Jeśli w tym całym wspomnianym „szambie” znajdzie się paru sprawiedliwych, a przecież dzięki Bogu zawsze się znajdzie, to możemy mieć nadzieję, nawet na niby, ale jednak nadzieję, że można jednak coś sensownego zrobić. Czy to w wersji serialowej, czy rzeczywistej (przejrzyj wspomniany artykuł) skazani są oni jednak na nieustanną i tragiczną, a czasami komiczną walkę o zachowanie nadziei i to jest coś najpiękniejszego, mimo swej absurdalności, bo przecież i w serialu „na niby” i w Crestwood „na serio” niczego się niestety nie da zmienić.
„Przykładów takiego doświadczenia zła na terenie nadziei jest wiele. Sięgnijmy po jeden do nowożytnej poetyki nadziei, jaką są prace utopistów, w których autorzy malują wizję przyszłego lub co najmniej możliwego społeczeństwa ludzkiego. Tak niewiele trzeba, by wizje te się spełniły! /Gdy zastanawiam się – pisał sam twórca Utopii Tomasz More – nad tymi wszystkimi państwami, które są dzisiaj w kwitnącym stanie, nasuwa mi się myśl – niech mi to Bóg miłościwy przebaczy – że istnieje po prostu jakieś sprzysiężenie bogaczy dbających tylko o własne korzyści pod pozorem dobra publicznego/. Wystarczy przerwać to sprzysiężenie… ”. (Tischner, Wiązania nadziei)
Czy rzeczywiście wystarczy i czy byłby to zasadniczy zwrot w jakości funkcjonowania społeczeństwa, zwrot jeśli nie o 180, to przynajmniej skręt o 90 stopni – można wątpić. Zarówno Wire jak i Crestwood wskazują raczej, że byłaby to raczej kontynuacja starego przedstawienia w nowych dekoracjach i kostiumach, aniżeli nowy spektakl.
Rzeczywistość na niby i nie na niby odziera nas ze złudzeń i pozbawia nadziei: nic się nie da zmienić w obecnym systemie społeczno-politycznym, bo jak pisze profesor Bauman:
„Kłamstw i oszustw nie odczuwamy już jako oburzającego skandalu. Kłamców i oszustów nie skazuje się dziś przy powszechnej aprobacie na banicję i nie zakazuje im się udziału w życiu publicznym wyłącznie za to, że nadużyli naszego zaufania. Ekonomiczne podejście do prawdy i selektywne podawanie faktów, podkręcanie i naciąganie informacji albo produkowanie fałszywych sprawozdań stało się chlebem powszednim obecnej polityki. Tylko nieliczne brwi – jeśli jakiekolwiek – uniosą się dziś w zdumieniu na wieść o tym, że kolejny maż stanu został przyłapany na kłamstwie”. (To nie jest…s.62)
„Nieliczne brwi” jednak się czasem unoszą i to jest nasza jedyna szansa, nasza jedyna nadzieja, że wspomniani już sprawiedliwi (mogą to być policjanci z Wire, czy Tricia Krause z Crestwood), mimo wszystko i wbrew wszystkiemu będą mieli w sobie tyle nadziei, że nie przerazi ich absurdalność ich działań, bo jak powiedział profesor Tischner:
„Nad miłością innych człowiek nie pracuje, bo każdy sam musi pracować nad swoją własną miłością. Prawdę powiedziawszy, nad wiarą też nie ma co pracować, bo to jest łaska Boża, albo komuś dana, albo – niestety – nie dana. Natomiast nad ludzką nadzieją od przedszkolaka, ucznia, aż do dorosłego w rozmaitych sytuacjach, na rozmaitych życiowych zakrętach wciąż trzeba pracować”.
To nie jest dziennik; Zygmunt Bauman, WL, 2012,s.349.
„Osobisty, pisany na gorąco, dziennik lektur, rozmaitych refleksji dotyczących najbardziej bieżących wydarzeń etc. Przewrotnie względem tytułu książka ma charakter dziennika. Są to notatki z datami miesięcznymi i dziennymi od września 2010 do marca 2011. Pierwszy cel tych notatek był autoterapeutyczny. Zaczął je bowiem Bauman prowadzić po śmierci żony, i te osobiste wyznania są bardzo przejmujące ? Bauman pisze o stracie żony, o przemijaniu, o tym, co najważniejsze. Jak wielu autorów dzienników analizuje Bauman swój stosunek do pisania przyznając się do swoistego przymusu. Obserwuje u siebie silny związek procesu myślenia z koniecznością zapisywania myśli. Oprócz spraw osobistych komentowane są najważniejsze wydarzenia w Europie w tym czasie i problemy znane nam wszystkim. Tematyka jak zwykle u tego autora jest różnorodna, ale jak zawsze udaje mu się uchwycić na bieżąco kwestie aktualne, palące, sporne, nowe zjawiska, trendy, o których już jest lub zaraz będzie głośno. Bauman pisze m.in.: O japońskiej grze komputerowej Love + , czyli wirtualnej kochance, bez zobowiązań, związku, który można w każdej chwili bez konsekwencji zakończyć. O rocznicy 11 września, o wojnie w Iraku i jej konsekwencjach dla Ameryki. O nierównościach społecznych w Ameryce, o niesprawiedliwym podziale bogactwa i dochodu narodowego (1% społeczeństwa posiada 22% - jest to trend ogólnoświatowy, podobne dysproporcje gdzie indziej). O tym jak wielozadaniowość (np. podczas surfowania po internecie) niszczy naszą zdolność do zapamiętywania”.
Zbyszek Kruczalak
'