W związku z rosnącymi kosztami produkcji poza granicami USA coraz więcej firm decyduje się na powrót. Powolutku powstają utracone przed laty miejsca pracy, coraz częściej na towarach znaleźć można informację o tym, iż jest to produkt rodzimy. Czy Illinois ma szansę, by na tym skorzystać? Tak, ale…
Od lat zdecydowana większość towarów dostępnych w amerykańskich sklepach produkowana jest poza granicami, głównie w Chinach, gdzie tania siła robocza pozwala na uzyskanie znacznie wyższych dochodów.
Jednak rosnące koszty transportu, wynagrodzenie zagranicznych pracowników, cła, a także niskie ceny gazu w USA sprawiły, iż mniej więcej dwa lata temu nastąpiła ledwo zauważalna zmiana. Coraz więcej firm postanawia na powrót przenieść tu część produkcji. Rośnie liczba miejsc pracy, a w sklepach ponownie zaczynają pojawiać się produkty z dawno nie widzianym napisem Made in USA.
Montażownie samochodów, czy fabryki sprzętu gospodarstwa domowego zaczęły na nowo pojawiać się stanach takich jak Tennessee, Kentucky, czy Georgia. Coraz więcej dużych gabarytowo, ciężkich, lub wymagających wyszkolonych pracowników towarów powstaje znów w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to jeszcze powszechny trend, ale dzieje się tak coraz częściej.
Centralnie położone Illinois mogłoby na tym skorzystać. Jednak to Georgia, Tennessee i Południowa Karolina przecinają wstęgi na nowych fabrykach firm Caterpillar, Nissan, Siemens i Volkswagen. To tam powstają na nowo utracone przed laty miejsca pracy. Tam też trafiają dochody z podatków.
Specjaliści twierdzą, że mamy zbyt silne związki zawodowe, za małe ulgi dla inwestorów, a postępujący kryzys finansowy sprawia, że perspektywa dalszego podnoszenia podatków jest u nas bardzo realna. Dlatego spełniamy rolę zopatrzeniowca nie tylko dla fabryk położonych w sąsiednich stanach, ale również w odległych rejonach.
Jest jednak lepiej, niż by się mogło wydawać. W Illinois nie wytwarza się zbyt wielu końcowych produktów, ale za to robi się tu sporo części do nich. Nie produkujemy lodówek, pralek, traktorów, koparek i samochodów, ale sporo zarabiamy wytwarzając do nich podzespoły.
Od 2010 r. przemysł w Illinois stworzył 44,000 nowych miejsc pracy – informuje Illinois Department of Employment Security – nieco powyżej średniej krajowej.
University of Illinois donosi, że w ostatnich trzech latach przyrost miejsc pracy w przemyśle wyniósł 5%, podczas gdy reszta kraju odnotowała wzrost 4 procentowy.
Trudno jednak ocenić, ile z powstających w Illinois miejsc pracy związane jest z powracającą do USA produkcją. Prawdopodobnie niewiele. Mamy jednak szansę, by sięgnąć po więcej.
Agencje rządowe i prywatne firmy konsultingowe oceniają, że do końca obecnej dekady dzięki powracającym firmom powstanie w całym kraju nawet 5 milionów miejsc pracy. Wszyscy zgodni są również, że środkowy-zachód będzie miał w tym niewielki udział. Większość firm przejmuje południe, gdzie koszty produkcji są niższe i zachęty lokalnych rządów cenniejsze.
Illinois mogłoby zrobić więcej. Świetne, centralne położenie obniżające koszty transportu, wyszkolona siła robocza i doświadczenia w produkcji. Jednak na przeszkodzie stoją politycy, którzy od lat nie są w stanie zapanować nad finansowym bałaganem. Niestabilna polityka fiskalna jest jednym z głównych powodów wstrzemięźliwości ze strony inwestorów. Zadłużenie stanu jest zbyt wielkie, ryzyko podniesienia podatków wysokie.
Im dłużej Illinois zwleka z decyzjami, tym trawa u sąsiadów jest bardziej zielona, a słońce świeci mocniej – mówią przedstawiciele biznesu.
RJ
'