----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

10 lipca 2013

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...
'

To trudny rok dla zarządu firmy, jednak okazuje się, że niezły dla udziałowców. Akcje posiadającego główną siedzibę w Chicago producenta samolotów wzrosły w pierwszych 6 miesiącach 2013 r. aż o 35%. To najlepszy wynik pośród dziesięciu największych firm w naszym regionie.

We wzroście wartości akcji nie przeszkodziło uziemienie modelu 787 na początku roku, ani niedawny wypadek 777 na lotnisku w San Franciso. W pierwszym przypadku akcjonariusze zwrócili uwagę na imponującą listę zamówień i wykazali wiarę w możliwości inżynierów Boeinga, którzy dość szybko uporali się z wadliwymi bateriami. Jeśli chodzi o wypadek modelu 777 to na razie wszystko wskazuje na błąd człowieka, a specjaliści podkreślają, że budowa kadłuba samolotu pozwoliła zminimalizować liczbę ofiar śmiertelnych.

Na początku roku zarząd firmy musiał odpowiedzieć na serię trudnych pytań w Waszyngtonie przed Federalną Komisją Bezpieczeństwa Transportu, a następnie na nowo przekonać potencjalnych nabywców do kupna modelu 787.

Gwałtowny wzrost wartości akcji producenta rozpoczął się w marcu, gdy zaczęto mówić o zniesieniu zakazu lotów Dreamlinera, a do negocjacji handlowych powróciły linie lotnicze. Inwestorzy szybko zapomnieli o opóźnieniach i problemach na nowo skupiając się na liczbie zamówień. Jest ona imponująca. W tej chwili opiewa na sumę niemal 400 milionów dolarów, co daje zabezpieczenie na wypadek niespodziewanych trudności ekonomicznych w najbliższym czasie.

Największe linie lotnicze na całym świecie są właśnie w trakcie wymiany swych samolotów. W niektórych przypadkach chodzi o nowsze modele, jednak zdecydowanie częściej przemawiają za tym względy ekonomiczne. Mniejszy, bardziej oszczędny Dreamliner pozwala na oszczędności, które mogą zadecydować w najbliższych latach o dalszym istnieniu wielu przewoźników.

Właśnie dlatego Boeing przewiduje, że w okresie 20 lat sprzedaż samolotów przekroczy 4.8 biliona dolarów.

Na razie na rynku lotniczym nie widać spowolnienia. W ubiegłym roku Boeing sprzedał 601 samolotów – o 25% więcej, niż w 2011. Przewiduje się, że w tym roku sprzedaż wzrośnie o kolejne 11%, do 668 sztuk. Poza tym dzięki rosnącej sprzedaży modelu 787 zaczynają się zwracać koszty poniesione na jego stworzenie i wdrożenie do produkcji.

Na początku roku w głównej siedzibie Boeinga w Chicago obawiano się, że na końcowe saldo wpływ będą miały planowane ograniczenia federalnych wydatków na obronę. Na razie jednak w wyniku cięć budżetowych producent zbytnio nie ucierpiał, choć nie wiadomo jak będzie w przyszłości.

Na razie akcje firmy są na maksymalnym poziomie z ostatnich pięciu lat. By to utrzymać producent musi jednak zrealizować do końca roku plan produkcji 10 samolotów 787 miesięcznie. Boeing musi również dogonić swego rywala na rynku w sprzedaży średnich samolotów. Dzięki nowemu modelowi A320 Airbus przejął już 60% rynku światowego w tej kategorii samolotów. Model Boeinga 737 MAX to pozostałe 40%. Chicagowska firma nie może sobie pozwolić na zbyt długa dominację Airbusa. W ubiegłym roku 737 stanowił 2/3 światowej sprzedaży w kategorii średnich samolotów pasażerskich.

Ważna jest również cena ropy. W razie wzrostu przewoźnicy zmuszeni będą do zakupu bardziej oszczędnych Dreamlinerów. Spadek kosztów paliwa może opóźnić składanie przez nich zamówień.

RJ

'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor