W ubiegłym tygodniu gubernator Pat Quinn zatwierdził nowe prawo stanowe, na mocy którego przeszłe orzeczenia sądowe mogą stanowić materiał obciążający podczas rozprawy o próbę uprowadzenia dziecka. W większości przestępstw wyroki z przeszłości nie były dopuszczalne podczas procesu, dopóki pozwany nie został skazany i nie był rozpatrywany jego wyrok. Wyjątkiem pod tym względem były przestępstwa na tle seksualnym popełnione na dzieciach, w tym gwałt, nadużycia seksualne i pornografia dziecięca. W ubiegłym tygodniu do tej grupy wyjątkowo okrutnych przestępstw dołączono próbę uprowadzenia. Inicjatorzy ustawy słusznie dowodzą, że sędzia lub ława sędziowska powinni być świadomi trendu zachowań pozwanego, ponieważ może on ujawnić skłonności do obierania za cel swych ataków dzieci.
Nowe prawo zostało sprowokowane dochodzeniem podjętym przez Chicago Tribune w roku 2010 pod hasłem „Walking into danger”, które dowiodło, że napastnik dziecka rzadko bywa schwytany lub więziony. „Jestem zbulwersowany tym, że osoba posiadająca długą historię podobnych wykroczeń mógła zasadniczo być osądzona jako przestępca dokonujący występku po raz pierwszy”, oświadczył Jack Franks, reprezentant stanu z Marengo, który był inicjatorem ustawy. „Jako rodzic, ustanowienie tego prawa jest dla mnie szczególnie ważne”, dodał.
Dochodzenie Tribune udokumentowało 530 prób uprowadzenia dzieci w Chicago i okolicznych przedmieściach w okresie dwóch lat. Jedynie trzydziestu z napastników zostało zaskarżonych i jedynie siedmiu uwięzionych. Poziom aresztowań był znacznie niższy w chicagowskich okolicach zamieszkałych przez czarnoskórych niż w białych.
To druga inicjatywa ustawodawcza, która została uchwalona jako rezultat dochodzenia Tribune. Poprzednia, zatwierdzona w roku 2011, ułatwiła wnoszenie oskarżeń przeciwko przestępcom seksualnym dzięki wyraźnemu zdefiniowaniu przestępstwa, wymogowi by skazany za uprowadzenie dziecka poddał się ewaluacji, a także by recydywiści byli kierowani do więzienia.
W ponad 90 procent z 530 przypadków, które zostały poddane analizie przez Chicago Tribune w roku 2008, policja nigdy nie zaaresztowała podejrzanego. Nawet jeśli był on zidentyfikowany, funkcjonariusze nie zawsze przedstawiali sprawę prokuraturze do rewizji pod kątem ciężkiego przestępstwa. Prokuratura sporadycznie uchylała decyzję oficerów śledczych i odmawiała wszczęcia postępowania. W rezultacie jedynie 30 przypadków zakończyło się wniesieniem oskarżenia. Z 23 pozwanych, których proces został zakończony, jedynie siedmiu zostało posłanych do więzienia lub aresztu. Pozostali zostali oddani pod nadzór sądowy, ich proces został uchylony albo zostali uniewinnieni.
Wiarygodne dane dotyczące uprowadzenia przez nieznajomych i prób uprowadzenia nie są łatwe do zdobycia. Chicagowska policja i lokalna administracja nie publikuje statystyk tego typu, a FBI oświadcza, że dane dotyczące skali kraju nie są dostępne.
W jednym z niewielu badań dotyczących uprowadzenia dzieci przez nieznajomych w skali kraju, które zostało przeprowadzone przez amerykański wydział sprawiedliwości w roku 2002, naukowiec zajmujący się gromadzeniem tego typu materiałów, David Finkelhor oszacował, że każdego roku w Stanach Zjednoczonych dochodzi do 115 przypadków uprowadzenia trwających dłużej niż jeden dzień. Na podstawie kilkunastu tysięcy wywiadów telefonicznych z rodzinami Finkelhor oszacował, że dodatkowo w skali roku ma miejsce 58,200 przypadków, w których dzieci są na krótko porwane i niekiedy skrzywdzone, zanim zdołają uciec lub są wypuszczone. Chicago Tribune ujawniło, że od roku 2000 w Chicago miało miejsce przynajmniej kilkanaście uprowadzeń przez nieznajomych dzieci młodszych niż 16 lat.
Według prawa Illinois sama próba uprowadzenia dziecka młodszego niż 16 lat do auta lub budynku, bez zgody rodziców lub opiekunów, jest ciężkim przestępstwem klasy 4, które podlega karze do trzech lat więzienia. W większości przypadków próba uprowadzenia jest karana mniej surowo niż dokonany akt. Ale legislatura stanowa rozszerzyła prawo dotyczące uprowadzenia, ponieważ policja ma ograniczoną władzę, by chronić dziecko, kiedy zostanie wciągnięte do samochodu lub budynku. Gdy uprowadzenie nie dojdzie do skutku, pozwani są oskarżeni o uprowadzenie dziecka, według prawa Illinois.
Przemierzając ulice i aleje miejskie w furgonetkach i sportowych autach przestępcy wabią dzieci obietnicą przejażdżki i oferując batony, pudełeczka soków lub gotówkę. Niektórzy stosują płaczliwe prośby o pomoc w znalezieniu zgubionego pieska. Inni wykrzykują polecenia, próbując schwytać dzieci albo fizycznie zmusić dzieci do wejścia do auta lub budynku. Potencjalni napastnicy nie wędrują daleko w poszukiwaniu swych ofiar, dowodzi analiza Tribune. W większości przypadków polują w pobliżu swych miejsc zamieszkania, a przeciętnie 80 procent napastników wybiera ofiarę wśród własnej rasy.
W Chicago przestępcy podróżują średnio dwie mile od miejsca zamieszkania przed zaatakowaniem ofiary, dowodzą dokumenty sądowe w przypadkach, które doprowadziły do skazania. Jedynie dwóch napastników zboczyło ponad dziesięć mil od swych domostw, informuje analiza Tribune. Ponad dwie trzecie z 407 prób uprowadzeń dzieci w Chicago począwszy od roku 2008 do 2010 miało miejsce w odległości 1,000 stóp od szkoły, a pięć procent wydarzyło się na terenie szkoły. Próby uprowadzenia zwykle następowały pomiędzy siódmą rano a dziewiątą, oraz pomiędzy drugą a piątą po południu, kiedy dzieci, często bez opieki, szły lub wracały pieszo ze szkoły.
Rodzice nastolatek powinni wykazać szczególną uwagę, ponieważ, jak dowodzi raport Tribune, dziewczęta w wieku od dwunastu do piętnastu lat stanowiły ponad połowę ofiar. Jedynie trzy na 75 ofiar były w wieku pięciu lat lub młodsze. Przegląd 50 przypadków uprowadzeń z roku 2010 dowodzi, że jedna czwarta napastników użyła pogróżek lub zaoferowała lody, cukierki lub pieniądze, by zwabić dziecko do auta lub wewnątrz budynku, ale nie kontynuowała ataku na dzieci, które odmówiły. Pozostali napastnicy posunęli się dalej i podążyli za dziećmi, niekiedy tropiąc je powoli w aucie albo blokując im drogę, lub też powracając wielokrotnie do ofiar. W siedmiu przypadkach dorosły przestępca wyszedł z samochodu i na piechotę ścigał dzieci, ale nie zdołał ich schwytać. Dziewięć razy dziecku udało się uciec po schwytaniu. W dwóch przypadkach ofiary były krótko przetrzymywane.
Tymczasem nawet skazani za uprowadzenie dziecka przestępcy niejednokrotnie prześlizgują się przez pęknięcia wymiaru sprawiedliwości. Na przykład Jeffrey Jewitt, który ma na swym koncie historię atakowania dzieci, otrzymał zaskakująco lekki wyrok. Niewspółmierny do popełnionego przestępstwa wymiar kary, jak również brak leczenia, umożliwiły temu recydywiście pozostawanie na wolności w miarę jak jego postępowanie nabierało agresywności , a historia kryminalna rozwijała się, począwszy od zwabienia pięcioletniego obozowicza do magazynu, do próby uprowadzenia jedenastoletniej Crystal i seksualne wykorzystanie innego dziecka.
Kiedy Jeffrey Jewitt przemierzał w swym nissanie ulice północno-zachodniej strony miasta, natknął się na 11-letnią Crystal Linda, jak pustą ulicą wracała sama do domu ze szkoły podstawowej kościoła świętej Konstancji, czytając książkę. Napastnik zaparkował auto na pobocznej uliczce chowając samochód i czekał. „Przyjdź tutaj, pokażę ci coś”, zaproponował przez otwarte okno. Dostrzegając obmacującego się Jewitta Crystal zamarła z przerażenia. Kiedy odblokował drzwi samochodu, rzuciła się do ucieczki. Przestępca wycofał auto w jej ślad. „Pomocy! Ktoś próbuje mnie schwytać!”, krzyczała nastolatka. Kątem oka dostrzegając otwarty garaż, gdzie para starszych osób uruchamiała samochód, rzuciła się w ich stronę. Gwałtownie hamując Jeffrey odjechał z piskiem. Ta próba uprowadzenia z roku 2008, która została zarejestrowana na kamerze sąsiada, była zaledwie pojedynczym epizodem z długoletniej historii kryminalnej Jewitta. „Wyszedł z więzienia po pięciu czy sześciu miesiącach, to nie wystarczająco długo jak na osobę, która ma historię takich zachowań. Powinien siedzieć w pace”, wyznał oburzony ojciec Crystal.
W większości przestępstw, próba uprowadzenia jest karana mniej poważnie niż dokonany akt, ale sama próba może mieć ogromny wpływ na ofiarę. Tak właśnie było w przypadku 14-letniej nastolatki z Oak Lawn, która wracała z gimnazjum na spotkanie z matką w okolicznym parkingu, kiedy mężczyzna w furgonetce zaczął ją śledzić. Kierowca dostawca, Samuel Velez, który miał na swym koncie wyroki skazujące za kradzież, kryminalne wykroczenia i nielegalne posiadanie broni, krążył po ulicach, by wyprzedzić dziewczynkę i czekał aż nadejdzie. „Hej, dziewczynko, jak się masz?”, zapytał, gestem zachęcając ją do wejścia do auta. Nastolatka przyspieszyła kroku, schyliła głowę i oświadczała „nie” kiedy Velez jechał obok niej wzdłuż ulicy. W końcu dostrzegła samochód matki i puściła się biegiem do niej. Velezowi udało się zbiec, ale matka zapisała numer jego tablic rejestracyjnych. Policja Lawn Oak aresztowała Veleza, a dziewczynka zidentyfikowała go podczas konfrontacji.
Skazany za uprowadzenie dziecka Velez został skazany na dwa lata więzienia, ale złożył odwołanie. „W tym dniu zmieniło się moje życie”, nastolatka wyznała sędziemu. „Miesiącami musiałam pozostawać pod opieką psychologa, ponieważ bałam się być sama. Przeżywałam niezliczone ataki niepokoju i zaniechałam zajęć, które uwielbiałam, w tym biegów”, oświadcza. „Jestem zadowolona, mogę powiedzieć, że wyszłam z tej sytuacji bezpieczna, i w pewnym sensie, jestem zadowolona, że zdarzyło się to mnie, a nie komuś innemu”, wspomina.
Wielu przestępców to ludzie społecznie niedostosowani, którzy podejmują atak, kiedy wtopią się w tłum i poczują się wygodnie. Wiele z ich prób uprowadzenia jest wprawdzie przerażająca, ale nieudolna. Wielu z nich podejmuje próbę pięć, sześć lub dwadzieścia razy, zanim się odważy skutecznie zaatakować. Głównym powodem, dla którego uprowadzają dzieci jest ich brak umiejętności nawiązywania kontaktów interpersonalnych w celu zaprzyjaźnienia się z dzieckiem i zmanipulowania go do stosunków seksualnych, informują agenci FBI. Niektórzy z nich próbowali w przeszłości uprowadzenia dorosłych, ale jest to z pewnością bardziej skomplikowane niż wywarcie nacisku na dziecko. Wybierają ofiary coraz to młodsze, a w związku z tym mniejsze, fizycznie słabsze i naiwne. Typowy napastnik jest zwykle samotnikiem, który krąży po swej okolicy w aucie i wybiera młode nastolatki, kiedy są same. Niektórzy z nich próbują usprawiedliwić swe zachowanie przez obwinianie ofiary, charakteryzowanie agresji seksualnej jako dokonanej za obopólną zgodą, czy minimalizowanie spowodowanych szkód.
Dla funkcjonariuszy policji uprowadzenie dziecka przez nieznajomego jest jednym z najpilniejszych i najtrudniejszych do rozwiązania przypadków. Kiedy do niego dochodzi, policja traktuje go priorytetowo i prowadzi intensywną kontrolę okolicy. Policja nie chce dopuścić, by jakikolwiek nieznajomi podchodzili do dziecka, ponieważ jest świadoma niebezpieczeństwa, że może być ono nie tylko zwabione, ale porwane albo zabite.
Tymczasem dzieci po doświadczeniu urazu nie zawsze pamiętają szczegóły wypadku, takie jak numery tablicy rejestracyjnej czy nawet kolor auta, co ułatwiłoby dochodzenie. Miejsce wypadku nie pozostawia odcisków palców czy dowodów do ekspertyzy sądowej. Napastnicy często śledzą dzieci dopóki są one same, a wiele prób uprowadzeń ma miejsce w oka mgnieniu, na pustej ulicy, w pobocznej uliczce czy odosobnionym miejscu. Dorośli świadkowie rzadko wspierają zeznania dziecka lub przychodzą z pomocą policji.
Jednakże w rzadkich okolicznościach, kiedy podejrzany jest poddawany konfrontacji przez młode ofiary, analiza Tribune dowodzi istnienia uderzających niespójności co do interpretacji prawa przez policję, prokuraturę i sądy. Tym większe znaczenie wprowadzonego w ubiegłym tygodniu przepisu definiującego uprowadzenie dziecka. Dotychczas poważną przeszkodę stanowiła definicja przestępstwa. Czy zwabieniem dziecka jest zwolnienie auta i zaoferowanie podwiezienia? Czy kierowca musi pomachać ręką dziecku? Czy musi zaproponować: „Wejdź”? Czy opuścić auto i podejść do dziecka na piechotę?
Oprócz tego prawo Illinois nie określa uprowadzenia jako przestępstwo seksualne, jakkolwiek sędziowie mogą postawić wymóg, by napastnik zarejestrował się jako przestępca seksualny lub podjął leczenie, jeśli dojdą do wniosku podczas wydawania wyroku, że próba uprowadzenia była motywowana seksualnie. Na decyzję mogą wpłynąć negocjacje, podczas których pozwani niekiedy przyznają się formalnie do winy w celu uniknięcia rejestracji, a władze mają problemy z interpretacją okazjonalnych słów i przelotnych gestów oskarżonego. Kilkanaście oskarżeń zostało oddalonych, kiedy pozwany oświadczał, że próbował zwabić ofiarę w niewinnych celach, na przykład oferując przejażdżkę, czy podejmując próbę pomocy.
Prawdopodobnie najlepszą ochroną dziecka jest spójne społeczeństwo najbliższej okolicy, w którym dorośli szybko dzwonią po policję i interweniują, kiedy dziecko znajduje się w niebezpieczeństwie. Ponad połowa skutecznych zaskarżeń była możliwa dzięki temu, że rodzic, sąsiad, czy przechodzień zatrzymał próbę uprowadzenia lub natychmiast poinformował organy ścigania o podejrzanej aktywności.
Jedną z gorzkich lekcji wynikających z analizy przypadków uprowadzenia dzieci jest nakaz, by dziecko nigdy i pod żadnym pozorem nie wsiadało do auta osoby nieznajomej. Rodzice powinni uczyć dzieci, w jaki sposób krzyczeć lub zwrócić na siebie uwagę, a także by natychmiast odsunąć się od dorosłego, który wywołuje w nich odczucie przerażenia lub próbuje je zabrać.
Niektórzy rekomendują, by dziecko nosiło przy sobie telefon komórkowy i nauczyło się wzywać służby pogotowia pod numerem 911. Kilkanaście uprowadzeń dzieci z Chicago zostało udaremnionych przez dzwonienie do rodziny, czy nawet próbę robienia zdjęcia przy użyciu komórki.
Ed Smart, ojciec uprowadzonej kilka lat temu 14-letniej wtedy Elizabeth, z Salt Lake City, zachęcał rodziny do sprawdzania rosnącej liczbowo programów bezpieczeństwa, które uczą skutecznych strategii reagowania na niebezpieczeństwa różnego rodzaju. „Słyszę jak rodzice mówią: „Nie chcę przestraszać moich dzieci”. „Ja także nie chcę ich przerażać. Ale absolutnie wierzę w oferowanie im narzędzi i opcji, by poradziły sobie z tym wszystkim, co na nie czyha”.
Na podst. Chicago Tribune, oprac. Ela Zaworski
'