----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

13 lutego 2013

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

W halach McCormick trwa 105. chicagowska wystawa samochodowa. Jeśli chcemy zobaczyć wystawiane tam pojazdy, powinniśmy się pospieszyć, bo potrwa ona tylko do 18 lutego. Jeszcze kilka lat temu była jedną z wielu dużych imprez tego typu organizowanych w naszym mieście, obecnie jest jedną z nielicznych. W ciągu ostatnich kilku lat Chicago utraciło wiele krajowych i międzynarodowych wystaw na rzecz innych miast, oferujących lepsze warunki, przede wszystkim finansowe.

Uznawana za jedną z największych i najstarszych w USA, każdego roku przyciąga niemal wszystkich producentów obecnych na amerykańskim rynku i ponad milion zwiedzających. Nie jest może największą, ani najbardziej prestiżową wystawą tego typu w świecie, czy choćby w USA, ale uznawana jest za największy salon samochodowy w Ameryce Północnej i bez wątpienia jest najstarszą wystawą tego typu na kontynencie. Organizatorem jest Chicago Automobile Trade Association skupiające głównie dealerów samochodowych.

Chicagowska wystawa to mający ogromne znaczenie, tak dla konsumentów jak i producentów, przegląd bieżącej produkcji motoryzacji amerykańskiej i światowej, ale tylko tej dostępnej na naszym rynku. Na powierzchni liczącej milion dwieście tysięcy stóp kwadratowych można co roku oglądać kilkaset samochodów osobowych, mini vanów, pick-up trucków, aut sportowych, a także wiele zabytkowych pojazdów znajdujących się w prywatnych kolekcjach. Na wystawie prezentują się również producenci akcesoriów i dostawcy wszelkiego rodzaju usług motoryzacyjnych.

Korzenie wystawy sięgają roku 1901, gdy w małej hali sportowej Colisseum przy ulicy Wabash pojawiło się kilkunastu wystawców i około 6,000 zwiedzających. W 1935 r. organizację przejęło Chicago Automobile Trade Association, które nadało jej bardziej handlowy charakter. Z roku na rok rosła też liczba stoisk i publiczności.

W tej chwili Chicago Auto Show jest jednym z najważniejszych spotkań producentów samochodów i ocenia się, że wyniki osiągnięte na wystawie bezpośrednio przekładają się później na sprzedaż poszczególnych marek i modeli na całym środkowym zachodzie.

W przeciwieństwie do podobnych wystaw na świecie, chicagowska jest wielkim salonem motoryzacyjnym. W mniejszym stopniu kładzie się tu nacisk na modele przyszłości i błyskotliwą ich prezentację, a bardziej sonduje rynek i promuje nowe produkty.

Pod względem wielkości chicagowska wystawa uznawana jest za jedno z największych tego typu wydarzeń na świecie, bo każdego roku odwiedza ją ponad milion zwiedzających.  Pod względem prestiżu jest na 6 miejscu, a w samych Stanach Zjednoczonych wyprzedzają ją ekspozycje w Los Angeles i Detroit.

Jednak Chicago Auto Show wcale na tym nie traci. To, co przez jednych postrzegane jest jako wada, przez innych uznawane jest za największy atut, zwłaszcza w trudnych ekonomicznie czasach. Chicagowska wystawa organizowana jest przede wszystkim dla przyszłych użytkowników, którzy w jednym miejscu mogą zapoznać się z pełną ofertą praktycznie wszystkich firm sprzedających swe produkty na amerykańskim rynku.

 

Mimo, że Chicago Auto Show jest dla lokalnego rynku bardzo ważne i przyciąga ponad milion gości, przyszłość wystawy jest niepewna. Już w 2009 r. nad udziałem w wystawie zastanawiało się kilku producentów, wielu poważnie ograniczyło wówczas swe budżety. Dowodem słabnącej siły Chicago Auto Show są coraz uboższe stoiska poszczególnych producentów i coraz mniejsze inwestycje w prezentację samochodów. Chicago Auto Show nie przeniesie się na słoneczną Florydę, ani do Nowego Orleanu, bo jej istotą jest promowanie pojazdów w naszym rejonie. Może jednak za kilka lat być nieporównywalnie mniejsza lub nawet zniknąć z hal targowych McCormick.

Kilkanaście lat temu wspomniane hale wystawowe tętniły życiem prawie w każdy weekend, a hotele w centrum miasta okupowane były przez lekarzy, prawników i przedstawicieli innych zawodów przybywających tutaj na swoje konferencje, sympozja i wystawy. Od pewnego czasu odwiedzających jest coraz mniej.

Możemy szukać różnych powodów takiego stanu rzeczy, ale wszyscy doskonale wiemy, że chodzi o pieniądze. Posłużmy się przykładem.

Wystawca z Azji lub Europy musi przywieźć do McCormick towar ważący 40 tysięcy funtów. Droga morska np.: z Szanghaju do Los Angeles to $4,000. Następnie przewóz ciężarówką z portu w L.A. do Chicago, pod platformę rozładunkową McCormick to ok. $10,000.

Jeśli ktoś sądzi, że największe koszty zostały już poniesione to jest w wielkim błędzie. Wystawca musi teraz zapłacić $17,000 za rozładowanie i przeniesienie swego towaru do wnętrza hali, co w tym przypadku trwa nie dłużej, niż godzinę. Zajmują się tym trzy osoby, których stawka godzinowa i świadczenia wynoszą $63. W sumie koszt siły roboczej nie przekroczy $200. Reszta z 17 tysięcy dolarów trafia więc do zatrudniającej ich i mającej wyłączność na tę usługę firmy, w tym przypadku właścicieli lub zarządu hali targowej.

Oczywiście stawka zrzeszonych w unii pracowników nie jest niska, ale nie tylko ona jak widać decyduje o niespotykanych nigdzie w kraju kosztach.

Poza tym wystawcy narzekają na mnogość związków, z którymi trzeba rozmawiać, a co za tym idzie biurokrację, niejasne przepisy i bałagan.

Podczas trwającego właśnie Auto Show jest ich aż pięć, między innymi stolarzy, elektryków, czy dekoratorów. Z każdą grupą trzeba rozmawiać oddzielnie, każda ma inne przepisy, każda trzyma się swoich zasad. Dla przyjeżdżającego na kilka dni wystawcy to często zbyt wiele.

Koszty zorganizowania targów w Chicago są wielokrotnie wyższe, niż w innych miastach, takich jak Las Vegas, Orlando, czy Atlanta. Dla niewielkich wystawców są to wielkie różnice. Skrzynka zamówionego napoju chłodzącego, której cena w sklepie nie przekracza dziesięciu  dolarów, po przewiezieniu na teren McCormick przez autoryzowanego dostawcę sięga nawet $75. Własnej przynieść nie można, bo zabraniają tego przepisy. Śniadanie składające się z kubka kawy i kanapki to ponad 100 dolarów. Za prąd zasilający małe stoisko podczas kilkudniowej wystawy płaci się u nas kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Dlatego w 2009 roku utraciliśmy targi Healthcare Information and Management Systems, które przez kilkadziesiąt lat przynosiły ponad 50 mln. dolarów zysku. Teraz pieniądze te liczą władze Nowego Orleanu. Po prawie 40 latach współpracy z McCormick, podobną decyzję podjął 3 lata temu zarząd International Plastics Exposition. Wystawa ta uznawana była za jedną z największych w Chicago i przynosiła za każdym razem ponad 100 milionów zysku. Nowy Jork przejął sympozja wielu grup zawodowych, Orlando producentów, a Las Vegas wszystkich pozostałych.

Straty Chicago z tego tytułu sięgają juz kilkuset milionów rocznie. Być może pomogą nieco niedawne negocjacje, ale na znaczącą poprawę na razie nie ma co liczyć. Odwiedźmy więc Chicago Auto Show, bo innych okazji powoli mamy coraz mniej.

Spieszmy się jednak. Tegoroczna wystawa potrwa już tylko do poniedziałku, 18 lutego. Można ją oglądać od 10 rano do 10 wieczorem z wyjątkiem ostatniego dnia, kiedy to zamknięcie nastąpi o 8 wieczorem.

Bilety na Chicago Auto Show kosztują w tym roku $12 dla dorosłych oraz $6 dla dzieci w wieku 7-12 lat i osób powyżej 62 roku życia. Dzieci poniżej 6 lat wchodzą za darmo w towarzystwie dorosłych.

Kilkudolarowe zniżki dla swych klientów posiada większość salonów samochodowych w Chicago i okolicach, a także sponsorujące imprezę banki. Wybierając się na wystawę pamiętajmy o płatnym parkingu.

RJ

'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor