----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

01 maja 2013

Udostępnij znajomym:

'

Media z satysfakcją informują o tym, że Theresa Neubauer, była kierowniczka departamentu wody w urzędzie miejskim w Crestwood, została skazana w śledztwie o używanie wody skażonej substancją rakotwórczą. Tymczasem powodów do zadowolenia nie ma. Neubauer jest jednym z dwóch podrzędnych urzędników Crestwood oskarżonych o zatajanie faktu, że przez 22 lat administracja Crestwood używała skażonej wody, pomimo ostrzeżenia wystosowanego w 1986 roku przez Agencję Ochrony Środowiska, że zawiera ona chlorek winylu. Byli burmistrzowie, rządzący Crestwood od ponad ćwierć wieku, nie zostali postawieni w stan oskarżenia, a Chester Stranczek, odpowiedzialny za skandal, nie będzie nawet uczestniczył w procesie. Z powodu demencji, przekonują jego prawnicy.

Używając skażonego źródła w systemie wody pitnej, Crestwood było w stanie ukryć straty wyciekającej wody z Jeziora Michigan i uniknąć kosztownych remontów, które zapewne spowodowałyby wzrost taryf wody. Urzędnicy Crestwood wielokrotnie przechwalali się wyborcom Crestwood niskimi opłatami za używanie wody. „Powtarzając te kłamstwa, administracja Crestwood prezentowała się mieszkańcom w roli skutecznych menedżerów”, potwierdził prokurator Chapman.

Ponieważ urząd Crestwood nie zgłaszał użycia skażonej wody władzom stanowym, nie był zobowiązany przeprowadzać testów na jej zawartość. Administracja Crestwood nie testowała źródła skażonej wody od lat 1970., wyznał menedżer zasobów wodnych z ramienia IEPA, David McMillian. Ale przywódcy administracji Crestwood, którzy byli odpowiedzialni za decyzje o wykorzystaniu skażonej wody nie tylko są bezkarni, ale nie byli nigdy postawieni w stan oskarżenia.

Zdaniem prokuratora, to Neubauer przez lata przygotowywała miesięczną dokumentację ukrywając użycie skażonego źródła wody przed władzami stanowym, podrabiając podpis Scaccii i wysyłając raporty do IEPA, Illinois Environmental Protection Agency i Illinois Department of Natural Resources. „Powtarzała kłamstwo za kłamstwem, miesiąc po miesiącu, rok po roku”, oświadczył prokurator Chapman.

Neubauer rozpoczęła pracę w urzędzie Crestwood w wieku lat 18 jako zastępca kancelisty, by lata potem podjąć funkcję policjantki patrolującej okoliczne kompleksy sklepowe i skupiska przedsiębiorstw. Wiele przemawia więc za argumentem obrońcy, Thomasa Breena, który przedstawia ją jako kozła ofiarnego przyjmującego polecenia od osób zatrudnionych wyżej w hierarchii administracyjnej. „Serwowała kawę i ciasto, oto jak bardzo zbliżyła się do kręgu osób podejmujących zasadnicze decyzje”, podsumowuje obrońca podkreślając jej poślednią rolę w skandalu. Urzędniczka została oskarżona o udział w zatajaniu faktu wykorzystywania skażonej związkiem rakotwórczym wody w sierpniu 2011 roku, wraz ze współpracownikiem Frankiem Scaccią. Technik odpowiedzialny za funkcjonowanie systemu wodnego przyznał się do winy w jednym z wysuwanych przeciwko niemu oskarżeń i obecnie oczekuje na wyrok.

Administracja Crestwood pobierała wodę ze skażonego źródła do roku 2008, nawet po ostrzeżeniu EPA w połowie lat 1980., że zawiera ona rakotwórczą substancję. Miasteczko oszczędzało około $400,000 rocznie, mieszając skażoną wodę ze znacznie droższą, czerpaną z Jeziora Michigan.

W czasie ubiegłotygodniowego przesłuchania prokuratura kwestionowała drugorzędną rolę Neubauer w skandalu. Na olbrzymim ekranie prezentowano dwa zestawy dokumentów używanych przez urząd miejski w Crestwood, które obrazowały użycie wody począwszy od lat 1980. Jeden z nich przeznaczony wyłącznie do użytku wewnętrznego wykazywał ilość wody pompowanej miesięcznie ze skażonego źródła do systemu wody pitnej w Crestwood. Drugi, przesyłany do stanowych i federalnych agencji regulacyjnych, informował, że skażona woda nigdy nie była używana. Inne dokumenty procesowe dowodziły, że niekiedy miasto wykorzystywało do 20% wody skażonej. Rzecz jasna, dokumenty te miały udowodnić, że oskarżona nie była jedynie wykonawcą poleceń, a osobą odpowiedzialną za przygotowywanie raportów o ilości wykorzystywanej wody i wysyłanie ich do agencji rządowych.

Nie udowodniły natomiast, że podejmowała decyzje co do wykorzystania wody ze skażonego źródła. W tym sensie ten sądowy pokaz, zamiast skazania winnych, ukazuje jedynie bezkarność administracji miejskiej przez lata zatruwającej swych własnych obywateli. „Byłam zaledwie na samym dole drabiny administracyjnej, wykonywałam po prostu swoją pracę”, oświadczyła Neubauer złamanym głosem. „A jestem jedyna, stojąc tutaj i odpowiadając na zarzuty, podczas gdy wszyscy inni cieszą się życiem”. Rozmawiając z dziennikarzami po procesie Neubauer prezentowała się jako urzędniczka zmuszona do udziału w skandalu przez byłego burmistrza, Chestera Stranczek i innych przywódców lokalnej administracji.

Wiele wskazuje na to, że to Chester Stranczek stał ma czele spisku. O ile jednak zarówno Scaccia jak i Neubauer zostali uznani winnymi 23 zarzutów co do ich udziału w intrydze, to ani Chester Stranczek ani jego syn, Robert, który objął funkcję po ojcu, nie zostali postawieni w stan oskarżenia. Chester Stranczek, który w akcie oskarżenia określany jest jako „urzędnik publiczny A”, cierpi ponoć na demencję w następstwie choroby Parkinsona. Cała sprawa śmierdzi, a co gorsza, demaskuje nie tylko długoletnie nadużycia administracji miejskiej w Crestwood, ale również bezsilność sądownictwa z łatwością wrabiającego poślednich urzędników.

Chester Franczek zbudował swą 50-letnią karierę w administracji na zwrotach podatków miejskich dla właścicieli nieruchomości. Ci natomiast będąc szczęśliwi, że rok po roku otrzymują refundowane środki, nie podejrzewali, że przez ćwierć wieku pili zatrutą wodę.

Proces o wykorzystanie skażonej wody w Crestwood jako żywo przypomina fabułę filmu pod tytułem „Erin Brockovich”, z Julią Roberts w roli głównej. Jak w filmie, inicjatorką śledztwa stały się rodziny poszkodowanych. W przypadku Crestwood oryginalnymi informatorami, którzy doprowadzili do ujawnienia skandalu, byli indywidualni obywatele. Pierwszym z nich stał się Tim Janecyk, który zaczął badać plotki o mieszaniu skażonej wody z wodą pitną, w rezultacie czego natrafił na Tricię Krause, która przez 10 lat próbowała znaleźć przyczynę nowotworów u trojga swych dzieci. Oboje informowali biuro EPA kilkakrotnie donosząc, że miasto używa skażonej wody. Krause zorganizowała kilkanaście zebrań miejskich i stworzyła swą własną mapę epidemiologiczną na podstawie dokumentów otrzymanych na bazie Ustawy o wolności informacji. Po tym jak pracownica EPA poinformowała ją, że wykorzystanie skażonej wody było przez Crestwood legalne, Krause próbowała bezskutecznie skontaktować się z biurem prokurator generalnej, skierowała list z prośbą o dochodzenie do gubernatora Quinna i 10-stronicowe pismo do prezydenta Obamy. Po czym przez kilkanaście miesięcy podejmowała starania o zamieszczenie artykułu na ten temat w lokalnej prasie. Dopiero po dostarczeniu pudła z dokumentacją reporterowi do spraw środowiska z Chicago Tribune, Michael Hawthorn napisał artykuł pod tytułem „Trucizna w wodzie”, który został opublikowany w roku 2009.

Informuje on o tym, że gubernator Quinn polecił dokonanie dokładnej rewizji działań EPA w Crestwood. Gubernator poszukiwał odpowiedzi na pytanie dlaczego agencja nie zastosowała się do prawa z roku 2005, które wymaga od stanu poinformowania mieszkańców o potencjalnym zagrożeniu skażeniem. Gubernator Quinn do roku 2009 nie opublikował jednak rezultatów zleconej rewizji. Nie odwołał również swego przyjaciela, Douga Scotta z funkcji dyrektora EPA.

Agencja Ochrony Środowiska publicznie oświadcza, że ujawniła użycie skażonej wody pod koniec roku 2007. Dopiero jednak dziewięć miesięcy potem opublikowała ostrzeżenie wystosowane jedynie do użytkowników prywatnych ujść wody pitnej.

Oględne i mijające się z prawdą oświadczenia wydawał także Illinois Department of Public Health. Ostrzegając mieszkańców o skażeniu wody wprowadzał ich w błąd sugerując, że w Crestwood jest ona czerpana wyłącznie z Jeziora Michigan. Artykuł Chicago Tribune z 2009 oskarża IDPH o zatajenie dochodzenia o rakotwórczym działaniu związków chemicznych zawartych w wodzie pitnej w Crestwood. W reakcji na to dyrektor EPA opublikował ostrzeżenie na portalu Crestwood potwierdzające obecność skażonej wody, ale zaprzeczające jakoby stwarzałoby to ryzyko publiczne i informujące o bezpieczeństwie wody pitnej Crestwood.

Podobne akcje polityczne podejmowali lokalni politycy, w tym kongresman Bobby Rush, który domagał się federalnego dochodzenia, a także kongresman stanowy, Robert Rita, jak również komisarz powiatu Cook, Joan Murphy.

Pomimo tych demonstracji, burmistrz Robert Stranczak kłamał w żywe oczy podczas spotkania z mieszkańcami jakoby skażonej wody używano „tylko w sytuacjach kryzysowych”. „Nie ma dowodów na to, że woda pitna z kranu zawierała jakiekolwiek substancje niezgodne z prawem”, dowodził. Odpowiedzią były krzyki mieszkańców, którzy nazywali go kłamcą i domagali się wyjaśnień. Długoletni mieszkańcy zastanawiali się czy choroby nękające lokalną społeczność były spowodowane przez używanie skażonej wody. Miejscy liderzy stanęli przed kryzysem wiarygodności.

Przyciśnięty do muru pytaniem o motyw używania skażonej wody burmistrz Stranczek zaprzeczył jakoby była ona używana w celach oszczędnościowych. „Jeśli byłaby to kwestia pieniędzy, czerpalibyśmy ją w 20, 25, 30 procentach, dywagował. Późniejsze raporty EPA ukazywały, że Crestwood rzeczywiście wykorzystywało to źródło w ponad 20 procentach.

Phil Kadner, reporter z SouthTown Newspaper zaoferował swą interpretację: „Jak wielu konserwatywnych biznesmenów, Stranczek zawsze uznawał, że działacze ochrony środowiska pletli bzdury. Postrzegał regulacje środowiskowe jako kosztowną stratę czasu i pieniędzy”. Czester Stranczek cieszył się reputacją burmistrza, który rządził miastem jak biznesem. „Biznesy nie osiągają sukcesu osiągając straty”, oświadczył.

Bez względu na koszt prawda musiała jednak ujrzeć światło dzienne. Tricia Krause zorganizowała zebranie z udziałem ponad 600 mieszkańców w Palos Heights. Podczas spotkania setki osób wyraziło swą złość z powodu poznania szokującej prawdy. Wielu otwarcie mówiło o swych przypadkach nowotworu. Wśród nich był również kongresman Bobby Rush, który również przeżył nowotwór. Rush upewnił obecnych, że wystosował list do EPA z żądaniem wszczęcia federalnego dochodzenia. Kongresman stwierdził: „Rząd powinien chronić swych obywateli. Jest karygodnym by administracja rządowa świadomie i rozmyślnie poiła swych ludzi skażoną wodą i rok po roku kłamała na ten temat”. To żądanie kongresmana Rusha do wszczęcia federalnego śledztwa spowodowało nalot agentów federalnych na urząd miejski w Crestwood dziewięć dni później.

W dniu 29 kwietnia 2009 roku kilkunastu agentów federalnych przeprowadziło rewizję, która objęła urząd miejski, Department of Public Works, jak również urząd policji. Agenci spędzili cały dzień wynosząc pudła dokumentów i sprzęt komputerowy, a także pobierając zeznania od pracowników. Udział federalnej prokuratury sygnalizował zasadniczy zwrot w sprawie. Większość nadużyć dotyczących prawa ochrony środowiska rozpatrywanych jest w sądzie cywilnym, a śledztwa w sprawach przestępczego zatrucia toczone są zwykle przeciwko korporacjom i osobom indywidualnym, a nie samorządom miejskim. Agent specjalny dowodzący śledztwem w Crestwood, Randall Ashe z United States Environmental Protection Agency, oświadczył przed kamerami w dniu nalotu, że „po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych EPA otrzymało kryminalny nakaz przeszukania innej agencji rządowej”.

Nawet w tej sytuacji burmistrz Robert Stranczek stojąc na schodach urzędu miejskiego wygłosił kłamliwe oświadczenie, w którym wyznał: „Obecnie nasza woda jest w stu procentach bezpieczna a urząd miejski nie uznaje, że było z nią coś złego wcześniej”.

