W ubiegły poniedziałek, 13 maja, Kermit Gosnell został uznany winnym morderstwa trzech noworodków, które przeżyły dokonywane przez niego zabiegi aborcyjne. Został również skazany za nieumyślne spowodowanie śmierci dorosłej pacjentki zmarłej na skutek przedawkowania podanych przez niego leków, ale uniewinniony z zarzutu spowodowania śmierci czwartego dziecka. Zarzuty są tylko ułamkiem okropieństw, do których dochodziło przez lata w klinice Women’s Medical Society w Pensylvanii, gdzie, jak informuje raport ławy przysięgłych, setki dzieci mordowano przecinając ich rdzeń kręgowy. Kobiety w zaawansowanych ciążach były tam przez lata zarzynane przez niewyszkolonych pracowników i narkotyzowane w zależności od tego na ile było je stać.
Gosnell w swej 30-letniej karierze przeprowadził tysiące takich aborcji. Władze szacują, że sama praktyka medyczna przynosiła mu około $1.8 miliona dochodu rocznie, z czego większość w gotówce. Podczas przeszukiwania domu znaleziono w jego sypialni gotówkę $250,000. Gosnell był również właścicielem domu letniskowego i kilkunastu wynajmowanych nieruchomości. Ale, rzecz jasna, nie chodzi tu o pieniądze. „Stworzył produkcję nie mając w ogóle względu na te kobiety”, stwierdził prokurator Ed Cameron. „I zarabiał na nich”, skonkludował.
Trzy z siedmiu przypadków przedstawionych przez prokuraturę zostało w trakcie procesu odrzuconych z braku dowodów, pozostawiając ławie przysięgłych płody identyfikowane kolejnymi literami alfabetu, jako niemowlę A, C, D i niemowlę E. Eksperci prokuratury opisywali, że jedno dziecko liczyło niemal 30 tygodni, kiedy zostało poddane aborcji i że było tak duże, że według niesmacznego żartu Gosnella, mogło samo „podejść do autobusu”. Drugie dziecko żyło przez 20 minut zanim pracownik kliniki skręcił mu rdzeń kręgowy. Trzecie zostało urodzone w toalecie i poruszało się zanim inny pracownik uszkodził mu kręgosłup, potwierdzają zeznania. Niemowlę E wydało słaby odgłos zanim Gosnell przeciął mu szyję, dowiedziała się ława przysięgłych.
Obrońca Gosnella, Jack McMahon, dowodził, że żadne z dzieci nie urodziło się żywe i że ich ruchy były pośmiertnymi drgawkami i skurczami. Argumentował również, że śmierć 41-letniej bhutanijskiej emigrantki Karnamayi Mongar z Virginii, która otrzymała duże dawki Demerolu i innych środków usypiających i prowokujących poród, była skutkiem nieprzewidzianych komplikacji.
Gosnell nie zeznawał, a jego prawnicy nie wezwali żadnych świadków na obronę. Reprezentujący Gosnella McMahon dowodził, że lekarz oferował kobietom znajdującym się w krytycznej sytuacji „rozwiązanie ich problemów”. Adwokat nie zawahał się przed użyciem karty rasowej. Prokuratorów określał mianem „elitarystycznych” i „rasistowskich”, oskarżając ich o atakowanie jego klienta, który jest czarnoskóry i którego pacjenci byli w większości ubogimi mniejszościami. „Wiemy dlaczego stał się celem ataku”, stwierdził McMahon, sugerując tendencyjność oskarżenia o podłożu rzekomo rasistowskim.
W kilku ostatnich tygodniach prokuratura wezwała kilkunastu świadków, którzy zeznali, że Gosnell regularnie dokonywał aborcji przekraczających dozwolony prawnie w stanie Pensylwania limit 24 tygodnia rozwoju płodu, często kaleczył kobiety w trakcie operacji i wielokrotnie przecinał rdzeń kręgowy noworodków, które przeżyły zabieg.
W dodatku, lekarz jest oskarżany o wykorzystywanie nieprzeszkolonych i niemonitorowanych pracowników, którzy podawali pacjentom niebezpieczne dawki lekarstw. Szczególnie interesującym aspektem procesu jest to, że wielu świadków było w przeszłości pracownikami, którzy poczuli się do winy i zgodzili zeznawać przeciwko byłemu szefowi. Stephen Massof, nielicencjonowany absolwent szkoły medycznej, który nie mógł znaleźć stażu, wyznał, że Gosnell nauczył go jak „przecinać” rdzenie kręgowe noworodków, co wykonywał w klinice co najmniej 100 razy. Zdaniem prokuratury, pracownicy Gosnella byli równie zdesperowani jak jego pacjenci. Niektórzy posiadali nieznaczne szkolenie medyczne albo nie mieli go w ogóle, a co najmniej jeden z nich był studentem szkoły średniej. Jedna z kobiet musiała pracować by utrzymać dzieci po morderstwie dokonanym przez męża. Jednak zarówno uczestnicy jak i obserwatorzy procesu wiedzą, że to niczego nie tłumaczy ani nikogo nie usprawiedliwia.
Gosnell nie został bowiem oskarżony o wykonywane w majestacie prawa aborcje, a o morderstwa dzieci. 72-letni lekarz, którego klinika była określana przez prokuraturę jako „dom okropieństw”, został skazany za morderstwo pierwszego stopnia w procesie o śmierć trzech noworodków, które urodziły się żywe. Uniewinniono go z zarzutu zamordowania czwartego dziecka.
Werdykt nie zadowala nikogo. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji, pastor Luke Robinson, który był mówcą podczas Marszu na Rzecz Życia, wyznał The Washington Times, że „cały departament zdrowia w stanie Pennsylvanii” powinien zostać postawiony przed sądem za umożliwienie tych potworności”.
Nadużycia zostały ujawnione w rezultacie przeprowadzonej dopiero w roku 2010 kontroli podjętej wskutek błędnych podejrzeń, że Gosnell jedynie przepisywał leki osobom uzależnionym. To co ujawniono w trakcie kontroli było szokujące dla każdego.
Wewnątrz „domu okropieństw” znaleziono niesterylne wyposażenie, przemoczone krwią i moczem fotele pooperacyjne i obcięte członki płodów. Lista naruszeń prawa wypełniła 250-stronicowy raport przygotowany dla ławy przysięgłych.
Zeznania w procesie Gosnella były tak drastyczne, że większość obiektywnych obserwatorów spodziewała się zapewne, że będzie to sprawa odosobniona, w której prokuratura niejako musiała zareagować.
Niestety, Gosnell nie jest żadnym wyjątkiem. Aborcjonista nie był zmuszony do funkcjonowania w podziemiu anty-aborcyjnych przepisów. Wręcz przeciwnie – był w stanie rozwinąć swą praktykę do rozmiaru osiągającego dochód $1.8 milionów rocznie, ponieważ zdaniem kilku ostatnich administracji, inspekcje klinik mogłyby oznaczać ograniczenie dostępu do aborcji.
Klinika Gosnella nie była nielegalna. Była ośrodkiem licencjonowanym. W dodatku, stan placówki był powszechnie znany, ponieważ była ona przedmiotem skarg kierowanych do przedstawicieli rządu, a nawet lokalnych agencji Planned Parenthood. Gosnell nie działał w ukryciu, ale na oczach wszystkich, a także otrzymywał skierowania z klinik aborcyjnych na wschodnim wybrzeżu. Wykonywał wiele aborcji w Pensylwanii, obrębie dopuszczalnego tam przez prawo limitu 24 tygodni zaawansowania ciąży, ale pracował także w niepełnym wymiarze godzin w Krajowej Federacji Aborcyjnej, która jest akredytowaną kliniką w Delaware.
Gosnell został oskarżony o wywoływanie poronień u niemowląt w wieku przekraczającym dozwolony prawnie w Pensylwanii limit 24 tygodnia rozwoju płodu. Ale te same aborcje, jeśli dokonane wewnątrz płodu, byłyby perfekcyjnie dozwolone w wielu stanach stosujących nierzadko nadużywane wyjątki zdrowotne, które mogą obejmować jakże pojemne kategorie „umysłowego cierpienia”.
Proces Gosnella uczy, że aborcje w zaawansowanym stopniu rozwoju są niczym innym jak dzieciobójstwem dokonywanym w obliczu prawa. Jakże ironicznie brzmi koronny argument obrońcy Gosnella, Jacka McMahona, który dowodził, że Gosnell zabijał dzieci przed odebraniem dziecka, w związku z czym nie jest winny morderstwa. Jego dokładne słowa brzmiały: „Każde z tych dzieci zmarło w macicy”. Według raportów w The New York Times, MacMahon przekonywał, że „Ponieważ kobiety otrzymały zastrzyki dogoxin, które powodują zamarcie płodu, to jakiekolwiek ruchy po odebraniu dziecka były bezwiednymi skurczami”. Tim Carney z The Washington Examiner, który uczestniczył w procesie relacjonował, że McMahon wyjaśniał co następuje: „Celem zastrzyku jest zabicie dziecka, by nie nastąpiło do żywych urodzin”.
Z powyższych przykładów wynika niezbicie, że współczesny reżim aborcji na żądanie jest złem, któremu należy położyć kres. Nawet z naukowego punktu widzenia, różnica pomiędzy zygotą a niemowlęciem jest jedynie kwestią stopnia rozwoju – obie są tą samą istotą ludzką w różnym etapie rozwoju. Granica pomiędzy możliwą do zaakceptowania aborcją a przestępstwem będzie zawsze jedynie arbitralna.
Ironia procesu Gosnella polega na tym, że obie strony oczekiwały osądzenia Gosnella. Znaczenie tego skandalu dla debaty aborcyjnej wyraża się w pytaniu czy był on wyjątkiem, czy jest więcej oferujących podobne usługi lekarzy, którzy nie zostali jeszcze ujawnieni? Wystarczy jednak zwykła wyszukiwarka Google, by znaleźć liczne adresy podobnych klinik.
Jednym z najsilniejszych praktycznych argumentów na korzyść reżimu aborcyjnego jest twierdzenie, że poronienia istnieją od zawsze i wyjęcie ich spod prawa przeniesie je jedynie w sferę podziemia, zmuszając kobiety do narażenia się na niebezpieczeństwo poprzez szukanie usług aborcyjnych u szarlatanów. Temu argumentowi wydaje się zadawać kłam ta oto reminiscencja z niezbyt przecież odległej przeszłości Filadelfii.
Nazwana została masakrą Dnia Matki. Otóż młody filadelfijski lekarz zaoferował wykonanie aborcji piętnastu ubogim kobietom w drugim trymestrze ciąży, które przywieziono autobusem do jego kliniki z Chicago w Dniu Matki w roku 1972. Kobiety nie wiedziały, że lekarz planował wykorzystanie eksperymentalnego środka określanego mianem super spirali, która została wyprodukowana przez Harveya Karmana w Kalifornii.
Współpracownik producenta opisał ustrojstwo jako „plastikowe brzytwy uformowane w kształcie kuli. Były powleczone żelem, tak by pozostały zamknięte. Spirale zostały umieszczone w macicy kobiet. Po kilkunastu godzinach w temperaturze ciała żel topniał i spirale otwierały się tnąc macicę”.
Dziewięć z piętnastu kobiet doznało poważnych komplikacji. Jedna z nich wymagała histerektomii. W następnym roku Sąd Najwyższy wprowadził ustawę aborcyjną Roe versus Wade. Dopiero 37 lat później filadelfijski lekarz został postawiony w obliczu prawa. Był nim nie kto inny jak Kermit Gosnell.
Na podst. NPR, Fox News, The New York Times, Relevant Radio, oprac. Ela Zaworski
'