Kierowcy w naszym mieście już nie pamiętają, kiedy za galon tzw. regularnej płacili poniżej 4 dolarów. Analitycy rynku paliwowego zapewniają, że ceny benzyny w Chicago spadną, kiedy skończą się problemy rafinerii na Środkowym Zachodzie.
Na rynek w naszym mieście trafia głównie paliwo produkowane przez trzy rafinerie: w Joliet, Lemont i największą na Środkowym Zachodzie w Whiting w Indianie. Tylko jedna z nich w Lemont prowadzi produkcję na pełnej mocy. W dwóch pozostały trwają prace remontowe. Sytuację w związku ze zmniejszeniem możliwości produkcyjnych rafinerii odczuwa nie tylko Illinois, ale i inne stany położone w naszym regionie, w tym sąsiednia Indiana.
Tom Kloza, szef zespołu analityków rynku paliwowego portalu GasBuddy.com, powiedział, że kierowcy na Środkowym Zachodzie najgorsze już mają za sobą i nie powinni dłużej płacić prawie dolara więcej za galon benzyny w porównaniu do innych regionów USA. Kloza ocenił, że z powodu wysokich cen sprzedaż paliwa spadała o prawie 20 procent, a to z kolei może się przełożyć na niższe ceny na stacjach benzynowych.
Koszty produkcji w rafineriach stanowią aż 30.7 procent ceny za galon paliwa w Chicago. Na to, ile płacimy za benzynę, w największym stopniu (52 procent) ma wpływ oczywiście cena za baryłkę ropy. Prawie 15.5 procent tego, co płacimy za galon stanowią podatki od sprzedaży benzyny (w sumie 67 centów na galonie), które zaliczane są do najwyższych w całych USA.
Z ostatniego sondażu Lundberga wynikało, że benzyna w Chicago była najdroższa w całym kraju. Mimo że w całych Stanach Zjednoczonych cena paliwa spadła o dwa centy na galonie w ciągu ostatnich trzech tygodni, w Chicago wzrosła o 28 centów. Średnia cena benzyny tzw. regularnej w naszym mieście wynosiła 4.48 dolara. Cena za galon w całym kraju utrzymywała się w tym samym czasie na poziomie 3.64 dol. Najtańsza benzyna była w Jackson w stanie Missisipi – 3.20 dol. za galon.
JT
'