----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

27 marca 2013

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Pojawiła się ciekawa propozycja. Nie ma najmniejszych szans, by wcielić ją w życie, ale zawsze miło pomyśleć, że w jakimś alternatywnym świecie byłoby to możliwe. Chodzi o członków Kongresu oraz ich sponsorów. Wiadomo, że za każdym politykiem w Waszyngtonie stoi kilka dużych korporacji i ich pieniądze. Na stronie internetowej “We the People” zakopany wśród tysięcy innych, znajduje się pomysł wprowadzenia obowiązkowego, publicznego eksponowania nazw tych firm w postaci odpowiednich znaczków na ubraniach.

Wzorem mogą być sportowcy, którzy na kombinezonach naszyte mają logo firmy dokładającej się do ich treningu, czy udziału w zawodach. Zdaję sobie sprawę, że kiepskim przykładem jest pływak, ze względu na ograniczenia powierzchni reklamowej. Ale taki kierowca rajdowy przykładem jest doskonałym. Kombinezon plus samochód. To jak garnitur i limuzyna ustawodawcy.

Propozycja jest konkretna i wszystko w niej przewidziano. Powyżej miliona na kampanię to spory znak na piersi. Nieco mniej to znaczek w klapie. Za jakieś drobne setki tysięcy należy się guzik.

Tak wystrojony polityk automatycznie stawałby się nieco bardziej uczciwy. Podczas głosowania i wieców wyborczych. Zacząłby też nieco mniej zarabiać, bo duży biznes lubi pociągać za sznurki, ale z ukrycia.

Swój głos na pomysł, by legislatorzy podobni byli do kierowców NASCAR oddałem, brakuje jeszcze kilkudziesięciu tysięcy, by ustosunkował się do niego Biały Dom. Ale możemy przewidzieć, jaka byłaby odpowiedź. Niestety…

Przy okazji przypomnę, że upadło już kilka innych propozycji. Biały Dom nie zgodził się na budowę Gwiazdy Śmierci na wzór Gwiezdnych Wojen, bo podobno na Ziemi nie ma wystarczających surowców. Hymn USA pozostanie na razie taki jak jest, mimo że kilka tysięcy osób postuluje zamianę go na jeden z utworów R. Kelly.

Skoro o dziwnych pomysłach mowa, to całkiem oryginalny miało pięciu więźniów ze stanu Idaho. Doszli do wniosku, że za wszystkie ich życiowe nieszczęścia i niepowodzenia odpowiada spożywany w nadmiernych ilościach alkohol. Przebywając od lat w zakładach penitencjarnych uznali, że nie popełniliby morderstw, nie ukradli wielu samochodów, czy nie dokonaliby gwałtów, gdyby wiedzieli, jakie skutki niesie ze sobą picie wódki. Ich życie mogłoby być teraz sielanką z własnym domem, rodziną i dobrą pracą. Ach… gdyby tylko ktoś ich dawno temu, najlepiej podczas wczesnej młodości, poinformował o zgubnych skutkach alkoholu i możliwości uzależnienia się od niego.

No cóż, nie wszystko jeszcze stracone. Są w stanie wybaczyć, jeśli producenci alkoholu wypłacą im odszkodowanie w wysokości miliarda dolarów.

W pozwie sądowym złożonym w miejscowości Boise w Idaho wymieniają z nazwy kilka firm. Są wśród nich Anheuser-Busch, Coors, Miller Brewing oraz właściciel Jim Beam Whiskey. Uważają, że wymienieni są odpowiedzialni za popełnione przez nich zbrodnie i domagają się też umieszczenia na butelkach odpowiedniego ostrzeżenia. Może ono brzmieć na przykład tak: “Po spożyciu piwa obudzą się w tobie mordercze żądze”.

Popełnili tylko jeden błąd. Nie wynajęli dobrej firmy prawniczej i zdecydowali się sami reprezentować w sądzie. Chyba z nikim nie chcieli się dzielić wygraną.

Od razu przypominają się tysiące dziwnych pozwów dotyczących odszkodowań, ze słynną gorącą kawą z McDonalds na czele. Ale pamiętamy również o dzieciach, które nie były w stanie latać w Halloweenowym kostiumie Batmana, czy wózku złożonym z niemowlęciem w środku. Wcześniej nie było napisów ostrzegawczych, a teraz są. Nawet w reklamach telewizyjnych i w napisach filmowych. Jeśli zobaczymy Jamesa Bonda skaczącego z wieżowca to nie powinniśmy go naśladować. W razie naszej śmierci rodzina nie będzie mogła skarżyć producenta. Tak mówią napisy.

W ubiegłym roku fabryka Mitsubishi w Illinois została pozwana do sądu przez mężczyznę, którego na terenie należącym do firmy podobno zaatakowały dzikie gęsi. "Ptaki powaliły go na ziemię", w wyniku czego doznał "znacznych uszkodzeń cielesnych i cierpień emocjonalnych”. Fizyczne, bo przewrócił się na ziemię i bolała go później ręka. Emocjonalne, bo zajście miało świadków. Reprezentujący mężczyznę prawnik podkreślił, że cierpienia jego klienta będą trwały w przyszłości. No pewnie, za każdym razem dzieci będą pokazywały go sobie palcami na ulicy. Domaga się więc odszkodowania w wysokości co najmniej $50,000, bo nie zabezpieczono odpowiednio terenu.

Możemy domagać się wysokich odszkodowań z byle powodu. Ale na szczęście sądy powoli zaczynają trzeźwieć, stopniowo zmienia się też prawo. Wciąż jednak sprytna kancelaria jest w stanie w imieniu klienta wyciągnąć miliony. Jeśli restauracja fast food może odpowiadać za czyjąś otyłość i zmarnowane przez to, nieciekawe życie, brak perspektyw, wieczne złe samopoczucie, to producenci telewizyjni również powinni być za coś odpowiedzialni. Już w ubiegłym roku proponowałem, byśmy zbiorowo pozwali telewizję za seriale, teleturnieje i programy z gatunku reality show. mamy kilkadziesiąt premier co kilka miesięcy. Zachęcani jesteśmy gorąco do obejrzenia wszystkich. Są tacy, którzy tego próbują. Oglądając telewizję zaledwie godzinę dziennie, co jest bardzo słabym, niemal niespotykanym wynikiem jak mówią statystyki, marnujemy w roku ponad 15 dni swego życia. 15 dni! Wystarczyłoby na wspaniałą wycieczkę do Nowej Zelandii. Jeśli dorzucimy do tego jedno wydanie wiadomości dziennie, to nam uciekają sprzed nosa piramidy. A jeśli oglądamy więcej, niż godzinę dziennie? Telewizja ogranicza nasze możliwości poznawania świata i nie pozwala go zwiedzać. No dobrze, National Geographic się nie liczy. Zostawimy też w spokoju program kucharski i pogodowy. Może jeszcze kreskówki. W ogóle to musimy uzbroić się w cierpliwość. Liczba pozwów tego typu sprawia, że na decyzje czeka się teraz latami.

Miłego weekendu.

Rafał Jurak
rafal@infolinia.com

'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor