Cudownie wyreżyserowany przez Feliksa Falka dramat Savyon Liebrecht „O ulotności miłości” kończy się magiczną nieomalże sceną, w której 20-letnia Hanna podaje upragnionego papierosa 69-letniej Arendt dokonując tym samym dopełnienia cyklu, zamknięcia, spełnienia się w miłości i zachwyceniu poprzez banalny gest zapalenia papierosa. Scena pełna spokoju i kojącej radości poprzedzona jest niezwykle dynamicznym i ostrym oskarżeniem Arendt o brak miłości, kolaborację, chorą fascynację faszyzmem i Niemcami, które pada z ust syna jej najlepszego przyjaciela, który niczego w istocie nie rozumienie, nie zna całej historii relacji jego ojca, Arendt i Heideggera. Zna fragmenty, urywki, wyimki i na ich podstawie buduje swe kategoryczne opinie i sądy. Potępia Hannę Arendt.
Wiera Gran też zostaje oskarżona i napiętnowana na podstawie pomówień, plotek i domysłów, bo przecież w żaden sposób nie jednoznacznych i niezbitych dowodów. „Oskarżona Wiera Gran” to tekst, który uzmysławia czytelnikowi swoisty proces „potępienia” czyli odmówienia komuś prawa do istnienia, w oparciu o niemożliwe do udowodnienia czyny czy decyzje. Jest jednak ogromna różnica pomiędzy Arendt i Gran – ta pierwsza mówi o tym wprost w niesamowitym monologu, który wyrzuca w twarz staremu już Heideggerowi, z którym postanawia się spotkać w roku 1950:
„Frau Blücher nie skinęłaby palcem, gdyby cię skazali na szubienicę. Frau Blücher myśli podobnie jak Jaspers, że jesteś szatańskim filozofem o niebezpiecznych fantazjach. Ona widzi w tobie odpowiedzialnego za morderstwo Rafaela Mendelsona. Nienawidzi cię, pogardza tobą i myśli również, że jesteś tchórzliwym oportunistą, małym i słabym człowiekiem, który chowa się za wielkimi i odważnymi teoriami, na które wpływ na antysemicka żona […], ale tu jest Freulein Hanna Arendt, twoja wieczna sojuszniczka, dla której spotkanie z tobą było końcem jej dzieciństwa, bo wtedy stała się prawdziwym człowiekiem… która fanatycznie pamięta twoje wiersze wraz ze słodkimi wspomnieniami jedynego na świecie człowieka z taką namiętnością do myślenia, który był najbardziej romantycznym kochankiem jakiego kiedykolwiek miała[…]”. (O banalności miłości, s.281)
Arendt patrzy na swą przeszłość przez pryzmat miłości. Wiera Gran nie może pozbyć się postrzegania świata czasu przeszłego poprzez zawiść, oskarżenia i podłość innych. W przypadku obu tych niezwykłych kobiet ich losy naznaczają sprawy i rzeczy, które wydarzyły się, gdy były one bardzo młode. Obie były Żydówkami i obie przeszły i przeżyły wojnę, obie zrobiły fenomenalne kariery i obie zmagały się z odrzuceniem przez innych. Obie kochały do szaleństwa to, co robiły i znały swoje powołanie. Jedna w filozofii druga na scenie. Nigdy przed niczym nie uciekały. Obydwie były szalenie odważne.
Arendt jednak nie oszalała na starość. Wiera Gran była szaleństwu bliska, żeby nie powiedzieć, że się o nie otarła.
Agata Tuszyńska pisze w swojej książce o Wierze Gran:
„To, co najważniejsze, najbardziej traumatyczne, zdarzyło się w jej życiu, kiedy była bardzo młoda. Szesnaście miesięcy w getcie przeżyła, mając dwadzieścia pięć lat. Naznaczyło ją na zawsze. Za to musiała pokutować resztę życia. ZA TO. Za to, że…
Nie poszła do wagonów jak inni ze swymi bliskimi.
Nie została w getcie, bo wyjście wydało się jej ratunkiem.
Pożegnała się bez słów, w przeczuciu tragedii.
Nie miała możliwości szybciej zorganizować pomocy.
Nie uratowała ani matki, ani sióstr.
Nie uwolniła się od tego nigdy.
Jak inni, jak wielu.
Im dłużej z nią jestem, im bardziej to drążę, im więcej otwiera się przede mną dokumentów sprzed lat, tym mniej pozwalam sobie rozumieć. Tym bardziej czuję się wobec tamtej przeszłości bezradna”. (Oskarżona Wiera Gran, s.180)
Nic przecież nie jest takie, jak nam się wydaje, że jest. Jeden z bohaterów książki Tuszyńskiej, Aleksander Klugman, mówi w pewnym momencie:
„Nauczyłem się jednego, że nie wolno sądzić nikogo, dopóki nie było się na jego miejscu”. (tamże,s.369)
Ale tak mówi tylko Klugman, wielu innym postaciom tej historii zupełnie nie przeszkadza ferowanie wyroków i wydawanie sądów i opinii, bez jakiegokolwiek oparcia w sprawdzalnych faktach. Potępić to sprawa łatwa, walczyć z potępieniem to działania prowadzące do obłędu.
Dlaczego zatem Wiera Gran nie „wzięła w nawias” tego całego szaleństwa i nie przeszła nad tym do porządku dziennego? W końcu miała szereg oficjalnych i uprawomocnionych decyzji sądów, opinii i dowodów na to, że nigdy nie była kolaborantką.
Jak pisze Savyon Liebrecht w posłowiu do wybory swoich dramatów:
"Ludzie, którzy badają dynamikę zachowań ludzi ocalałych z Zagłady, dzielą ich domy na dwa typy. W jednych obsesyjnie mówi się o Holokauście, niezależnie od tego, co jest tematem rozmowy – sznurówka czy kawałek chleba prowadzą wprost do wspomnień z getta i obozu koncentracyjnego. W domach drugiego typu panuje kompletna cisza. Sądzę, że najbardziej twórczy artyści wychowali się w domach drugiego rodzaju, ponieważ cisza jest tym, co najbardziej wyzwala kreatywność" (O banalności…s.285)
Fragment ten doskonale wpisuje się on w osobistą historię samej Agaty Tuszyńskiej, natomiast w wypadku Wiery Gran trzeba go nieznacznie sparafrazować:
„niezależnie od tego, co jest tematem rozmowy - sznurówka czy kawałek chleba prowadzą wprost” do obsesyjnej obrony wobec potępienia ze strony innych, która to obsesja prowadzi wprost do szaleństwa.
„Czy miała wybór? Wybór istnieje zawsze, ale co to znaczy? […] Czas zagłady zaburzył dawne wzory zachowań, rozluźnił obowiązujące normy moralne. Wobec nieustannego zagrożenie zmieniły się dopuszczalne granice etyki. Nie nam je sądzić”. ( Oskarżona… s.180-181)
Oskarżona Wiera Gran, Agata Tuszyńska, WL, 2010, s.462.
Zbyszek Kruczalak
'