Związek Sierżantów Policji Chicagowskiej zaskoczył odrzuceniem zapisów nowego, 4-letniego kontraktu, jaki kilka tygodni temu zaproponowały im władze miasta. Jeszcze przed kilkunastoma dniami negocjacje znajdowały się we właściwym punkcie, gdy informowano, iż wstępnie został on przyjęty.
Za przykładem sierżantów, nielicznej grupy w chicagowskiej policji, mogą teraz pójść pozostali pracownicy departamentu, którzy osobno negocjują własne warunki pracy i również znajdują się o krok od podpisania umowy na kolejne lata.
Odrzucenie kontraktu pracowniczego przez sierżantów to cios dla administracji Rahma Emanuela, a także w dużym stopniu dla podatników, na których spada ciężar wynagradzania pracowników miejskich i zapewnienia ich świadczeń emerytalnych.
Złożona przez miasto propozycja odrzucona została zdecydowaną większością głosów, bo 876 osób wypowiedziało się przeciw, a jedynie 134 gotowe były przyjąć warunki. Nie spodobały się przede wszystkim plany podwyższenia o 3 lata wieku emerytalnego, z obecnych 50 do 53 w przyszłości. Odrzucono również 3% podwyżkę własnych składek sierżantów w przyszłe świadczenia emerytalne.
Propozycja miasta przewidywała nieznaczne ograniczenie corocznych podwyżek emerytur w związku z wyższymi kosztami życia, podnosiła też nieznacznie indywidualny wkład w ubezpieczenia zdrowotne.
W zamian miasto zobowiązało się do podniesienia o 9% pensji sierżantów w okresie 4 lat obowiązywania umowy. Propozycja została wstępnie przyjęta w ubiegłym miesiącu i wiele osób głosowanie nad nią nazywało formalnością.
W przygotowanym dla prasy oświadczeniu Emanuel wyraził swe rozczarowanie odrzuceniem umowy przez sierżantów, którą uznawał za wzór dla innych miejskich związków zawodowych reprezentujących pracowników miejskich. W tym samym czasie Mike Shields, przewodniczący Fraternal Order of Police, pochwalił sierżantów za odrzucenie umowy którą nazwał niezgodną z konstytucją.
“Ta umowa nie przynosiła im korzyści, przynosiła je jedynie burmistrzowi Emanuelowi” – powiedział Shields.
Niedawno burmistrz ostrzegał, że zadłużenie miejskich programów emerytalnych może spowodować podniesienie podatków od nieruchomości nawet o 150%.
W ubiegłym roku Rahm Emanuel mówił, że wszelkie alternatywy zostały wyczerpane i miasto nie będzie miało innego wyboru, niż podwyższenie wspomnianego podatku w razie braku reform świadczeń emerytalnych. Chodzi o ponad 19 miliardów dolarów w zobowiązaniach z tego tytułu, do których zalicza się świadczenia dla miejskich pracowników, policji i straży pożarnej. Osobne programy posiadają chicagowscy nauczyciele, którzy oceniają potrzeby na 7 miliardów. W związku z tym trzeci co do wielkości system szkolny w USA przewiduje deficyt budżetowy w wysokości co najmniej miliarda, gdyż wypłaty świadczeń emerytalnych w ostatnim czasie wzrosły niemal trzykrotnie.
RJ
'