"Bij słowo kiedy odstaje”
Tymoteusz Karpowicz
Zofia Bukowska – ciąg dalszy.
MIŁOŚĆ
Człowieka jesieni
spotkałam
wśród ludzi.
Na srebrnych skroniach
nosił miłość
i życzliwy uśmiech
na stroskanej twarzy.
Taką miłość
wśród ludzi jesieni
na spracowanych dłoniach
dotykam.
DO WIERZBY PŁACZĄCEJ
Pochylając konarów skronie
płacz wierzbo płacząca
nad losem człowieczym
on mgnieniem życia
wiatru powiewem
ty – płacząca
dożywasz stuleci.
MIASTO XX WIEKU
Las domów las kominów
szczyty wysokich wieży
a dzwony z nich nie biją
nie dzwonią pacierzy
Wieże dymią
Maszyny dzwonią
Warczą wciąż warczą
Super
wielopiętrowe domy
super
mosty i drogi
maszyny
maszyny
bogi
Do końca dochodząc
dwudziestego wieku
człowiek zapomniał
o człowieku.
W SAMOTNEJ WIEŻY DZWONY CZEKAJĄ
Marii Karpowiczowej
W zorzy blaskach
w słońca zachodach
wieżo kościelna
widzę cię co dzień
lecz twoich dzwonów
nie słyszę.
Znaczona krzyżem
stoisz samotna.
Rozpędzoną ulicą
huczące maszyny
przepływają jak rzeka.
Idący człowiek
nie znajduje
godziny cichej.
Samotnej wieży
dzwony czekają
na bratnią dłoń
która w ich serce
uderzy.
FLORYDA – SARASOTA
Na białym piasku
między uciekającą falą
a brzegiem morza,
stopy nasze –
zaznaczyły odpływający ślad.
Zachodzącego słońca
odpływająca dal
żegnała nas
promieniem złotym.
Nie zatrzymamy dnia.
I tak odejdzie,
jak fala wyrwana
z morskiego dna.
Redaguje: Elżbieta Chojnowska
elachojnowska@yahoo.com
'