Mimo że temat ten poruszany jest ostatnio bardzo często, to konkretów na razie wciąż nie ma. Wiadomo, że nad nową wersją ustawy pracuje specjalna komisja w Kongresie, składająca się z przedstawicieli obydwu partii. Kilka dni temu do mediów przedostała się również treść projektu opracowanego przez Biały Dom na wypadek niepowodzenia prac wspomnianej komisji.
Kilka dni temu prezydent Barack Obama rozmawiał z republikańskimi senatorami na temat ewentualnej reformy imigracyjnej. Z informacji Białego Domu wynika, że prezydent zatelefonował do senatorów Marco Rubio, Johna McCaina i Lindseya Grahama, deklarując swe poparcie dla senackiej inicjatywy w sprawie zmian w prawie imigracyjnym.
Prezydent wezwał też senatorów, by jak najszybciej osiągnęli w tej sprawie kompromis z Demokratami.
Rzecznik Białego Domu, Jay Carney, powiedział, iż prezydent jest gotów wystąpić z swą własną inicjatywą ustawodawczą, jeśli Kongres nie zdoła zadziałać.
Tak się złożyło, że nieco później dziennik USA Today opublikował treść prezydenckiego projektu, do którego podobno dotarli dziennikarze tej gazety.
Dość szybko zareagował wywodzący się ze społeczności kubańskich imigrantów senator Marco Rubio, który zadeklarował, iż prezydencki projekt wraz z zawartą w nim zasadą naturalizowania nieudokumentowanych imigrantów po ośmiu latach oczekiwania przepadnie już w chwili gdy trafi do Kongresu.
Wielu Republikanów podkreśla, że wstępnym warunkiem urzeczywistnienia reformy imigracyjnej jest uszczelnienie granic.
W swych wtorkowych rozmowach z republikańskimi senatorami Obama uwzględnił ten postulat deklarując, iż "zgodna ze zdrowym rozsądkiem reforma musi obejmować wzmocnienie bezpieczeństwa granic, stworzenie godziwej drogi do obywatelstwa, zagwarantowanie interesów pracodawców oraz usprawnienie legalnej imigracji".
Dzięki doniesieniom mediów poznaliśmy zarys proponowanej przez Biały Dom reformy imigracyjnej, przygotowywanej na wypadek odrzucenia przez Kongres ustawy przygotowywanej przez senatorów obu partii.
Z informacji gazety "USA Today" wynika, że nieudokumentowani imigranci, których obejmowałaby reforma, w ciągu ośmiu lat mieliby zalegalizowany status. Projekt Białego Domu otwiera im też drogę do obywatelstwa. O wizy w ramach reformy imigracyjnej mogłyby się też starać osoby z nakazem deportacji, które nie popełniły czynu kryminalnego.
Osoby przebywające obecnie nielegalnie w Stanach Zjednoczonych mogłyby się ubiegać o specjalne wizy (Lawful Prospective Immigrant).
Po ich przyznaniu otrzymywaliby tymczasowy legalny pobyt w USA, a po ośmiu latach zieloną kartę. Z projektu Białego Domu wynika, że sprawdzana byłaby przeszłość kryminalna takiej osoby. Należałoby także ponieść opłatę za wizę. Wiza dawałaby prawo do legalnego pobytu i pracy w USA przez okres czterech lat. Na jej podstawie można by opuszczać USA na krótki okres.
Po czterech latach należałoby ubiegać się o przedłużenie takiej wizy. Po ośmiu latach osoby objęte reformą imigracyjną mogłyby starać się o zieloną kartę.
Wśród warunków koniecznych do jej otrzymania jest znajomość języka angielskiego, historii Stanów Zjednoczonych, a także uregulowanie zaległych podatków.
Po otrzymaniu zielonej karty otwarta pozostaje droga do amerykańskiego obywatelstwa. Posiadacz wizy dla nieudokumentowanych imigrantów mógłby ją stracić, jeśli popełniłby przestępstwo kryminalne i trafił do więzienia. W takim przypadku możliwa byłaby deportacja.
Republikański senator z Florydy Marco Rubio pytany o komentarz w sprawie projektu reformy imigracyjnej przygotowanej przez Biały Domu, do którego dotarła gazeta USA Today, powiedział, że w takim kształcie ustawa nie ma szans na przyjęcie w Kongresie. W styczniu obupartyjna grupa senatorów ogłosiła swoje wytyczne do reformy.
RJ
'