----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

06 marca 2013

Udostępnij znajomym:

'

Mężczyzna w przebraniu kardynała próbował wejść na nieformalne spotkanie plenarne Kolegium Kardynałów w poniedziałek. Przedstawiając się jako biskup Raph Napierski przeszedł punkt kontroli Gwardii Szwajcarskiej i został fotografowany wraz z kardynałem Sergio Sebastiani na placu przed Bazyliką świętego Piotra. Nie dostał się do środka sali audiencyjnej Pawła VI, gdzie ponad 140 kardynałów przygotowywało się do spotkania, pierwszego formalnego od rezygnacji papieża Benedykta XVI. Zdradziła go zbyt krótka sutanna, dziwnie wyglądający krucyfiks, szal zamiast szarfy i fedora zamiast piuski na głowie. Do listy przewinień rzymsko-katolickiego duchowieństwa może teraz dołączyć oszustwo. Tak oto konklawe, które w ujęciu popularnej prasy przypomina zestawienia bukmacherskie, a kardynałowie – faworytów wyścigów konnych, staje się teraz niezłą farsą.

Poniedziałkowa edycja The New York Times mami swych czytelników zakładami obstawiającymi następnego papieża i statystycznymi projekcjami dotyczącymi wyboru głowy Kościoła. Huffington Post informuje niezorientowanych katolików, że kolejny papież będzie składał przysięgę o dożywotniej służbie. Chyba po raz pierwszy w przypadku konklawe mamy do czynienia z profanacją religijnego misterium, które poprzez bulwarowe potraktowanie przez prasę, sięga bruku.

Stąd też relacja z przygotowań do konklawe jest dla prasy niczym innym jak poszukiwaniem trupa w szafie potencjalnych kandydatów i desperacką gonitwą za sensacją. Media koncentrują się więc nie tyle na nudnawym procesie wyboru papieża, co na tajnym raporcie informującym ponoć o problemach ujawniających korupcję i rywalizacji panującej w obrębie watykańskiej biurokracji, walce o zarządzanie bankiem, a przede wszystkim o nadużyciach seksualnych duchowieństwa. Nie ulega wątpliwości, że kryzys dotyczący nadużyć seksualnych księży nadal ciąży na Kościele.

Nieprzypadkowo doniesienia z Watykanu poprzedziła informacja o homoseksualnym skandalu pozbawionego godności kapłańskiej kardynała Keitha O’Briena. W ubiegłym tygodniu zrezygnował on z funkcji arcybiskupa Edynburga i uczestnictwa w konklawe z powodu oskarżeń o nadużycia seksualne w przeszłości. O’Brien początkowo zaprzeczył oskarżeniom, ale w ubiegłą niedzielę wydał przeprosiny, w których przyznał się do umizgów wobec trzech księży i jednego byłego seminarzysty. Bardziej niż o udowodnienie winy chodzi tu o przyprawienie Kościołowi gęby, by posłużyć się pojęciem Gombrowiczowskim. Problem polega nie tylko na niefortunnym momencie złożenia oświadczenia, które pojawiło się zaledwie na tydzień przed konklawe, ale na zakwestionowaniu anty-gejowskiego przesłania, którego O’Brien był najgorętszym orędownikiem. Były arcybiskup Edunburga był najwyższym rangą i najbardziej przekonywającym oponentem małżeństw homoseksualnych w Wielkiej Brytanii potępiając je jako „groteskową działalność wywrotową”. Ostrzegał, że plany zwolenników małżeństw osób tej samej płci, wspierane przez administracje Westminsteru i Holyrood, otworzyłyby drogę do „dalszych odchyleń od normy” i stwierdził, że społeczeństwo „staczałoby się jeszcze dalej niż ma to obecnie miejsce w sferę niemoralności”. Dzięki swym wypowiedziom uzyskał tytuł „bigota roku” ze strony grupy afirmatywnej Stonewall. Komentując skandal prezenter BBC, który jest gejem, umieścił na Twitterze opinię sugerując, że zacięta retoryka kardynała mogła stanowić formę stłumienia własnych męczarni. Mocą jednego z ostatnich postanowień swego pontyfikatu papież wyrzucił kardynała O’Brien z kapłaństwa w ubiegły poniedziałek, w zaledwie 24 godziny po ujawnieniu na łamach The Observer podejrzeń o „niewłaściwym zachowaniu”. Jakkolwiek O’Brien złożył rezygnację, papież podjął nadzwyczajne kroki w celu upewnienia się, że będzie ona miała skutek natychmiastowy.

W podobnej, wyraźnie anty-kościelnej tonacji utrzymane są ewidentnie wyssane z palca opinie International Business Times o tym, że „kardynałowie są zdania, że rezygnacja Benedykta XVI jeszcze bardziej zdestabilizowała kościół katolicki, już śmierdzący z powodu tak dużego kryzysu nadużyć seksualnych, intryg i kontrowersji, że w celu zapobieżenia najgorszemu, kardynałowie zwrócą się do nowego papieża by służył dożywotnio by uniknąć przyszłych konfliktów i wewnętrznych podziałów”. Pozostaje pogratulować wiadomości z pierwszej ręki. Wiarygodności doniesień przeczy jednak zarówno kąśliwy język, jak i ewidentny brak źródła. Brakuje go również w the Sunday Times, gdzie anonimowy kardynał donosi: „Jakkolwiek papież posiada przywilej wycofania się ze swej funkcji, to na przyszłość musimy obronić kościół przed zewnętrznymi wpływami”.

Chociaż Watykan scharakteryzował abdykację papieża jako akt szlachetny i bezinteresowny, po tym jak Benedykt XVI stwierdził, że nie ma siły kontynuować posługi, to prasa delektuje się przykładami niesubordynacji i fermentu w obrębie Kościoła. Jak w przypadku opisu spalenia fotografii Benedykta XVI przez włoskiego księdza, który porównał papieża do skompromitowanego ucieczką z tonącego statku kapitana Costa Concordia. W proteście przeciwko decyzji papieża o ustąpieniu ksiądz Andrea Maggi zaszokował parafian podpaleniem obrazu Benedykta XVI, a wszystko to podczas odprawiania mszy świętej. Zdaniem księdza papież powinien być jak skała dla Kościoła katolickiego i sprawować urząd do swej śmierci. „Czy jest mi przykro z powodu spalenia fotografii papieża? Nie”, wyjaśnił buńczucznie ksiądz Maggi. „Zachował się jak Schettino, opuścił swą trzodę”, uzasadniał swój sprzeciw.

Szczególną uwagę prasa poświęca arcybiskupowi z Sydney, który oświadczył, że rezygnacja papieża stwarza potencjalnie niebezpieczny precedens dla Kościoła. „Ludzie, którzy, na przykład, nie zgadzają się z przyszłym papieżem, mogą rozpocząć kampanię w celu skłonienia go do rezygnacji”, argumentuje 71-letni kardynał George Pell.

W relacjach ze spotkań Kolegium Kardynalskiego oprócz komediowej farsy pobrzmiewają także tony westernowe. A to głównie za sprawą organizacji zrzeszającej ofiary nadużyć seksualnych duchowieństwa, Survivors’ Network of those Abused by Priests (Snap), która opublikowała listę „Brudnej dwunastki”. Obejmuje ona kardynałów, którzy, zdaniem organizacji, przyczynili się do zatuszowania nadużyć duchowieństwa, w tym niektórych faworytów do papiestwa. Znajdują się na niej kardynał Norberto Carrera, który obwiniał media za „ataki na Kościół” w związku z nadużyciami seksualnymi wobec dzieci, kardynał Oscar Maradiaga, który stwierdził, że amerykańskie media są anty-katolickie i określił relację na temat nadużyć seksualnych „wyjątkowym upokorzeniem”, kardynał Tarcisio Bertone, obecny sekretarz stanu w Watykanie. Jest na niej również Turkson z Ghany, który twierdził, że było bardzo niewielu kleryków molestujących dzieci w Afryce, ponieważ geje nie są tam tolerowani. Lista nie obejmuje kardynała Rogera Mahony’ego, który został pozbawiony funkcji publicznych w Los Angeles po ujawnieniu tysięcy stron dowodów jako części procesu przeciwko Kościołowi dowodzącego, że dopuścił się utajnienia. Na liście znajduje się kardynał Timothy Dolan, kardynał Angelo Scola, kardynał Tarcisio Bertone i inni.

