----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 maja 2013

Udostępnij znajomym:

'

Profesor Zygmunt Bauman od lat zadziwia niebywałą wręcz umiejętnością dostrzegania istoty problemów tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy. Punktuje fenomenalnie nasze naiwne przekonania i wiarę w systemy polityczne, regulacje prawne, instytucje i agendy rządowe, portale społecznościowe i wszystko to, co składa się na konglomerat zwany państwem i społeczeństwem.

W jego ostatnio wydanej książce o przewrotnym tytule „To nie jest dziennik” pisze o destrukcji nowoczesnego państwa, o degeneracji jego urzędników, o zwyrodnieniu prawa i tym wszystkim, co pozbawia poszczególnych obywateli tożsamości, wolności i możliwości indywidualnego myślenia. Profesor pisze „niby” dziennik, który w istocie jest bardzo „nie na niby”.

Zadziwiająca część mowy, przysłówek, a może partykuła, wymawiany wielokrotnie w jednym ciągu nabiera absurdalnego znaczenia szczególnie, gdy jest powtarzany na głos – no bo cóż to jest albo są „niby”? Niby tak, a niby nie, niby w tę, a niby w tamtą i tak dalej, czyli wszystko na niby, a niby nie na niby!

Najdziwniejsze w tym całym zawirowaniu z „niby” jest to, że czasami, a może nawet przede wszystkim to „na niby” jest faktycznością, a to co faktyczne jest w istocie „na niby”. Pozorność naszego istnienia, czy naszego doświadczenia wcale nie jest w związku z tym taka oczywista, a oczywistość i jednoznaczność są naznaczone wątpliwościami, a poddane w wątpliwość tracą automatycznie na wartości.

Widać to dramatycznie i szczególnie w zestawieniu tego, co wydawałoby się z założenia fikcyjne i tego co jest fikcji przeciwnością. Telewizyjny serial to produkt operujący światem „na niby”, natomiast świat oglądającego ten serial to rzeczywistość „nie na niby”. Tak nam się przynajmniej od czasu do czasu wydaje, jakkolwiek byłoby wielkim nieporozumieniem, jeśli nie fatalną pomyłką, uwierzyć w taką kategoryzację, a wiara pociąga za sobą nierozstrzygalność fundamentalnych kwestii, stąd zresztą jest wiarą, bo gdybyśmy mogli i byli w stanie rozwiązać te dylematy zgodnie z zasadami tego, co uznajemy za rozstrzygnięcia naukowe, to nie musielibyśmy w nic wierzyć, bo wszystko byłoby jasne jak 2x2=4. Wierzymy jednak w pewne schematy, definicje, teorie i „prawdy” bo nie mamy innego wyjścia, żyjąc złudną nadzieją, że wiemy coś na pewno, a nie na niby.

Jak pisze jednak profesor Bauman:

„To co przedstawia się jako episteme – systematycznie sprawdzaną wiedzę – zostaje w ostatecznym rozrachunku ustanowione na tej samej zasadzie, co tak wyszydzana i lekceważona doksa – wiedza, za pomocą której myślą laicy…”. (To nie jest…s.81)

Wracając do wspomnianych seriali telewizyjnych, opowiadają nam one, albo raczej pokazują często historie, w które trudno uwierzyć i przyjmujemy podświadomie, mimo ich „prawdziwości”, że są na niby. Jeśli przypomnimy sobie parę scen z kultowego „Wire”, którego pięć sezonów można oglądać bez przerwy na cokolwiek, tak znakomicie jest on skonstruowany, to mamy tam pokazany świat wielkomiejskiego, murzyńskiego getta pełnego wszelkiego zła: narkotyki, morderstwa, okrucieństwo i beznadzieja doprowadzona do granic możliwości jest tworzywem tego świata.

Degeneracja jest jakkolwiek nie tylko elementem getta (serial osadzony jest w realiach Baltimore) ale całego miasta we wszystkich jego aspektach, przejawach i formach. Skorumpowane, mafijne działania polityków, prawników i pospolitych przestępców są wszechobecne. Polityka to tylko i wyłącznie bezwzględne dążenie do władzy, celem życia polityków jest utrzymanie tejże za wszelką cenę. Prawo nie ma kompletnie nic wspólnego ze sprawiedliwością, a prawnicy procesują sprawy w taki sposób, by ugrać dla siebie jak najwięcej pieniędzy. Jedynie co się liczy w tym świecie, to bezwzględne dążenie do zysku, coraz większej władzy, kariery i potężnych wpływów. Nie ma znaczenia czy jest to senator USA, sędzia, gubernator czy burmistrz – wszyscy oni są głęboko unurzani w szambie zwanym „władzą” w trzech jej definicyjnych „gałęziach”.

„Amerykanie nie podchodzą uczciwie do problemu strukturalnych przemian w gospodarce, które zapewniły najbogatszym jeszcze większe, bajeczne wprost bogactwa, obniżając równocześnie standard życia klasy średniej i całkowicie degradując ubogich. Ani demokraci, ani republikanie nie opracowali realistycznej strategii, która pozwoliłaby odwrócić ten zatrważający proces”. (To nie jest dziennik, s.31)

Serialowa rzeczywistość „na niby”, ma tę ogromną zaletę, że istnieje tylko i tyle, o ile włączony jest projektor. To do nas ciągle jeszcze należy jedna z niewielu pozostawionych nam wolności  - wolność ruchu kciuka. Możemy go użyć i wyłączyć aparaturę, ale czy rzeczywistość dzięki temu przestanie skrzeczeć?

Nie trzeba daleko szukać, by znaleźć odpowiedź na tę elementarną, „weselną” kwestię. Wystarczy przejrzeć artykuł z ostatniego Monitora zatytułowany „Trucizna w wodzie” o konsekwentnie podtruwanych mieszkańcach miasteczka Crestwood, utrzymywanych długie lata w przekonaniu przez lokalnych polityków, że wszystko jest tak dobrze, że dobrze im tak!

Cały proces dochodzenia do odkrycia prawdy jest sam w sobie idealnym scenariuszem na kolejny sezon „Wire” – korupcja, mafijne powiązania, chęć zysku, utrzymanie się u władzy za wszelką cenę, prawo, które nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością i tak dalej, ale już nie na niby. Nie da się wyłączyć w tym wypadku telewizora – rzeczywistość skrzeczy komplikacjami chorób rakowych u ludzi wywołanych trucizną znajdującą się w wodzie.

Ciąg dalszy w przyszłym tygodniu.

Zbyszek Kruczalak



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor