Administracja Chicago dopracowała szczegóły umowy z firmą Traffic Solutions Inc, która kosztem $67 mln. zamontuje w pobliżu szkół i parków 300 fotoradarów. Instalacja urządzeń rozpocznie się już w sierpniu, a we wrześniu zaczną one przynosić dochód, czyli automatycznie wystawiać mandaty za przekroczenie dopuszczalnej prędkości.
Do końca roku ma się ich pojawić na ulicach Chicago ok. 50. Pozostałe zamontowane zostaną w przyszłym. Na razie nieznana jest dokładna lokalizacja urządzeń, wiemy tylko iż zgodnie z wprowadzonym w ubiegłym roku prawem operować one będą w rejonie szkół i parków.
Oficjalnie system ma pomóc w ograniczeniu liczby wypadków na ulicach i podnieść bezpieczeństwo pieszych – głównie uczącej się młodzieży. Nikt jednak nie ukrywa, że przy okazji miasto na tym sporo zarobi. Wstępne szacunki mówiły o 50 milionach dolarów jeszcze w tym roku. Później obniżono je do 30 mln. a według ostatnich wypowiedzi burmistrza miasto spodziewa się 15 mln. Związane jest to z poważnym opóźnieniem we wdrażaniu projektu, spowodowanym skandalem korupcyjnym w który zamieszany był poprzedni podwykonawca. Firma Redflex Traffic Systems Inc. kosztem ok. 2 mln. dolarów kupiła sobie przychylność urzędników miejskich, o czym w ubiegłym roku donosił dziennik Chicago Tribune. Ustalono, że firma przekazywała kosztowne prezenty pracownikowi miejskiego departamentu transportu, Johnowi Billsowi, w tym między innymi bilety na imprezy sportowe, takie choćby jak mecze Superbowl. Redflex zatrudnił również wieloletnią przyjaciółkę Johna Billsa, która jako reprezentant handlowy firmy otrzymała ponad 750,000 dolarów komisowego.
Sprawą zajęła się prokuratura, a Rahm Emanuel rozpisał nowy konkurs eliminując z udziału w nim wspomnianego producenta. Po wielu miesiącach, dokładnie w lutym, podpisano nowy kontrakt, tym razem z Traffic Solutions, firma z Arizony. Do tej pory trwało uzgadnianie szczegółów. W środę pełną treść umowy opublikowano na oficjalnej stronie miasta informując jednocześnie o datach planowanych prac instalacyjnych.
Już w sierpniu pierwsze fotoradary pojawią się na ulicach i po krótkim okresie testów – we wrześniu – system zacznie działać. Jeszcze w tym roku spodziewać się możemy 50 urządzeń, w przyszłym kolejnych 250. Tyle na początek.
Według umowy miasto będzie miało możliwość zakupu lub dzierżawy fotoradarów, z których każdy kosztuje $98,000. Wiemy już, że na razie wybrano drugą opcję. W związku z tym Chicago będzie płaciło $3,750 miesięcznie ($45,000 rocznie) za obsługę i konserwację każdego urządzenia. Gdyby wybrano opcję kupna, miesięczna opłata wynosiłaby $2,900 miesięcznie. Dochód z mandatów dzielony będzie pomiędzy miasto i firmę z Arizony. Kontrakt podpisano na pięć lat.
Urządzenia wykorzystują radar do kontrolowania prędkości. Odpowiedni czujnik umieszczony jest ok. 180 stóp od kamery. Gdy mija go przekraczający prędkość kierowca, czujnik błyska dając znak kamerze, by rozpoczęła nagrywanie. Niemal natychmiast do komputera przekazywane jest zbliżenie rejestracji pojazdu oraz dokładane zdjęcie. Całość wraz z odpowiedniej wysokości mandatem przygotowana jest do wysłania pod adres widniejący w dokumentach posiadacza samochodu. Podobnie jak w przypadku kamer na skrzyżowaniach ostateczną decyzję podejmować będzie przeszkolona osoba.
Przypomnijmy więc, że:
– Jazda w granicach od 5 do 10 mph powyżej wyznaczonego limitu skutkować będzie automatycznym mandatem w wysokości $50.
– Jeśli dopuścimy się przekroczenia dozwolonej prędkości o 11 mph lub więcej, wówczas zapłacimy już $100.
– Fotoradary będą działały w rejonach szkół od poniedziałku do czwartku w godzinach od 6 rano do 8.30 wieczorem, natomiast w piątki od 6 rano do 9 wieczorem.
– W rejonach wszystkich parków miejskich działały będą przez wszystkie dni tygodnia. Urządzenie włączane będzie na godzinę przed ich otwarciem i wyłączane w godzinę po zamknięciu.
Warto również pamiętać, że według prawa ich instalacja jest możliwa w odległości 1/8 mili od terenu szkół i parków. Strefa ta obejmuje niemal pół miasta.
RJ
'