Tymczasem amerykańscy kardynałowie zebrani w Rzymie na konklawe odwołali swą ciesząca się zainteresowaniem konferencję prasową, z uwagi na obawę, że szczegóły z tajemnych spotkań przygotowawczych do konklawe mogą przedostać się do mediów. Watykan zaprzeczył, że wywierał presję na amerykańskie duchowieństwo. Ale rzecznik Watykanu, Federico Lombardi, oświadczył, że Stolica Apostolska postrzega spotkania przed rozpoczęciem konklawe jako tajne i będące częścią procesu wyboru papieża. Rzecznik amerykańskich kardynałów, siostra Ann Walsh, stwierdziła, że konferencje prasowe zostały odwołane w konsekwencji obaw wyrażonych przez niektórych z kardynałów o przeciekach dotyczących sekretnych posiedzeń o których donosiła włoska prasa. Jako środek ostrożności, rozmowy amerykańskich kardynałów z dziennikarzami zostały wstrzymane. Konferencje prasowe zwykle z udziałem dwóch amerykańskich kardynałów odpowiadających na pytania w 30-minutowej sesji, stały się wyczekiwanym rytuałem dla dziennikarzy w Rzymie, którzy zdają relacje z przygotowań do konklawe. Rzecznik prasowy Watykanu, ksiądz Federico Lombardi, stwierdził, że nie był zaskoczony, że wszyscy kardynałowie, nie tylko reprezentanci Stanów Zjednoczonych, zobowiązali się w własnej inicjatywy do utrzymania szczegółów obrad w tajemnicy, zwłaszcza, że, jak podkreślił, w ubiegłym tygodniu pogłębiono dyskusje. Wyobrażam sobie, że musi być trudno być reporterem w Watykanie, teraz, gdy wiadomości nie nadchodzą i nie wiadomo kiedy konklawe się rozpocznie. Nie ma nic do robienia, za wyjątkiem czekania, psioczenia i jedzenia.

W  międzyczasie w słynnej kaplicy Sykstyńskiej, udekorowanej freskami Michała Anioła, trwają prace budowlane. O 1. po południu we wtorek została ona zamknięta dla zwiedzających, co samo w sobie jest już oznaką zbliżających się wyborów papieża. Prace obejmują instalację podłogi, w celu pokrycia urządzeń posłuchowych i wyrównania powierzchni, jak również instalację pieca, gdzie będą palone karty do głosowania.

Wydaje się, że chyba żaden traktujący poważnie swą wiarę katolik nie oczekiwał po ogłoszeniu rezygnacji Benedykta XVI niczego innego jak zintensyfikowanego ataku, komentuje Michael Coren, znany felietonista i dziennikarz telewizyjny. I, zgodnie z oczekiwaniami, zamiast wykorzystać okoliczność abdykacji by w sposób pogłębiony i inteligentny spojrzeć na osiągnięcia fascynującego i odważnego pontyfikatu Benedykta XVI, media tak zwanego powszechnego obiegu okłamywały, oczerniały i zniesławiały zarówno papieża jak i Kościół, rzecz jasna, zachowując pozory, że naprawdę się troszczą, naprawdę wiedzą i naprawdę relacjonują, pisze Coren na łamach Catholic Register.

Autor wskazuje, że jednym z najbardziej absurdalnych mitów rozpowszechnianych przez media po abdykacji papieża jest stwierdzenie, że „Kościół znajduje się na rozdrożu”. To nieprawda, stwierdza Coren. Kościół kontynuuje swą misję od 2,000 lat, a w tym czasie żaden z papieży nie zaprzeczył poprzedniemu, żaden nie szerzył herezji, i w odróżnieniu od jakiejkolwiek innej wielowiekowej instytucji, Kościół ciągle działa, zauważa Coren.

„Mityczne rozdroża są rzecz jasna, zaledwie kodem dla dziennikarzy telewizyjnych i felietonistów, którzy domagają się transformacji nauczania katolicyzmu rzymsko-katolickiego, i to zawsze w odniesieniu do tych samych kwestii: homoseksualizmu, aborcji i antykoncepcji.

„Przepraszam was bardzo, drodzy państwo, ale wasza obsesja dotycząca małżeństw osób tej samej płci i wywoływania poronień nie znajduje się w sercu zainteresowań Kościoła, którego większość wyznawców nie mieszka na Manhattanie, w Toronto czy Londynie, ale w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji. Ci ludzie borykają się z głodem, pogromem, prześladowaniem i ubóstwem. Kochają Kościół za to, że jest jedną z niewielu instytucji, która przemawia w imieniu potrzebujących i cierpiących”, wyjaśnia Coren.

Po czym kontynuuje swe dywagacje: „Narcyzm elit zachodnich jest zdumiewający. Ich kultura umiera, ich społeczeństwo jest pogrążone w pornografii, prostytucji, dekadencji, depresji, obżarstwie i umiłowaniu siebie, a siedzą wygodnie i potępiają papieża i Watykan za niechęć do dostosowania się do ich poglądów i niemoralności”, dywaguje Coren.

W odpowiedzi na ataki Kościoła pod pretekstem nadużyć seksualnych duchowieństwa, Coren wyjaśnia: „Statystyki nadużyć w edukacji publicznej lub zorganizowanym sporcie młodzieży są rutynowo podwójnie wyższe niż w Kościele. Musimy potępić i ujawnić nadużycia, ale musimy to uczynić w przypadku wszystkich nadużyć”.

Kolejnym mitem, z którym rozlicza się Coren jest posądzenie jakoby papież Benedykt XVI nie reagował na kryzys nadużyć seksualnych. Kryzys nadużyć duchowieństwa nie jest tym, jak się go powszechnie przedstawia, informuje Coren. „Typowy zwyrodnialec był mężczyzną homoseksualnym, który również utrzymywał stosunki z innymi dorosłymi mężczyznami, a typową ofiarą był 14-letni chłopiec. Nie ma to w żaden sposób sugerować, że wszyscy geje zachowują się w ten sposób, ale czy możemy mówić prawdę o tym okropieństwie?”

Reagując na oszczerczą kampanię, którą prasa powszechnego obiegu wytoczyła Kościołowi z okazji konklawe, Coren podsumowuje: „Skrzeczące tłumy chcą, by Kościół katolicki był mniej katolicki, a papież mniej papieski, chrześcijaństwo mniej Chrystusowe. Obawiam się, że nie działa to w taki sposób i podczas gdy nikt nie musi być katolikiem wyznania rzymskiego, to nikt nie ma prawa żądać, by katolicy myśleli i wierzyli jak unitarianie. Kościół nie podda się kulturze, a następny papież będzie kontynuował obronę chrześcijaństwa”.

Czwartego dnia nieformalnych spotkań kardynałów, wyniki ich obrad pozostają tajemnicą, jednak kilka nazwisk pojawia się częściej niż inni. Wśród faworytów znajduje się kardynał Angelo Scola, kardynał Peter Turkson z Ghany, w pierwszej 25 jest także dwóch Amerykanów: kardynał Sean O’Malley z Bostonu i kardynał Timothy Dolan z Nowego Jorku.

Osiem lat temu rankingi właściwie przewidziały nazwisko Ratzingera. Czy wierzyć bukmacherom, którzy w roku bieżącym stawiają także na Bono, Oprah Winfrey i Lance Armstronga?

Na podst. Catholic Register, Reuters, The New York Times i The Huffington Post
oprac. Ela Zaworski



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor