Po niedawnym spadku liczby morderstw poparcie dla urzędującego burmistrza Chicago wzrosło nieznacznie. W dalszym ciągu jednak mniej, niż połowa mieszkańców wyraża się na temat jego pracy pozytywnie. Do poziomu sympatii wyrażanych wobec niego w pierwszych miesiącach po objęciu stanowiska wciąż jeszcze daleko.
Po marcowych doniesieniach na temat spadającej liczby morderstw, a także zakończonych negocjacjach z nauczycielami, poparcie dla Rahma Emanuela podniosło się nieznacznie w porównaniu z początkiem roku, gdy nie przekraczało 19% przy jednoczesnych opiniach negatywnych wyrażanych przez 50% mieszkańców Chicago.
W tej chwili burmistrz może liczyć na 27% poparcia, przy 28% opinii negatywnych. Osoby niepewne swych odczuć wobec wykonywanej przez burmistrza pracy stanowią 29% badanych.
Wśród pozostałych mieszkańców Illinois sympatyków Rahma Emanuela jest nieco mniej, bo zaledwie 21%, a osób niepewnych co do wykonywanej przez niego pracy jest 36%. To akurat nie ma większego znaczenia, gdyż nie są to osoby głosujące w miejskich wyborach.
Głównym powodem nieznacznej poprawy w sondażach jest spadek liczby morderstw w Chicago. W pierwszym kwartale 2013 roku na ulicach miasta zginęło 0 42% osób mniej, niż w podobnym okresie ubiegłego roku.
Warto też pamiętać, że ostatnie takie badanie przeprowadzone było w lutym, tuż po śmierci Hadiyah Peddleton, nastolatki która brała udział w inauguracji prezydenta Obamy. Jej śmierć dominowała w tym czasie lokalne media i bez wątpienia miała znaczenie dla wyników sondażu.
Konflikt pomiędzy burmistrzem i związkami zawodowymi nauczycieli wciąż nie jest zakończony, choć im więcej czasu upływa od zakończenia strajku, tym sympatia wobec Emanuela rośnie. Pozostaje jeszcze sprawa 54 zamykanych szkół, co prawdopodobnie może mieć wpływ na kolejne badanie opinii publicznej.
Czy poparcie dla burmistrza sięgnie poziomu sprzed prawie 2 lat, gdy dopiero zaczynał on swe urzędowanie? W opinii wielu osób tak, jeśli uda mu się w końcu zrealizować zapowiadane projekty i wprowadzić w życie planowane zmiany, o których mówił w czasie kampanii. Nie ma wątpliwości, że szkolnictwo jest jednym z priorytetów Rahma Emanuela. Pomimo kilku zaproponowanych zmian Emanuel utrzymał większość programów stworzonych przez swego poprzednika i w większości wciąż realizuje jego pomysły. Należy do nich rozwijanie tzw. charter schools, likwidacja placówek osiągających najsłabsze wyniki i wzmacnianie kadry nauczycielskiej w pozostałych. Wydłużenie dnia szkolnego, czy ewaluacja pracy nauczycieli nie są pomysłami Rahma Emanuela, ale to on w krótkim czasie starał się wprowadzić je w życie. Wszystko udało się tylko częściowo. Przy okazji jego kontakty ze związkami nauczycieli poważnie ucierpiały.
Mieszkańcy Chicago nie są wciąż pewni jego wyboru na stanowisko szefa policji. Wprawdzie ostatnio przestępczość spadła nieznacznie, to jednak przez wiele miesięcy słyszeliśmy wyłącznie o coraz wyższej liczbie morderstw, rozpasaniu gangów i braku kontroli. Koszt przywrócenia porządku jest wysoki, dziesiątki dodatkowych milionów na nadgodziny i sprzęt dla policji. Prawdziwą plagą miasta jest wciąż aktywność gangów, które odpowiedzialne są za niemal 90% śmiertelnych strzałów. Wszystkie sondaże przeprowadzane w Chicago wskazują wzrost obaw o bezpieczeństwo.
Zgodnie z obietnicą sprzed wyborów Emanuel jeszcze nie podniósł podatków, ale podniósł ceny prawie wszystkich usług i serwisów - od podatku hotelowego, po parkowanie w śródmieściu. Niewątpliwie Chicago stało się droższe do życia i stanie się jeszcze bardziej, gdy za kilka tygodni pojawią się pierwsze fotoradary. Na razie burmistrz tylko próbuje ograniczać wydatki miasta, gdy w rzeczywistości stara się niezauważalnie podnieść jego dochody. Większość rozmów ze związkami i przedstawicielami różnych grup kończy się polubownymi rozwiązaniami. Podobnie będzie z reformą systemu emerytalnego, który jest tylko w nieco lepszej kondycji od stanowego. Eksperci twierdzą, że Rahm Emanuel nie odważy się stawić czoła wszystkim niemal pracownikom miejskim, jeśli liczy na kolejna kadencję. W związku z tym poważnie należy traktować niedawne ostrzeżenie, że bez odpowiedniej reformy podatki od nieruchomości mogą wzrosnąć w mieście nawet o 150%. To również nie odbije się pozytywnie na jego popularności.
RJ
'