----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

07 sierpnia 2013

Udostępnij znajomym:

Posłuchaj wersji audio:

00:00
00:00
Download
'

Budowniczy z rejonu Chicago wreszcie mają powód do zadowolenia. Sprzedaż nowych domów wzrosła w naszej aglomeracji o 40% w porównaniu z ubiegłym rokiem. Jednak do wyników sprzed ośmiu lat wciąż jeszcze bardzo daleko.

W drugim kwartale 2013 r. w rejonie Chicago sprzedano 1,343 nowe domy, co jest o 40% lepszym wynikiem od porównywalnego okresu w roku ubiegłym – poinformowała firma konsultingowa Tracy Cross & Associates z Schaumburga. Jeśli wzrost sprzedaży utrzyma się na dotychczasowym poziomie, to bieżący rok może zamknąć się wynikiem ponad 5,000 nowych nieruchomości, które znalazły nabywców. Oznaczałoby to drugi rok wzrostu i pierwszy od 2008 r., gdy uzyskano taki poziom sprzedaży.

To wciąż jednak znacznie mniej, niż w rekordowym 2005 r. gdy w aglomeracji chicagowskiej sprzedano ponad 33,000 nowych nieruchomości. Najnowsze dane cieszą jednak osoby operujące na rynku nieruchomości, a firmy budowlane otrzymują w związku z tym coraz więcej zamówień.

Sprzedaż na przedmieściach wzrosła w tym roku średnio o 30.7%, podczas gdy w samym Chicago o ponad 80% w porównaniu do 2012 r. Zwiększone zainteresowanie dotyczy w równym stopniu nowych domów jednorodzinnych, jak i szeregowców oraz apartamentów. Niespodziewanie wysoki wzrost sprzedaży na terenie miasta jest między innymi wynikiem ukończenia budowy dwóch wysokich apartamentowców na południu, gdzie w drugim kwartale roku nabywców znalazły 154 mieszkania. To prawie połowa wszystkich sprzedanych nieruchomości w Chicago.

Nie mielibyśmy takiego wzrostu sprzedaży, gdyby istniały jakieś wątpliowści co do bezpieczeństwa inwestycji – mówią przedstawiciele firmy Tracy Cross, która opublikowała raport.

Mimo że popyt na nowe domy wciąż jest w aglomeracji wysoki, to liczba wystawianych na sprzedaż nieco zmalała w porównaniu z ubiegłym rokiem. Pod koniec drugiego kwartału budowanych było w Chicago 320 jednostek mieszkaniowych, w podobnym okresie 2012 r. było ich 394. Dla porównania, w 2007 r. ich liczba wyniosła 1,285.

Najtrudniej jest znaleźć inwestorów dla dużych budynków, takich jak choćby wspomniane wcześniej wieżowce apartamentowe w Chicago. Ceny wprawdzie rosną, ale wciąż są zbyt niskie by uzasadniać inwestowanie dużych sum w takie projekty. Na razie wciąż nie opłaca się kupowanie gruntu i budowanie ich od podstaw.

 

Rząd federalny gwarantuje większość pożyczek

Wśród informacji związanych z rynkiem nieruchomości warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną – dotyczącą finansowania pożyczek. The New Jork Times doniósł w tym tygodniu, iż rząd federalny udzielił gwarancji w przypadku 87% pożyczek na nieruchomości udzielonych w ubiegłym roku w USA. To oznacza, że niemal dziewięć na dziesięć z nich finansowanych było przez programy Fannie Mae, Freddie Mac lub Federal Housing Administration.

Liczby te stoją w sprzeczności z planami dotyczącymi ograniczenia roli państwa w tej kwestii. Prezydent Obama powiedział niedawno, że rynek nieruchomości zaczyna się stabilizować, w związku z czym nadszedł czas ograniczenia roli programów rządowych.

“Wierzę, że system jest już w stanie operować w warunkach ograniczonej ingerencji rządu i prywatne instytucje finansowe powinny stać się kręgosłupem rynku nieruchomości” – mówił Obama podczas niedawnego wystąpienia w Phoenix.

Obydwie strony sceny politycznej od jakiegoś czasu naciskają na ograniczenie roli rządu w finansowaniu zakupu nieruchomości przez Amerykanów. Zajmuje się tym dwupartyjna komisja senacka, której celem jest zastąpienie roli Fannie i Freddy systemem, w którym gwarancje rządowe byłyby dla prywatnych banków bardziej kosztowne, a tym samym często pomijane. Problem w tym, że dla nabywcy nieruchomości wzrosną wówczas koszty pożyczek. Republikanie posuwają się w swych propozycjach nawet dalej, sugerując utrzymanie gwarancji rządowych tylko dla najuboższych mieszkańców. Obydwie wersje zachowują jednak najczęściej wybieraną, 30-letnią pożyczkę na stały procent.

Same rozmowy nie przyniosą jednak efektów, gdyż kraj przyzwyczaił się już do nisko oprocentowanych zakupów nieruchomości. Trudno bowiem będzie zwiększyć konkurencyjność rynku przy zachowaniu dotychczasowych kosztów na tak niskim poziomie. W lipcu oprocentowanie wyniosło według Freddie Mac średnio 4.37%. To 1% więcej, niż na początku roku, wciąż jednak rekordowo nisko w porównaniu do średniej z ostatnich kilkudziesięciu lat. Gwarancje rządowe utrzymują oprocentowanie na niskim poziomie, jednak ograniczają liczbę osób kwalifikujących się na te programy. Powróćmy raz jeszcze do danych Freddie Mac – średnia punktacja kredytowa osób, których pożyczki zostały wykupione przez ten program wynosiła w ubiegłym roku aż 756. W 2006 r. było to 720 punktów.

RJ

'

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor