Minęła właśnie kolejna rocznica urodzin Fryderyka Chopina. Powinnam dodać – niepostrzeżenie. Wróciliśmy do normalności po oszałamiających wyczynach artystów i organizatorów w roku Wielkiego Jubileuszu. W jaki sposób obecny jest Fryderyk Chopin w życiu przeciętnego Polaka? Jaka jest rola spuścizny Chopina we współczesnej kulturze polskiej?
Pięknie pisał o tym Witold Lutosławski, który cenił w twórczości Chopina wizjonerstwo wyznaczające muzyce nowe horyzonty brzmieniowe, harmoniczne i melodyczne, także w zakresie formy. Wskazywał cenny "typowo polski temperament muzyki” (...) Istniałyby duże trudności z umieszczeniem muzyki Chopina w historii muzyki francuskiej" – pisał. Lutosławski – choć nie używał takich słów – po prostu kochał Chopina: "Bardzo często powracam do muzyki Chopina, grając ją dla samego siebie bądź słuchając jej nagrań z płyt. Nie wyobrażam sobie możliwości życia bez jego muzyki, stanowi ona dla mnie coś takiego, jak powietrze, jak woda, bez czego nie da się żyć".
Można się zastanawiać, czy moglibyśmy usłyszeć podobnie żarliwe wyznania od współczesnego polskiego kompozytora? Jaka jest zatem funkcja spuścizny chopinowskiej w dzisiejszej kulturze polskiej? Czy w świadomości współczesnych kompozytorów polskich jest miejsce dla Chopina? I czy taka obecność (lub nieobecność) – niekoniecznie wprost, bezpośrednio w muzyce, ale w myśli, w refleksji współczesnego twórcy – powie nam coś istotnego o naszej muzycznej współczesności?
„Chopinspira” (chopinowskie inspiracje?)
Nie wszystkie złożenia słów są szczęśliwe i nie cytowałabym powyższego, gdyby nie fakt, że jest to tytuł bardzo interesującej książki – to zbiór bardzo osobistych wypowiedzi polskich kompozytorów współczesnych. Zostały one pozyskane jako odpowiedzi na pytania ankiety rozesłanej do nich przez Krzysztofa Drobę – pomysłodawcę i autora wydawnictwa.
Dokumentuje ono bardzo różny stosunek współczesnych twórców do Chopina – w skali od chłodu, letniości, ciepła, gorąca, aż po żar. Ale nawet ci chłodni nie negują wartości i obiektywnego znaczenia dzieła Chopina, a przeważająca większość nie zaprzecza genetycznej obecności „nuty chopinowskiej” w sobie i w polskiej muzycznej współczesności.
Autor wybrał teksty 23 kompozytorów, m. in.: Rafała Augustyna, Krzysztofa Baculewskiego, Zbigniewa Bargielskiego, Jerzego Bauera, Romana Bergera, Marcina Bortnowskiego, Wojciecha Kilara, Eugeniusza Knapika, Krzysztofa Knittla, Włodzimierza Kotońskiego, Zygmunta Krauze, Krzysztofa Meyera, Zbigniewa Penherskiego, Adama Sławińskiego, Wojciecha Widłaka, Tadeusza Wieleckiego, Lidii Zielińskiej.
Wojciech Kilar pisze: „Jeżeli Bach to metafizyka, to Chopin, podobnie jak Mozart, jest łąką pełną kwiatów, dzieckiem bożym. Pan Bóg się uśmiechnął i stworzył Chopina jak łąkę – pisze Wojciech Kilar, którego zdaniem siła muzyki Chopina tkwi w jej melodyczności. "Ubolewam nad upadkiem tego, co nazywamy melodią. (...) Muzyka zaczęła się od melodii i na melodii się skończy. A Chopin otrzymał dar melodii i w tym tkwi jego ogromna siła".
Krzysztof Knittel wspomina, jak muzyka Chopina towarzyszyła najważniejszym chwilom w życiu pokoleń Polaków. Osobiście zapamiętał szczególnie 13 grudnia 1981 roku, kiedy – jak pisze – "obraz telewizyjny z przekrzywionym godłem, na jego tle generał Wojciech Jaruzelski informuje grzeczniutkim tonem o wprowadzeniu stanu wojennego, a muzykę Chopina wybrano jako tło właściwe do okoliczności... Brr...".
Tadeusz Wielecki opisuje stosunek Polaków i polskich kompozytorów do Chopina jako rodzaj opętania. "Ale to może dlatego, że nie mieliśmy nikogo innego, że mieliśmy tylko Chopina. Że zmonopolizował nasze dusze. I staliśmy się banalni z tym Chopinem. Zaściankowi" - pisze Wielecki. "Chopin zadomowił się w duszach Polaków, ale czy nie dlatego, że rozpaczliwie potrzebowaliśmy sukcesu? Że w klęsce on jeden mógł wesprzeć nasze sponiewierane ego, że mogliśmy leczyć nim nasze kompleksy. I uczepiliśmy się go nie tylko ze względu na jego muzykę, ile raczej dlatego, że możemy się nim pochwalić, pochełpić" – ocenił.
Także Lidia Zielińska zauważa, że eksploatujemy Chopina na wszelkie sposoby nie zawsze z korzyścią dla odbioru jego muzyki. `słysząc choćby frazę Chopina odbieram ją jako znak dźwiękowy, rodzaj logo. Odruchowo myślę, że pewnie umarła jakaś ważna osoba albo że ktoś chce mnie przymusić do uczuć patriotycznych. (...) Motywy i faktury z Chopina jako klisze powagi, doniosłości, patosu, muzyczne wymuszenia uczuć patriotycznych powtarzane są do dziś w wielu nowych utworach, zwłaszcza tych komponowanych z ukrytym celem szantażu moralnego" – pisze.
Jednak większość kompozytorów w wypowiedziach zebranych w "Chopinospirze" zauważa, że Chopin raz na zawsze zmienił obraz polskiej muzyki i nie sposób się od niego odciąć. "Bez Chopina nie byłoby Szymanowskiego, Góreckiego, Krzanowskiego, a bez Krzanowskiego nie istniałbym ja. I w moich kompozytorskich żyłach przetacza się więc jakaś kropla chopinowskiej krwi" – uznał Marcin Bortnowski.
Mieczysław Tomaszewski podsumowuje w omówieniu książki: Pomysł szalony i odważny. Dlatego, że wszelkie okolicznościowe akcje są na ogół
przegrane. Było więc ryzyko. Okazało się ryzykiem wspaniałym: przyniosło rachunek sumienia polskich kompozytorów, ukazało stan świadomości środowiska, w którym Chopin jest absolutnie obecny. Na ogół jako ten dobry duch, który i ukorzenia i nastraja na pewien ton. Ale też jako problem, z którym trzeba się zmierzyć.
Książeczka jest w podstawowy sposób dokumentem i tym samym wartością nie do przecenienia, fenomenalnym materiałem do badania rezonansu i recepcji Chopina. A niektóre wypowiedzi są takie, że można je wyryć, że mogą funkcjonować jako „skrzydlate słowa” czy myśli do głębokiego zadumania. Jak np. ta Romana Bergera: „Chopin przypomina, że piękno jest zmysłowo udostępnioną prawdą”, czy Tadeusza Wieleckiego, że „Chopin jest genialny po ludzku”.
Barbara Bilszta
'