----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

12 czerwca 2013

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

Publikujemy 74 część wykładów księdza profesora Józefa Tischnera

„Każdy ma swój własny sposób kochania i nienawidzenia i ta nienawiść i ta miłość odbija całą jego osobowość”.

I jeszcze jeden przykład pokazujący ograniczenia psychologii asocjacjonistycznej i co za tym idzie ograniczenia przyczynowej interpretacji świadomości:

„To tylko grubo ciosana psychologia całkowicie uwięziona w języku ukazuje nam duszę, jako zdeterminowaną przez sympatię, niechęć lub nienawiść, jak również przez tyle innych rzeczy ciążących na niej. Uczucia te, jeśli tylko osiągnęły dostateczną głębię, reprezentują każde z osobna całą duszę w tym sensie, że cała treść duszy odbija się na każdym z nich. Mówić, że dusza jest zdeterminowana pod wpływem któregoś z tych uczuć, to uznać, że dusza determinuje się sama. Asocjacjonista sprowadza „ja” do agregatu faktów świadomości, wrażeń, uczuć i idei, ale jeśli w tych różnych stanach nie widzi się niczego więcej jak tylko to, co wyrażają ich nazwy, jeśli zatrzymuje się z nich tylko aspekt nieosobowy, można je ustawiać obok siebie w nieskończoność nie uzyskując niczego więcej jak tylko „ja” iluzję, „ja” cień, który rzuca się w przestrzeń. Jeśli jednak przeciwnie – bierze się owe psychologiczne stany wraz z ich szczególnym zabarwieniem, które przybierają u jakiejś określonej osoby, a który pochodzi u każdego z odbicia wszystkich innych, nie ma już potrzeby asocjacji wielu faktów świadomości, aby zrekonstruować osobę. Ona jest cała w każdym z nich. Oby tylko umiało się wybrać, a zewnętrzna manifestacja owego wewnętrznego stanu będzie ściśle biorąc tym, co się nazywa wolnym wyborem, ponieważ „ja” samo było jego autorem, ponieważ wyraził on to „ja” w całości. W tym sensie wolność nie przedstawia absolutnego charakteru, jaki jej niekiedy przypisują spirytualiści, ona dopuszcza stopnie”/s.109/

Widać z tego cytatu, że Bergson proponuje inną wizję wolności, nie tylko inną niż tę, którą krytykowali asocjacjoniści, ale inną od tej jaką prezentowała tradycyjna filozofia człowieka. Wolność nie polega tutaj na wyborze. Wolność zachodzi wtedy, kiedy działa jądro ludzkiej osoby, kiedy „ja” działa – kiedy to robię, myślę, mówię wypływa z całej mojej osobowości z „ja” głębinowego. Podaje on określenie wolności:

„być wolnym, to brać w posiadanie siebie”.

Mam przed sobą jeszcze jeden tekst, w którym opisuje on wolny wybór. Jest pewna analogia między opisem Bergsona, a opisem Kierkegaarda, który przytaczałem, ale o tej analogii nie będę już mówił, myślę, że ona sama w wpadnie w ucho.

„W momencie, w którym spełnia się wolny akt nierzadko wybucha rewolucja. To „ja” z dna wyłania się na powierzchnię. Oto pęka zewnętrzna skorupa, upadając pod niemożliwym do zatrzymania ciśnieniem. Dokonuje się zatem w głębokościach „ja” i pod warstwą doskonale poukładanych i bardzo rozumnych argumentów jakieś wzburzenie, a przez to samo wzrastający napór uczuć i dei, bez wątpienia wcale nie nieświadomych, ale takich których wolelibyśmy się wystrzegać. Snując nad nimi bliżej refleksję i zbierając z troską nasze wspomnienia, zobaczymy że to my sami formowaliśmy owe idee, sami przeżyliśmy te uczucia, lecz przez niewytłumaczalną niemożliwość pogodzenia ich z wolą, spychaliśmy je w ciemne głębie naszego bytu za każdym razem, gdy wyłaniały się na powierzchnię. Oto dlaczego na próżno szukamy wytłumaczenia gwałtownej zmiany naszego postępowania w widzialnych okolicznościach, jakie ją poprzedziły. Chcemy wiedzieć na mocy jakich racji podjęliśmy decyzję i znajdujemy, że zdecydowaliśmy się bez racji, może nawet na przekór racji, ale to właśnie jest w niektórych przypadkach najlepsza racja, ponieważ spełniona czynność nie wyraża już takiej czy innej powierzchniowej idei, prawie całkowicie zewnętrznej w stosunku do nas, wyraźnej i łatwej do wyrażenia. Ona odpowiada na całość naszych uczuć, naszych myśli i naszych najbardziej intymnych aspiracji, na tę szczególną koncepcję życia, która jest równoważna z całym naszym minionym doświadczeniem. Krótko na naszą osobistą ideę szczęścia i humoru”./s.112-113/

Akt wolny został tutaj opisany nie jako akt wyboru, ale jako akt autentyzmu.

Akt wolny, to akt rodzącego się i zrodzonego autentyzmu. Jest to decyzja, w której ja jestem ja. Jest to czyn, którego sprawcą jestem tylko ja, a nie ktoś będący obok mnie czy poza mną.

Przypominam sobie kiedyś przed laty, jedna z uczennic moich w średniej szkole usiłowała popełnić samobójstwo. Miała właściwie wszystko, co mogła mieć jako młoda dziewczyna. Była jedynaczką, miała zamożnych rodziców, uczyła się, miała uporządkowane życie… i kiedy zastanawialiśmy się nad tym skąd się wzięła u niej ta decyzja, to okazało się, że prawdopodobnie  była to pierwsza wolna decyzja w jej życiu, to znaczy decyzja naprawdę autentyczna, decyzja którą ona i tylko ona podjęła, wszystkie inne decyzje łącznie z pójściem do szkoły były decyzjami narzuconymi. Można powiedzieć, że u niej w ten sposób narodziła się świadomość wolności. Wiąże się to oczywiście z bardzo skomplikowanymi sprawami moralnymi i etycznymi, bo nie wiadomo jak oceniać tego rodzaju czy człowieka. Wolność była wolnością destrukcyjną, niszczącą, sama siebie niszczyła, ale z drugiej strony był to pierwszy jej wolny czyn.

Jeszcze jeden może fragment opisujący także te sprawę:

„Jesteśmy wolni, gdy nasze czyny emanują z całej naszej osobowości, gdy ją wyrażają, gdy stanowią z nią to niemożliwe do zdefiniowania podobieństwo, jakie znajduje się niekiedy między dziełem, a artystą”. /s.113/

A więc wolny czyn jest jak gdyby dziełem sztuki. Jest to własny czyn człowieka, to znaczy taki czyn, który nie daje się podrobić. Prawdopodobnie czyn ojca Kolbego był takim dziełem. Ojciec Kolbe był artystą swojego czynu. W tym czynie wyraziła się jego osobowość, jego wewnętrzna prawda, prawda jego osobowości. Jeszcze dalszy cytat:

„Jednym słowem, jeśli słusznym jest nazwać wolnym wszelki akt, który się wyłania z „ja” i tylko z „ja” akt, który nosi piętno osoby jest naprawdę wolny, ponieważ tylko i wyłącznie „ja” roztacza nad nim swe ojcostwo. Teza o wolności okaże się w ten sposób zweryfikowana, jeśli zgodzimy się nie szukać tej wolności gdzie indziej jak tylko w pewnych znamiennych rysach podjętych decyzji. Jednym słowem w samym wolnym akcie”. /s.114/

Zbyszek Kruczalak



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor