecnym.

Niepokój pogłębia polityczna walka w Waszyngtonie w kontekście zagrożenia tak zwaną „przepaścią fiskalną” w świetle planowanych podwyżek podatkowych i cięć wydatków mających nastąpić w styczniu. Spadek rządowych donacji żywności intensyfikuje trudności wynikające z przedłużającego się okresu wysokiego bezrobocia i braku dochodu dla wielu nisko wynagradzanych Amerykanów. Dodatkowym obciążeniem dla spowolnionej gospodarki kraju jest zapowiedź znacznie wyższych kosztów opieki zdrowotnej, podwyżki cen żywności i wyższych podatków. „Przepaść fiskalna” jest popularnym określeniem automatycznych redukcji wydatków i podwyżki podatków, które pozbawią gospodarki około $600 miliardów w roku przyszłym. Ekonomiści z JPMorgan przewidują, że tymczasowa 2-procentowa redukcja podatków od wynagrodzeń ograniczy wydatki gospodarstw domowych o $125 miliardów i obniży produkt krajowy brutto o około 0.6 punktu procentowego w przyszłym roku. Ale utrata redukcji podatku od wynagrodzeń jest zaledwie jednym z przewidywanych aspektów „przepaści finansowej”. Jeśli ustawodawcy nie złagodzą uderzenia zapowiadanych podwyżek podatkowych, Amerykanów czeka zaciskanie pasa poważniejsze niż w roku 1969, kiedy podwyżka podatków miała pokryć wydatki wojny wietnamskiej.

Dodatkowym obciążeniem będą w roku 2013 wydatki na składki ubezpieczeniowe, które średnio będą kosztować pracowników o $2,200 więcej niż w roku 2012, według Aon Hewitt, firmy konsultingowej świadczącej porady w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi. Ocenia ona, że średnia wysokość składki ubezpieczeniowej wzrośnie o 6.3 procent w roku 2013. W najbliższych pięciu latach udział pracowników w kosztach opieki zdrowotnej wzrośnie o 50 procent.

Pesymistyczne prognozy obejmują także wolniejsze niż w roku bieżącym tempo rozwoju ekonomicznego. W roku przyszłym nie przekroczy ono 2 procent, co stanowi spadek w porównaniu z 2.1 procent w roku 2012. Nie bez powodu więc amerykańscy konsumenci wykazują zaniepokojenie mającymi nastąpić wkrótce zmianami ich dochodu, jako że już obecnie borykają się z dotykającymi ich kieszeń podwyżkami cen. Oprócz tego, wzrasta koszt edukacji. Czesne na rok akademicki 2012-13 wzrosło ponownie, ale zapomogi federalne i ulgi podatkowe nie uległy zwiększeniu w roku ubiegłym, informuje College Board Advocacy & Policy Center.

Wyższe wydatki na utrzymanie nie dotykają wszystkich w równym stopniu. Gospodarstwa domowe posiadające dochód poniżej $75,000, osoby w wieku powyżej 50 lat i posiadające niższy poziom wykształcenia wierzą, że ich pozycja finansowa się pogarsza, informuje sondaż Bankrate.com, firma specjalizująca się w analizie finansów konsumenckich. Wiele rodzin o niskim lub średnim dochodzie boryka się z niezmiennym dochodem w czasie, kiedy żywność i koszty energii systematycznie rosną.

Wszystko wskazuje więc na to, że amerykańscy konsumenci będą musieli w przyszłym roku sięgnąć bardzo głęboko do swych kieszeni by pokryć wyższe koszty opieki zdrowotnej, wyższe ceny żywności i wyższe podatki.

Oprac. Ela Zaworski

 



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor