Po raz drugi w okresie zaledwie 3 lat szef policji z miasteczka Robbins, leżącego na południowych przedmieściach Chicago, aresztowany został za jazdę pod wpływem alkoholu. Na razie nie pojawiły się żadne informacje sugerujące, by miał on utracić stanowisko lub choćby prawo jazdy.
W minioną sobotę, o godz. 10.30 wieczorem, na policję w miejscowości Midlothian, sąsiadującej z Robbins, zadzwoniła kobieta zgłaszając dziwne zachowanie kierowcy samochodu GMC Yukon. Gwałtownie zmieniał pasy ruchu, wjeżdżał pod prąd i w pewnym momencie niemal spowodował wypadek.
Wysłani na miejsce policjanci próbowali zatrzymać pojazd używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Udało się to dopiero po kilku minutach.
Kierowcą okazał się Johnny Holmes, szef policji z Robbins, który nie zdał drogowego testu na trzeźwość, a dalsze badanie wykazało w jego krwi poziom 0.194 alkoholu, czyli ponad dwukrotnie przekraczający dopuszczalną normę.
Zapytany, czy pił, odpowiedział, że nie. Dopiero po chwili przyznał, iż spędził sporo czasu w pobliskim barze w Pilsen. Nie orientował się zresztą, w jakim miasteczku się znajduje.
66-letni policjant został aresztowany, a podczas przeszukania znaleziono w jego kurtce otwartą butelkę zawierającą alkohol.
W marcu 2010 r. Holmes został również zatrzymany za DUI, gdy wjechał na przeciwny pas ruchu na drodze.
Holmes w dalszym ciągu pełni swą funkcję.
RJ
'