Choć posiada polski paszport, od lat żyje w Szwajcarii. Wspólnie z żoną Marią Drygajło, skrzypaczką, miłością od czasów szkolnych, oraz dziećmi: Klaudią i Ryszardem mieszkają w położonym niedaleko Bazylei Binningen. Artysta bardzo ceni sobie prywatność, dlatego dokładny adres znają tylko nieliczni. W domu wszyscy mówią po polsku.
Od kiedy, jako 19-letni zwycięzca Konkursu Chopinowskiego, pojawił się na koncertowej scenie, przykuwa uwagę całego świata muzycznego: krytyków, publiczności, muzyków. Po kilku latach doświadczeń zrezygnował z opieki menedżerów. Sam decyduje, co i gdzie zagra. Zaufanie, jakim cieszy się w środowisku, pozwala mu organizować występy w najbardziej prestiżowych salach świata, bez uprzedniego podania programu. Publiczność kupuje bilety na Zimermana wiedząc, że cokolwiek gra, robi to wspaniale. „Krystian od początku wiedział, czego chce i konsekwentnie to realizował” – wspomina Adam Rozlach, dziennikarz radiowej Jedynki, szkolny kolega pianisty – „Po latach zrozumiałem, że jego niepoprawne prymusostwo we wszystkich przedmiotach miało swój głęboki sens. Zresztą już wtedy byliśmy jego uczniami: przynosił do szkoły partytury i nagrania, o których większość z nas w ogóle nie słyszała.”
Ogranicza liczbę koncertów do około 50 rocznie, niezwykle starannie dobiera miejsca i programy. Wiele czasu poświęca na naukę, poszukiwania, przygotowanie kolejnych utworów, projektów płytowych. Niektóre partytury studiuje latami.
Nie zagra w USA
Walt Disney Hall w Los Angeles, kwiecień 2009 roku. W programie koncertu Krystiana Zimermana znalazły się utwory Bacha, Beethovena, a w miejsce zapowiadanego Brahmsa – sonata Grażyny Bacewicz. Nagle pianista przestaje grać. Przez chwilę trzyma dłonie zawieszone nad klawiaturą, aż w końcu odwraca się do publiczności.
– Ręce precz od mojego kraju! – mówi gniewnie do osłupiałych widzów. Oświadcza, że nie będzie grał w kraju, którego armia próbuje kontrolować świat. Kilkadziesiąt osób podnosi się z foteli i kieruje do wyjścia – Tak, tak, niektórzy ludzie na sam dźwięk słowa „armia” zaczynają maszerować – rzuca w stronę wychodzących. Ktoś gwiżdże, większość bije brawo. – Ameryka ma do zaoferowania światu coś więcej, niż żołnierzy – komentuje artysta. Emocje sięgają zenitu… a potem zapada cisza, którą przerywa muzyka: pierwsze takty „Wariacji na polski temat ludowy” Karola Szymanowskiego. Publiczność długo na stojąco oklaskuje fantastyczną grę pianisty, ale bisów nie ma.
Muzyki nie można sterylizować
„Muzyka to historia, którą opowiadasz za pomocą dźwięku – tłumaczył w wywiadzie dla BBC – Organizuje emocje ludzi w czasie. Doskonalenie jakości dźwięku wcale nie powoduje, że ta historia może być opowiedziana lepiej.” To jeden z powodów, dla których artysta jest przeciwny powszechnie stosowanej od kilkunastu lat sterylizacji dźwięku.
Facebook i smartfony
Podczas ostatniej konferencji prasowej w Polsce Zimerman mówił o swoich problemach z Facebookiem. Otóż do niedawna na Facebooku istniały trzy strony opatrzone jego imieniem i nazwiskiem, choć on nie prowadził żadnej z nich. Na domiar złego, dokonywane tam wpisy nierzadko cytowane były w mediach, jako jego słowa. Dopiero niedawno, tuż przed przyjazdem do Polski doprowadził do ich likwidacji. Przyznał, że nigdy nie korzystał z tej strony.
Jest też oburzony na widzów nagrywających i fotografujących koncerty. Zdarzało się, że przerywał koncert z tego powodu.
Patriota
Jest patriotą, wielkim promotorem polskiej kultury, muzyki polskich kompozytorów, którą włączył na stałe do swoich koncertów. W ciągu 30 lat koncertował w Polsce cztery razy. W 1989 roku zagrał wszystkie koncerty Beethovena, 10 lat później Chopina. W 2009 roku grał na stulecie urodzin Grażyny Bacewicz, wybitnej skrzypaczki i kompozytorki. Organizatorem tych dwóch ostatnich wizyt był Warszawski Impresariat Muzyczny Andrzeja Halucha, który kierował także słynnym projektem wykonania koncertów Chopina ze specjalnie powołaną orkiestrą dyrygowaną od fortepianu przez Krystiana Zimermana. Wielkie tournée z zespołem objęło 40 koncertów w najważniejszych salach świata. Niezwykłość tego wykonania polega na odkrywczej interpretacji partii orkiestry. Zostało ono utrwalone i wydane na CD przez Deutsche Grammophon.
W 2009 roku artysta zapowiedział, że nie będzie grać w kraju. "Po każdym moim pobycie w Polsce pozostają plotki, intrygi i pomówienia, a przecież od ponad 30 lat za żaden występ w kraju nie wziąłem ani złotówki honorarium” Warto dodać także, że nie pobiera tantiem za odtworzenia w polskich mediach. Przyczyna jest bolesna i prozaiczna zarazem. Przeznaczając wszystkie dochody ze swych polskich koncertów na cele dobroczynne, stypendia i nagrody, artysta odkrył, że sumy wypłacane na wskazane przez niego cele (np. Towarzystwo Pomocy im. Św. Brata Alberta) są znacznie mniejsze, niż oczekiwał, brak jest rzetelnych rozliczeń, a zarobek agencji przekracza łączne honorarium wszystkich zatrudnionych muzyków. Niewybaczalne i żenujące.
Nie tylko Polska
Krystian Zimerman nie koncertuje też w Izraelu i w Rosji – z różnych powodów humanitarno – etyczno – politycznych: od Rosji domaga się wzięcia odpowiedzialności za zbrodnię katyńską, Izrael krytykuje za politykę wobec Palestyńczyków. Niektórzy amerykańscy krytycy porównują Zimermana z Paderewskim.
Po prostu: Zimerman
Zimerman – w zgodnej opinii ludzi, którzy znają jest idealistą, interesuje go sztuka i, choć unika przypadkowych kontaktów – ludzie. Gdy nie gra i nie buduje fortepianów, dużo podróżuje, czyta, fascynuje go np. nurkowanie pod lodem. Uczy w konserwatorium w Bazylei, do edukacji przywiązuje wielką wagę, często koncertuje dla młodych widzów. Kocha dom, rodzinę. Wiadomo powszechnie, że chroni swoją prywatność i rzadko zgadza się na udzielenie wywiadu. – Krystian zawsze był skromny, nawet już w szkole i liceum. Uważał, że nie należy pchać się na afisz – mówi Adam Rozlach. – On przyjeżdża na koncert, chce zagrać i iść spokojnie do hotelu, a następnego dnia jechać dalej. Bez żadnego szumu, stu kamer i miliona mikrofonów. Chce dać przeżycie ludziom i nie zwracać na siebie uwagi.
Barbara Bilszta