----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

20 lutego 2013

Udostępnij znajomym:

'

W wygłoszonym niedawno orędziu o stanie Illinois, gubernator Quinn zapowiedział działania na rzecz podniesienia minimalnej stawki godzinowej obowiązującej obecnie w naszym stanie. Poruszenie tego tematu w tym akurat przemówieniu wiele osób odebrało jako początek kampanii na rzecz reelekcji w 2014 r. wysuwając od razu argumenty przeciw takim planom.

W grupie przeciwników znalazła się nie tylko część legislatorów, reprezentujących głównie partię republikańską, ale również, a może przede wszystkim, organizacje zrzeszające biznes. Uważają one, że zaproponowana podwyżka minimalnej stawki doprowadzi do jeszcze większego spowolnienia gospodarki w naszym stanie, i co się z tym wiąże, gwałtownego ograniczenia liczby nowych miejsc pracy.

Pat Quinn chce, by obecna stawka godzinowa wynosząca $8.25 podniesiona została w okresie najbliższych 4 lat do poziomu $10.

“Nikt w Illinois nie powinien pracować 40 godzin tygodniowo i żyć w biedzie. To zasada stara jak Biblia” – mówił w niedawnym przemówieniu gubernator.

Illinois należy w tej chwili do grupy osiemnastu stanów, których minimalna stawka godzinowa wyższa jest od federalnego minimum wynoszącego $7.25 na godzinę. Do obecnego poziomu wzrosła ona w 2010 r., w ramach 3 letniego planu jej podwyższania zapoczątkowanego jeszcze przez Roda Blagojevicha w 2006 r.

Kim Clarke Maisch, dyrektor stanowego oddziału Krajowej Federacji Niezależnych Biznesów uważa, że w zapowiedzi gubernatora sporo jest ironii, skoro chce on mówić prywatnym pracodawcom, jak zarządzać swoimi firmami, gdy finanse Illinois od lat są w opłakanym stanie.

“Członkowie naszej organizacji mieli nadzieję, że gubernator Quinn wykorzysta orędzie do przedstawienia w sposobów, dzięki którym Illinois ponownie stanie się doskonałym miejscem do robienia biznesu. Niestety, wybrał podwyższenie stawki godzinowej, dzięki czemu małe firmy prawdopodobnie ograniczą zatrudnienie” – mówi Maisch.

David Vite, prezydent Illinois Retail Merchants Association, organizacji zrzeszającej i reprezentującej ponad 23,000 detalistów w Illinois uważa, że gubernator i legislatura powinny zająć się raczej kryzysem stanowych programów emerytalnych.

“Kolejna podwyżka płacy minimalnej jeszcze bardziej zaszkodzi szukającym pracy i oferującym ją w tak trudnej ekonomii” – powiedział Vite.

Sceptycznie do planów Quinna podchodzi również część legislatorów, w tym reprezentant stanowy John Bradley, Mike Bost oraz Don Moffitt.

“Martwię się perspektywą kolejnej podwyżki stawki minimalnej. Nie chcemy przecież robić nic, co mogłoby zaszkodzić tworzeniu nowych miejsc pracy” – powiedział po wygłoszonym orędziu republikański reprezentant stanowy, Don Moffitt.

Jego słowa powtórzył Bost, również republikanin, dodając, że “musimy przecież konkurować z okolicznymi stanami”.

Pełniący obecnie funkcję dyrektora Departamentu Handlu i Rozwoju Ekonomicznego w Illinois, Adam Pollet, nie zgadza się z takimi opiniami. Według niego sugerowana przez gubernatora podwyżka minimalnej stawki godzinowej wpłynie pozytywnie na ekonomię stanu. Dotychczasowe doświadczenia Illinois nie potwierdzają jednak tej opinii, choć nie wskazują również, by podniesienie stawki miało w przeszłości wpływ na tworzenie miejsc pracy, czy ucieczkę biznesów do innych stanów.

Zgodnie z prawem podpisanym w 2006 r. przez ówczesnego gubernatora, Roda Blagojevicha, minimalna stawka godzinowa w Illinois podnoszona była stopniowo przez trzy lata do obowiązującego obecnie poziomu. Ostatni etap miał miejsce w lipcu 2010 r.,  gdy minimalna płaca wzrosła do $8.25 na godzinę.

Rekordowy deficyt budżetowy i wciąż wysokie bezrobocie sprawiły, że już wtedy wielu pracodawców apelowało do legislatorów o zablokowanie podwyżki lub choćby jej czasowe wstrzymanie. Obecna propozycja pojawiła się w jeszcze mniej sprzyjającym dla stanu okresie, gdyż deficyt od tego czasu wzrósł, bezrobocie utrzymuje się na podobnym poziomie, a niedawno Illinois uznane zostało za jeden z najgorszych stanów do prowadzenia działalności biznesowej.

W 2010 r. minimalna płaca była przedmiotem kampanii wyborczej w Illinois i ocenia się, że temat ten pomógł obecnemu gubernatorowi w zwycięstwie. Być może dlatego teraz porusza on tę sprawę ponownie. licząc na przychylność wyborców zainteresowanych podwyżką stawki godzinowej. Powinniśmy bowiem pamiętać, że tematem zainteresowane są setki tysięcy osób. Nie tylko pracodawcy, dla których wyższa stawka oznacza podniesienie kosztów prowadzenia biznesu, ale również rzesze pracowników utrzymujących się z minimalnych pensji.

Argumenty obydwu stron wciąż są podobne.

„Byłoby lepiej, gdybyśmy dostosowali nasze stawki do federalnych i stali się konkurencyjni dla okolicznych stanów  – mówił Bill Brady na wiecu przedwyborczym w 2010 r. – Każdy sąsiadujący z nami stan ma niższe stawki godzinowe. Każdy sąsiadujący z nami stan ma też niższe bezrobocie”.

Ubiegający się wtedy o wybór na stanowisko gubernatora Pat Quinn był odmiennego zdania, które wielokrotnie wyrażał na spotkaniach z wyborcami:

„Nie wiem, skąd bierze się u niego (Billa Brady, republikańskiego kandydata - dop. red.) taki punkt widzenia, ale musimy przestać mysleć w takich kategoriach ekonomicznych, błędnych od samego początku” – mówił Quinn trzy lata temu.

Ocenia się, że w całym stanie Illinois aż 390 tysięcy osób otrzymuje wymagane prawem minimum wynagrodzenia. To nie tylko wielka liczba pracowników żyjących na krawędzi ubóstwa, ale także prawie 400 tysięcy potencjalnych wyborców.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor