----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 lutego 2013

Udostępnij znajomym:

'

4 marca Chicago obchodzić będzie 176 rocznicę ustanowienia praw miejskich. W związku z tym trochę historii, informacji i liczb o mieście, w którym zdecydowaliśmy się żyć.

Najwięcej chyba kłopotów sprawia historykom sama nazwa. Wersji jest wiele i żadna z nich nie jest uznawana za oficjalną. Najczęściej powtarzana mówi, że nazwa „Chicago” zaadoptowana została od Indian, którzy określali tym słowem pola lokalnej odmiany cebuli porastającej brzeg pobliskiej rzeki, a raczej zapach, który one wydzielały. Jednak dłuższa wymowa samogłoski „a” w środku wskazuje na wpływy francuskie w naszym regionie.

Od razu też należy wyjaśnić pochodzenie obiegowej nazwy „Wietrzne Miasto”. Nie chodzi wcale o siłę wiatru. Pod tym względem jesteśmy na dalekim, bo aż 73 miejscu w kraju. Chodzi o lobbystów i polityków. Ci pierwsi próbując ściągnąć tu na przełomie XIX i XX wieku wielkie imprezy, wystawy i ekspozycje „rozdmuchali” ówczesne możliwości i warunki Chicago do niebotycznych rozmiarów. Natomiast nasi lokalni politycy już od bardzo wielu lat mają opinię rzucających słowa na wiatr, czyli nie dotrzymujących składanych obietnic. Stąd Wietrzne Miasto.

Oprócz tego Chicago zyskało sobie w późniejszych latach przydomek „miasta rzeźników” ponieważ było domem dla wielu sławnych gangsterów, z których wielu znanych jest na całym świecie.

Pierwszym osadnikiem był Jean Baptiste Point DuSable, prawdopodobnie urodzony na Haiti, który zbudował tu chatę w 1784 roku. Sprzedał ją później Johnowi Kinzie i przeniósł się do Missouri. Kinzie żył ze sprzedaży różnych towarów żołnierzom w niedalekim forcie Dearborn.

Miejsce podobało się wielu osobom, zwłaszcza podróżnikom i handlarzom, ponieważ rzeka Chicago była łatwym połączeniem jeziora Michigan z rzekami Des Plaines i Illinois.

W tej chwili Chicago pod względem liczby mieszkańców jest na 3 miejscu w USA. Za dom obrało sobie je prawie 3 mln. osób, a ocenia się, że dwa razy więcej mieszka na bliższych i dalszych przedmieściach tworzących razem z głównym miastem chicagowską aglomerację.

Jednak w 1837 roku, czyli momencie otrzymywania praw miejskich, żyło tu zaledwie 4,170 osób, które miały do swej dyspozycji 45 sklepów z żywnością, 5 z narzędziami i wyrobami metalowymi, 10 tawern i 19 prawników.

W 1837 r. dzielnica nazywana dziś Wrigleyville była gęstym lasem. Zamieszkał tam jako pierwszy szwajcarski emigrant, Conrad Sulzer, a od jego domu do miasta prowadziły wtedy jedynie dwa trakty leśne, w miejscu których dziś mamy ulice Lincoln i Clark. O baseballu, który jest najważniejszy dla dzisiejszych mieszkańców dzielnicy nawet wówczas nie słyszano.

Ceny produktów spożywczych oczywiście też się zmieniły na przestrzeni lat. Tak kształtowały się w 1922 r: masło kosztowało wtedy 6 centów za funt; wołowina również 6 centów za funt; mąka 3 dolary za beczkę; szynka 5 centów za funt.

Przez całe dziesięciolecia Chicago uznawane było za miasto, w którym największy odsetek mieszkańców posługuje się innym językiem, niż angielski. Niedawno wyprzedziły nas pod tym względem Nowy Jork i Los Angeles.

Najnowsze dane biura statystycznego mówią, że liczba mieszkańców USA w wieku powyżej 5 lat posługujących się językiem innym, niż angielski co najmniej podwoiła się w ciągu ostatnich trzech dekad i przekracza 55 milionów, co stanowi ponad 20 proc. populacji USA. Z tej liczby ponad 24 mln. stanowią osoby mówiące po hiszpańsku, a wzrost ich liczby we wspomnianym okresie ocenia się na 211 proc. W stanie Illinois ok. 22 proc. mieszkańców posługuje się w domu, czy w gronie rodzinnym językiem innym, niż angielski.

W samym Chicago i jego najbliższych okolicach odsetek ten jest znacznie wyższy, niż średnia krajowa i podobnie jak w innych regionach kraju, dominuje tu hiszpański.

Chicago wciąż ma największą liczbę imigrantów z Polski posługujących się na co dzień językiem ojczystym i pod tym względem znajduje się na pierwszym miejscu w kraju, choć dane z Nowego Jorku i New Jersey powolutku zaczynają zagrażać tej pozycji.

W 1909 r. o Chicago pisano, że składa się ono z niewielkich, niezależnych enklaw, z których każda posługuje się własnym językiem ze względu na osiadające tam grupy narodowe. Przez większą część XX w. chicagowskie fabryki przyciągały najwięcej imigrantów ze Wschodniej i Południowej Europy – więcej, niż jakiekolwiek inne miasto w USA.

Jednak od tego czasu sporo się zmieniło. Fabryki powoli zaczęły zanikać, powstanie Unii Europejskiej sprawiło, że łatwiej było poszukiwać pracy na starym kontynencie, niż pokonywać Atlantyk w poszukiwaniu pracy, zmieniły się też prawa imigracyjne.

W 1920 r. aż 27% mieszkańców Chicago urodzonych było w innym kraju. W latach 70. liczba ta spadła do 10%, a obecnie prawdopodobnie jest jeszcze niższa. W ten sposób Chicago stało się bardziej miastem dzieci i wnuków imigrantów.

Wszelkie liczby zmieniają się niemal każdego tygodnia. Spróbuję jednak choć w przybliżeniu opisać Chicago z pomocą obowiązujących jeszcze w 2010 r.

Mamy tu 552 parki, ponad 70 muzeów, ok. 6 i pół tysiąca restauracji i ok. tysiąc trzysta tawern i barów. W mieście znajdują się również 83 hotele, 47,330  hydrantów przeciwpożarowych.

Nad bezpieczeństwem mieszkańców miasta czuwa ok. 5,000 strażaków i sanitariuszy pogotowia. Dokładna liczba zatrudnionych w policji osób zmienia się, jednak w tej chwili wynosi ok. 12,000.

Oprócz tego warto wiedzieć, że każdego roku Chicago odwiedza 33 miliony turystów, od 1980 nakręcono tu prawie 350 filmów fabularnych, po mieście krąży cały czas ponad 6,000 taksówek, na ulicach znajduje się ponad 35,000 miejsc parkingowych i rocznie wypisuje się tu ok. 3 mln. mandatów za złe parkowanie.

Zamontowane kilka lat temu kamery na skrzyżowaniach przynoszą do budżetu prawie $50 mln. za sprawą prawie 900,000 automatycznie przyznawanych mandatów, a już wkrótce dochody te podwyższą się w związku z planowaną instalacją fotoradarów.

 W Chicago, podobnie jak w większości innych miast, mieszka więcej kobiet, niż mężczyzn. Liczba osób poniżej 18 roku życia stanowi ok. 25% populacji, a powyżej 65 to 10%. Średni wiek mieszkańca Chicago wynosi 33 lata.

Mieszkaniec Chicago dojeżdża do pracy przeciętnie 34 minuty. Około 300,000 osób korzysta ze środków transportu publicznego, a 65,000 piechotą pokonuje każdego dnia trasę do pracy.

Na koniec jeszcze kilka słów o naszych gastronomicznych gustach.

Mimo że nie brakuje tu restauracji to w całym mieście znajduje się prawie 1,800 punktów sprzedających hot dogi, których kupujemy aż 150 milionów rocznie. 92% dorosłych mieszkańców przyznaje się do korzystania od czasu do czasu z sieci restauracji szybkiej obsługi, z czego: 58 % najczęściej jada w McDonaldzie; 38 % w Burger King; 36 % w Subway; 27 % w KFC. Kawę kupujemy wciąż częściej w Dunkin Donuts, niż w Starbucks.

Jeśli chodzi o alkohol to 29 procent mieszkańców Chicago pija niskokaloryczne piwa; 26 procent wybiera piwa importowane; a około 18 procent sięga po wódkę.

Warto jeszcze pamiętać, choć o tym wiedzą wszyscy, że w Chicago więcej jest dni pochmurnych, niż słonecznych, a zima przychodzi zwykle albo za późno, albo zbyt wcześnie. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor