Zdarzyło się to już w przeszłości. Kilkanaście lat temu na cokole stadionu Wrigley Field niezidentyfikowani sprawcy powiesili obdartą ze skóry kozę, a kilka lat później ucięty łeb zwierzęcia. Chcieli w ten sposób odmienić los przegrywającej drużyny Cubs. W minioną środę obok wejścia na stadion ktoś ponownie podrzucił w pudełku zaadresowanym do właściciela zespołu i stadionu uciętą głowę kozy. Było to wyraźne nawiązanie do słynnej klątwy sprzed prawie 70 lat.
Kartonowe pudło pozostawione obok Wrigley Field zaadresowane było do Tom`a Ricketts`a – obecnego właściciela drużyny, który od kilku lat prowadzi z miastem rozmowy na temat kosztownej renowacji sławnego stadionu. Odkrycia dokonali pracownicy Wrigley Field, którzy natychmiast poinformowali o tym policję.
W tej chwili prowadzone jest dochodzenie, ale sprawca pozostaje nieznany.
“Kozia klątwa” jest bardzo ważnym, choć nie wszystkim znanym elementem historii sportowego Chicago, której korzenie sięgają 1945 roku. Wtedy właśnie niesione falą sukcesów Chicago Cubs rozgrywali czwarty mecz w ramach finałów World Series, a ich przeciwnikiem była drużyna Detroit Tigers. Zawodnicy z Chicago potrzebowali zwycięstwa w dwóch z czterech kolejnych spotkań.
William Sianis, noszący przydomek Billy Goat i właściciel Billy Goat Tawern, wielki miłośnik drużyny Chicago Cubs, postanowił obejrzeć to spotkanie. Kupił dwa bilety wstępu i zabrał ze sobą maskotkę bywających w jego tawernie kibiców – kozę.
Niestety, nie został wpuszczony na stadion, na którym nie mogły przebywać żadne zwierzęta. Wiliam Sianis odwołał się nawet do właściciela stadionu, pana Wrigleya, jednak bezskutecznie.
To, co nastąpiło później zadecydowało podobno o losie drużyny na kolejne killkadziesiąt lat. Sianis uniósł w górę ręce i krzyknął, że "Cubs nie wygrają więcej w World Series. Nie wygrają, dopóki koza nie będzie wpuszczona na stadion." Nie trzeba dodawać, że mecz został przegrany, podobnie jak wszystkie pozostałe w serii. Przez kolejnych 20 lat Chicago Cubs nie zajęły nigdy wyższego miejsca, niż 5 w swojej lidze i zła passa zespołu trwa do dziś.
Przez lata Cubs dorobili się nowego przydomka – "Kochani Przegrani", a hasłem przewodnim kibiców jest zdanie "Może w przyszłym roku".
Przez te wszystkie lata zarówno kibice jak i właściciele klubu doszli do wniosku, że klątwa istnieje. Prze kolejne lata próbowano różnych sposobów odmienienia losu Cubs, żaden jednak nie okazał się skuteczny. Rozżaleni kibice próbowali własnych, krwawych i często niezgodnych z prawem metod. Na cokole stadionu niezidentyfikowani sprawcy powiesili obdarte ze skóry zwłoki kozy, a kilka lat później uciętą głowę zwierzęcia. Te metody również okazały się nieskuteczne. W ubiegłym roku pięciu kibiców wraz z kilkumiesięczną kozą, której nadano imię Wrigley, wyruszyło w drogę z Arizony do Chicago. Głównym celem wędrówki było odwołanie klątwy. Na razie wyniki gry zespołu nie wskazują na skuteczność tych zabiegów.
Środowa, makabryczna przesyłka dla właściciela Cubs była wyraźnym nawiązaniem do „koziej klątwy”, choć policja uważa, że również próbą jego zastraszenia.
RJ
'