Późniejszy splot wypadków jest mieszaniną oświadczeń IEPA, trzech pozwów grupowych, dwóch procesów o spowodowanie śmierci i śledztw administracyjnych. W roku 2009 stanowa prokuratura generalna wszczęła 58-stronicowy proces przeciwko miastu Crestwood, Robertowi Stranczek, Chesterowi Stranczek, a także technikowi Frankowi Scaccii. Proces zakłada, że urzędnicy wiedzieli o skażeniu wody, a pomimo to oferowali ją mieszkańcom, a także, że kłamali wobec administracji federalnej i stanowej co najmniej 122 razy. Prokurator Madigan proponuje grzywnę w wysokości zaledwie $50 tysięcy dla każdego z uczestników knowania. Wszyscy z nich już jednak przyznali się do winy.

W rezultacie skandalu gubernator Quinn podpisał w sierpniu 2009 roku ustawę, która wymaga by dostawcy wody informowali wszystkich swych klientów jeśli testy ujawnią skażenie. Nie jest jednak pewne czy tego typu ustawa rozwiąże problem. W przypadku Crestwood, EPA od dawna ostrzegało administrację miejską o skażeniu źródła wody, ale to urząd miejski nie informował mieszkańców. Według nowego prawa, dostawcy wody są zmuszeni do informowania wszystkich swych klientów o jakichkolwiek problemach w ciągu pięciu dni.

Pod wpływem skandalu również stanowa agencja EPA zmieniła jeden z aspektów swego funkcjonowania. EPA zawsze testowało jakość wody u dostawcy. W Illinois ponad 1,000 społeczności czerpie wodę z innego źródła lub dostawcy. Obecnie będzie to robić u dystrybutora.

Nie wszystkie problemy logistyczne zostały rozwiązane skutecznie. Oto w grudniu roku 2009 IDPH odmówiło opublikowania rezultatów badań dotyczących zachorowalności na nowotwory, pomimo dwukrotnego żądania ze strony Chicago Tribune. Powodem odmowy miała być ochrona prywatności pacjentów. Badanie IDPH zostało rozpowszechnione dopiero w marcu 2010, ujawniając „znacznie podwyższone” wskaźniki nowotworowe u mieszkańców Crestwood. Jeszcze tego samego dnia opublikowano dodatkowe oświadczenie, w którym uznano, że rodzaje nowotworów, które mogą się rozwinąć w następstwie kontaktu z toksynami w wodzie, nie wykazują podwyższenia. Rezultaty raportu pozostają w ostrym przeciwieństwie do oświadczeń urzędników administracji. Jeszcze rok wcześniej dyrektor EPA, Doug Scott stwierdzał, że „zdrowie publiczne nigdy nie było przedmiotem zagrożenia”, ponieważ woda ze skażonego źródła była rozcieńczana wodą z Jeziora Michigan.

Oprócz problemów logistycznych piętrzą się wyzwania finansowe. Koszty obrony byłego burmistrza Chestera Stranczek, który ponoć z uwagi na rozwiniętą demencję nie jest w stanie uczestniczyć w procesie, ponoszą obywatele Crestwood. Siedem miesięcy po wszczęciu procesu urząd miejski w Crestwood wypłacił ponad $900,000 na rzecz siedmiu firm prawniczych.

Najbardziej drastyczne pozostają jednak nieprzewidywalne kwestie zagrożeń medycznych. W broszurze opublikowanej w marcu 2010 roku wraz z rezultatami badań, Illinois Department of Public Health informuje, że „nowotwór nie rozwija się natychmiast po zetknięciu z rakotwórczą substancją. Czas jaki upływa od kontaktu do diagnozy medycznej, określany mianem okresu utajenia, wynosi często od 10 do 20 lat”. Tymczasem urzędnicy departamentu zdrowia publicznego nie są w stanie orzec, że skażona woda z Crestwood spowodowała rozwój chorób. Nie mogą też stwierdzić, że woda nie spowodowała żadnego z wymienionych nowotworów. Na biurokratyczną modłę powtarzają tylko, że będą kontynuować monitorowanie przypadków nowotworowych w Crestwood przez najbliższych dziesięć czy dwadzieścia lat. To bardzo długi okres, w którym liczba poszkodowanych może dramatycznie wzrosnąć. Ale ani rozwiązania legislacyjne, ani wypłaty odszkodowań nie zwrócą im zdrowia i życia.

Na podst. WBEZ, Chicago Tribune, Huffington Post, oprac. Ela Zaworski



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor