Poranny jogging lub wieczorny spacer może zakończyć się mandatem, jeśli za bardzo zbliżymy się do torów. Przekonał się o tym Randall Stern, który podczas biegu dla zdrowia usłyszał za swymi plecami syreny policyjnych radiowozów.
Teoretycznie nie złamał prawa, bo nigdzie w pobliżu torów należących do Metra nie widnieją znaki informujące, iż znajdujemy sie na terenie zakazanym.
„Nie widziałem żadnych znaków i nikt nigdy nie powiedział mi, że jest to nielegalne” – powiedział po zatrzymaniu Stern.
Mężczyzna przebiega każdego tygodnia około 60 mil. W ubiegłym tygodniu przebiegł wzdłuż 50 metrowego odcinka torów w okolicy stacji przy ulicy Devon w Chicago.
„Usłyszałem syreny i zamarłem, wiedziałem, że to policja – mówi Stern – Nie wiedziałem tylko, dlaczego mnie zatrzymują”.
Odwołał się od mandatu wynoszącego 150 dolarów. Sąd uznał jednak rację policji kolejowej i dołożył mu jeszcze 200 dolarów w kosztach sądowych. Alternatywą było 20 godzin prac społecznych.
Wszystko z powodu porannego biegu dla zdrowia.
RJ
'