Już wkrótce w całej aglomeracji chicagowskiej otwarte zostaną publiczne baseny i plaże. Czekają na to dziesiątki tysięcy miłośników wody i słońca. Zanim jednak z nich skorzystamy warto zastanowić się, co znajduje się w wodzie.
Centrum Chorób Zakaźnych przebadał baseny w Atlancie i odkrył, że większość z nich zawierała bakterie E. Coli. Co ważne, CDC przekonana jest, ze podobne wyniki otrzymałaby po przebadaniu wszystkich basenów w kraju. W Chicago również. Chodzi nie tylko o baseny publiczne, ale również prywatne.
Podobnie wygląda sytuacja z plażami publicznymi. Położone w aglomeracji chicagowskiej należą do najgorszych w kraju, takie są przynajmniej wyniki ubiegłorocznych badań. Jedną z nich jest niewielka plaża w Winnetce, której popularność sprawia, że w ciepłe dni nie sposób zaparkować tam samochodu.
Jednak ubiegłoroczny raport organizacji Natural Resources Defense Council uznał ją za drugą, najgorszą w całych Stanach Zjednoczonych. Próbki wody pobrane na wysokości Elder Lane Park Beach w Winnetce wykazały wysoką liczbę groźnych bakterii. W 54% próbek stwierdzono wyższą liczbę groźnych bakterii, niż zalecają stanowe normy. Podobne testy przeprowadzone na North Point Marina Beach w powiecie Lake wykazały podobny wynik w 34% próbek wody. Plaże chicagowskie wypadają z roku na rok coraz lepiej. Na wysokości Montrose oraz South Shore negatywne wyniki wyniosły w ubiegłym roku odpowiednio 24 oraz 22 proc. Zobaczymy, jak będzie w tym sezonie. Władze obiecują częstsze kontrole i walkę z zanieczyszczeniami.
Pamiętajmy, że Chicago Park District postanowił rok temu zrezygnować z wprowadzania zakazów kąpieli, a w ich miejsce wprowadzić informacje dotyczące czystości wody i piasku. W ten sposób plażowicze, a przede wszystkim miłośnicy kąpieli, sami decydować będą, czy z danego odcinka wybrzeża jez. Michigan mogą skorzystać.
Dane z ostatnich kilku lat mówią, iż w czasie sezonu letniego plaże w powiatach Cook i Lake średnio co trzy dni naruszały standardy bezpieczeństwa. Powodem była i wciąż jest bakteria E. Coli, występująca w tych rejonach znacznie częściej, a w wodach Wielkich Jezior, w tym Michigan, dwukrotnie przewyższająca średnią krajową.
Głównymi powodami podwyższonej obecności tej bakterii jest odprowadzanie ścieków (25 miliardów galonów ląduje rocznie w jeziorach), przelewająca się woda burzowa z miejskich kanałów, zanieczyszczenia pochodzenia zwierzęcego oraz rolnicze. Do zbadania stopnia skażenia plaż i otaczającej ich wody nie są potrzebne specjalistyczne urządzenia. Wystarczy krótka kąpiel. Najczęstszymi objawami są zapalenia uszu, nosa i gardła, problemy układu pokarmowego, podrażnienia skóry i oczu. Symptomy te często nie są kojarzone przez plażowiczów ze skażeniem E. Coli, raczej ze słońcem i przypadkowymi posiłkami na plaży.
Pojawiające się w ostatnich latach raporty nisko oceniały jakość plaż w naszym rejonie w porównaniu do reszty kraju, chwaliły jednak samo Chicago za wysiłki dotyczące poprawy sytuacji. Okazuje się, że plaże znajdujące się w obrębie miasta są znacznie bezpieczniejsze, niż leżące w pozostałych rejonach Cook County, nawet w północnych rejonach powszechnie uznawanych za zamożniejsze.
RJ
'