Ubiegłoroczna akcja promocyjna Chicago przynosi efekty. W okresie od stycznia do kwietnia odwiedziło nas niemal dwukrotnie więcej turystów, niż w podobnym okresie ubiegłego roku. Każdy zainwestowany w reklamę dolar przyniósł $288 dochodu – oblicza biuro promocji miasta.
Wygląda na to, że połączenie kilku departamentów zajmujących się promocją Chicago i związana z tym zmiana strategii, było decyzją słuszną. Liczba osób, która pod wpływem widzianych reklam zdecydowała się na odwiedziny Chicago wzrosła niemal dwukrotnie do 247 tysięcy w pierwszych czterech miesiącach bieżącego roku. W 2012 r. odwiedzających nas pod wpływem akcji promocyjnej było ok. 140 tysięcy.
Koszt kampanii wyniósł $725,000 i przyniósł zysk oceniany na $209 mln. – wynika z analizy przeprowadzonej przez firmę Carmel, oddział mającej siedzibę w Indianie korporacji Strategic Marketing & Research Inc. To wzrost dochodu o 75% w okresie zaledwie roku. To również znacznie lepszy zysk z zainwestowanego dolara.
Chicago postanowiło reklamować się głównie w sąsiednich stanach. Wybrano na ten cel pięć miast środkowego-zachodu – Detroit, Grand Rapids, Indianapolis, Milwaukee oraz St. Louis. Przez osiem tygodni mieszkańcy tych rejonów dość dobrze poznali uroki i atrakcje Chicago dzięki kampanii medialnej. Największe korzyści przyniosła ona w Detroit, którego mieszkańcy masowo odpowiedzieli na zaproszenie. Na drugim miejscu znalazło się Indianapolis.
Odwiedzający Chicago krajowy turysta spędza tu przeciętnie 2 i pół nocy, wydając w czasie pobytu średnio 845 dolarów. Zimowa akcja promocyjna przyniosła również dodatkowy dochód lokalnym hotelom, restauracjom i muzeom. Miejsca te jeszcze w miesiącach zimowych donosiły o zwiększonym zainteresowaniu przyjezdnych, mimo że są to zwykle najgorsze miesiące dla przemysłu turystycznego w naszym mieście.
Choć budżet agencji promującej turystykę w Chicago wzrósł niemal dwukrotnie, to wciąż wynosi znacznie mniej, niż przeznacza się na ten cel na przykład w Las Vegas, czy Orlando. Mimo lepszych wyników tej wiosny, do Chicago dociera wciąż zaledwie ok.3% turystów, podczas gdy na przykład Nowy Jork wybiera ponad 30%.
Większy budżet na promocję możliwy jest w dużym stopniu dzięki nowym podatkom nakładanym na taksówki operujące na chicagowskich lotniskach, czy dodatkowym opłatom hotelowym. Powstała z połączenia dawnych departamentów promocji organizacja o nazwie Choose Chicago działa dynamicznie. W okresie ostatnich 15 miesięcy organizacja otworzyła dziewięć zagranicznych biur i przetłumaczyła broszury informacyjne i promocyjne na osiem kolejnych języków. Jest o co walczyć. Każdy turysta zagraniczny odwiedzający Chicago wydaje tu statystycznie $4,000 w ciągu kilkudniowego pobytu. Na razie jest jednak za wcześnie na wyniki. Poznamy je prawdopodobnie dopiero jesienią.
Chicago jest jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych Illinois. Dlatego kilka milionów do budżetu promującego miasto dokładają władze w Springfield. Spore sumy przeznaczają również na ten cel miejskie lotniska i lokalne Izby Gospodarcze. Illinois nie jest jeszcze turystyczną potęgą, choć powoli przybywa chętnych do zwiedzenia naszego regionu, głównie właśnie Chicago. Rocznie odwiedza miasto od 45 do 55 mln osób, które wydają w sumie od 11 do 15 mld. dolarów. W całym stanie zostawiają ponad $30 mld.
Dla porównania – popularna na całym świecie oraz wśród mieszkańców innych stanów USA słoneczna Floryda zarabia każdego roku na turystach ponad $60 mld.
RJ
'