----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

21 maja 2013

Udostępnij znajomym:

'

Są to rozważania czysto teoretyczne, gdyż władze stanowe przenosin w bliższej, ani dalszej przyszłości nie planują. Pojawiła się jednak teoria mówiąca, że dzięki temu korupcja w Illinois byłaby mniejsza.

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale przynajmniej jedna osoba jest o tym przekonana. To Filipe Campante z Harvard Kennedy School, który przeanalizował związki pomiędzy stopniem korupcji, a położeniem geograficznym stolic.

Badanie dotyczyło różnych krajów, a w USA zogniskowało się na poszczególnych stanach. Wynika z niego, że największa korupcja występuje w miejscach, gdzie stolica jest najbardziej odizolowana od reszty kraju, prowincji lub stanu.

Analiza objęła lata 1967 – 2002. W tym okresie największa liczba afer korupcyjnych obejmujących kręgi władzy występowała w Illinois oraz w Południowej Dakocie. Stolice obydwu stanów znajdują się w sporej odległości od największych ośrodków miejskich i same nie są wielkimi metropoliami. Zarówno w naszym Springfirld jak i w Pierre w Dakocie liczba wyroków skazujących była wyższa, niż w innych częściach kraju.

Dlaczego? Tu mamy kilka teorii do wyboru. Przede wszystkim stolice położone w oddalonych rejonach nie cieszą się zbyt wielkim zainteresowaniem mediów i zwykle posiadają gazety o lokalnym zasięgu. Wiedza wyborców na tematy, którymi żyje stolica jest więc ograniczona i ma mniejszy wpływ na podejmowane przy urnie wyborczej decyzje.

Przykładem mogą być dwa skandale korupcyjne na wschodnim wybrzeżu. Pierwszy dotyczył senatora z Nowego Jorku, Josepha Bruno, drugi natomiast przewodniczącego Izby Reprezentantów Massachussetts, Salvatore DiMasi.

Obydwie afery korupcyjne były do siebie podobne, jednak najważniejsze dzienniki i tygodniki stanu Nowy Jork wspomniały tylko o tym na dalszych stronach, podczas gdy w Bostonie przez długi czas rozpisywały się o tym wszystkie gazety. Wytłumaczeniem może być fakt, że Albany, stolica NY, leży na uboczu i poza granicą zainteresowania większości mieszkańców, natomiast Boston to najważniejsze miasto stanu Massachussetts.

Co ciekawe, wiele położonych na pustkowiu stolic zostało wybranych celowo. Chodziło o niezależność i ograniczenie wpływów biznesów i przemysłu na zapadające tam decyzje. Okazuje się jednak, że politycy w odizolowanych miastach mają zwykle więcej pieniędzy na swe kampanie wyborcze.

Autor badań zauważył podobne zależności na całym świecie.

W związku z tym należy zapytać, czy przeniesienie stolicy Illinois do Chicago ograniczyłoby korupcję w naszym stanie? Wydaje się to mało prawdopodobne biorąc pod uwagę historię Chicago, które w opinii wielu osób jest siedliskiem zła w całym stanie i na pewno nie jest zbyt jasnym przykładem przestrzegania kodeksów etycznych wśród polityków.

Opinia wśród dziennikarzy mediów elektronicznych i tradycyjnych jest zgodna – raczej nie. Po pierwsze Springfield nie jest aż tak bardzo odizolowane od reszty stanu, by miało to znaczenie. Po drugie duża liczba chicagowskich polityków urzędujących w Springfield sprawia, że dziennikarzy dochodzeniowych też tam nie brakuje i informacje ze stolicy znajdują się w każdym bieżącym wydaniu wiadomości.

Wygląda więc na to, że ewentualne przeniesienie władz stanowych do Chicago w rozwiązaniu jakichkolwiek problemów nie pomoże.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor