Jeśli chcemy się nieco odprężyć, możemy pójść na spacer do parku, poćwiczyć jogę, skorzystać z oferty lokalnej siłowni, poczytać książkę lub wyjechać na stałe na Hawaje. Według ostatniego sondażu Gallupa jest to najbardziej zrelaksowany stan. Chicago znalazło się ponownie na drugim biegunie listy.
Według prowadzonych od kilku lat badań mieszkańcy Hawajów są najmniej zestresowani. Sprzyja im pogoda, przyroda, nie mają zbyt wielu zmartwień związanych z życiem zawodowym, dzięki czemu nie narzekają też zbytnio na sprawy prywatne.
Z drugiej strony mamy Los Angeles, Nowy Jork, Chicago, czy Washington D.C., gdzie odsetek zestresowanych osób jest najwyższy, głównie z powodu rosnących kosztów życia, wyższego bezrobocia, gęstego zaludnienia, korków ulicznych oraz jakości powietrza.
Każdego roku Gallup zadaje setkom tysięcy mieszkańców USA jedno pytanie:
“Czy był Pan/Pani wczoraj pod wpływem stresu i jakie były jego powody?”
W ten sposób od 6 lat badany jest poziom stresu w poszczególnych stanach. Od samego początku prowadzenia badań Hawaje znajdują się na końcu listy najbardziej zestresowanych miejsc. Aglomeracja Chicago nigdy nie znalazła się poza pierwszą czwórką, 3 krotnie uplasowała się na 1 miejscu. W tym roku zajęliśmy trzecie miejsce – za Los Angeles(1) oraz Nowym Jorkiem(2). Za nami Waszyngton, San Diego, Philadelphia, San Francisco, Boston, Dallas i Seattle. To dziesięć najbardziej zestresowanych miast w kraju. We wszystkich badani wskazywali na podobne czynniki wpływające na samopoczucie, choć w kilku przypadkach pojawiały się nowe.
Definicję stresu wprowadził już w 1936 r. Hans Seyle, który badaniu tego zjawiska poświęcił 50 lat pracy naukowej. Najkrótsza znana definicja mówi, że jest to trudna do określenia reakcja organizmu na potrzebę zmian.
Powodów do zmartwień mamy wiele. Załamuje nas wysokie bezrobocie i rosnące ceny paliw. Drażni zbyt gęste zaludnienie. Życie utrudnia też tłok w środkach komunikacji miejskiej i na autostradach. Na dodatek zdrowie zatruwa nam kiepskiej jakości powietrze. Chicago jest w gronie najbardziej zestresowanych miast od lat i w wielu niechlubnych dziedzinach wyprzedza inne, wielkie ośrodki miejskie. W obliczeniach posłużono się kilkudziesięcioma, niezależnie opracowanymi wskaźnikami. Oprócz wcześniej wymienionych czynników pod uwagę wzięto na przykład siłę nabywczą pieniądza w danym rejonie, sytuację na rynku mieszkań, czy jakość służby zdrowia.
Przy stopie bezrobocia wynoszącej ok. 8%, cenie benzyny powyżej 4 dolarów za galon, najwyższych podatkach od sprzedaży, słabych perspektywach ekonomicznych, długiej zimie, zanieczyszczonemu powietrzu i wodzie, gęstemu zaludnieniu i wiążących się z tym wszechobecnych korkach drogowych – Chicago jest prawdziwym źródłem stresu dla swych mieszkańców.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że najwyższy poziom stresu wyrażają osoby w wieku 18 to 33 lata.
RJ
'