Gdy Richard Daley rezygnował z dalszego ubiegania się o fotel burmistrza Chicago, na należącym do niego koncie wyborczym znajdowało się około miliona stu tysięcy dolarów. Niemal połowa tych pieniędzy należy do niego. Jednak nie zamierza z nich skorzystać.
W ostatnich dniach urzędowania na różne cele wydał niemal 600 tysięcy, a pozostałą sumę, czyli ponad pół miliona mógł przejąć na własność. Pozwala na to prawo mówiące, że sumy znajdujące się na takim koncie przed 1998 r. należą do polityka przechodzącego na emeryturę. To już rzadkość, bo większość kont wyborczych należących do polityków powstała nieco później.
Urzędujący przez ponad dwie dekady Daley posiadał jednak możliwość przejęcia ponad pół miliona dolarów, ale postanowił wszystkie te pieniądze przekazać organizacjom charytatywnym.
Większość trafiła już do założonej przez jego zmarłą żonę, After School Matters. Pozostałe fundusze rozdzielone będą do 12 innych.
Taki gest jest rzadko spotykany wśród kończących karierę polityków. Daley mógł sobie jednak na to pozwolić, gdyż po opuszczeniu stanowiska publicznego został członkiem rady nadzorczej firmy Coca-Cola, doradcą dużej kancelarii prawniczej, a także wykładowcą na University of Chicago.
Poza tym Richard Daley odchodząc ze stanowiska burmistrza Chicago otrzymał roczną emeryturę w wysokości $184,000. W ten sposób dołączył do niewielkiego grona polityków Illinois pobierających emerytury powyżej $100,000. Są wśród nich miedzy innymi byli gubernatorowie James Thompson oraz Jim Edgar, były prezydent senatu Emil Jones, była kontroler stanowa Dawn Clark Netsch, czy senator Illinois Roland Burris.
Należy również pamiętać, że wcześniej był legislatorem w Springfield i prokuratorem powiatu Cook. Za każde z tych stanowisk przysługuje mu oddzielne wynagrodzenie emerytalne.
RJ