(część 2)
Wydaje się, ze Ayn Rand nigdy nie zaakceptowała, albo nie przyjęła do wiadomości faktu, iż: „wspólną cechą altruistycznych utopii jest okrucieństwo dokonywane w imię miłości oraz skazywanie ludzi lub przyzwalanie im na czynienie czegoś, co budzi w nich odrazę i sprzeciw. Takie utopie nawołują do morderstw, by położyć kres morderstwom, do chłostania ludzi, by nauczyć ich sprzeciwu wobec chłosty, do wyzbycia się skrupułów w imię wypełniania najwyższych moralnych nakazów, a wreszcie do rozbudzania, podsycania i pogłębiania ludzkiej nienawiści w imię miłości do człowieka.” (Z. Bauman, To nie jest dziennik, s.95)
Libertarianizm jakkolwiek wynosi na piedestał wolność, samoposiadanie i nieagresję, to nie traktuje tych pojęć ani fundamentalistycznie, ani dogmatycznie – dopuszcza na przykład agresję w sytuacji samoobrony, czy ograniczenie jednostkowej wolności, wolnością innych.
O kwalifikacjach filozoficznych i literackich Ayn Rand wypowiadano się bardzo różnie, od zachwytów po skrajną dezaprobatę. Warto przypomnieć, że wykształcenie historyczno-filozoficzne oraz artystyczne odebrała w ZSRR i to tam ukończyła studia w latach 20-tych. Stefan Adamski napisał swego czasu recenzję „Atlasa zbuntowanego”, którą zatytułował „Biblia randroidów czyli studium socjopatii”:
„Randroid to tyleż zabawne, co adekwatne określenie fanatycznego wyznawcy pseudofilozofii „obiektywizmu” Ayn Rand, pod którym to pseudonimem skrywała się autorka „Cnoty egoizmu” Alissa Rosenbaum, o której można by rzec, że w sferze filozoficzno-literackiej pełniła rolę komplementarną wobec teorii Ludwiga von Misesa, Friedricha von Hayeka, czy Miltona Friedmana. Rand utrzymywała, że: Idealnym systemem polityczno-ekonomicznym jest liberalny (laissez-faire) kapitalizm. Była przekonana, że osoby jej pokroju, to znaczy wyzbyte jakichkolwiek zahamowań natury etycznej niezbyt są skłonne ujawniać swoje prawdziwe oblicze: Od dzieciństwa ukrywaliście wstydliwy sekret, że nie czujecie pragnienia by być moralnymi.
Uważała, iż najlepszą drogą do osobistego spełnienia jest – poza dążeniem do osiągnięcia bogactwa – orgiastyczne wręcz zaspakajanie własnych zachcianek i popędów. Obsesyjnie wręcz nienawidziła wszelkich przejawów altruizmu. Niech waszym pierwszym krokiem ku poszanowaniu własnej wartości będzie nauczenie się by każdego, kto chce od was pomocy traktować jak kanibala.
Ciekawe, że jej pierwsza nieukończona powieść miała być wyidealizowanym portretem sprawcy okrutnej zbrodni, która wstrząsnęła całą Ameryką. Niejaki William Hickman uprowadził i – mimo otrzymania okupu – okrutnie zamordował (bezczeszcząc zwłoki) dwunastoletnią dziewczynkę, wcześniej zaś dokonał innego zabójstwa oraz pomniejszych przestępstw. Reakcja panny Rosenbaum na relacje o tym bestialstwie była… hmm…. dość dziwna: Pierwszą rzeczą, która wywarła na mnie wrażenie w tym przypadku jest zajadła wściekłość całego społeczeństwa zwrócona przeciw jednemu człowiekowi. Bez względu na to, co ten człowiek zrobił, zawsze jest coś odrażającego w ‘cnotliwym’ oburzeniu i masowej nienawiści wykazywanej przez tzw. większość.
Utrzymywała, że jej powieść ma ukazać prawdziwą, wrodzoną psychologię Supermana, dodając, iż chce w ten sposób oddać obraz człowieka, który nie ma szacunku dla czegokolwiek, co społeczeństwo uznaje za święte i ma świadomość, że należy tylko do siebie. Rand wywarła ogromny wpływ na wiele umysłów amerykańskiej socjety m.in. na Alana Greenspana, który w jej salonie podekscytowany wysłuchiwał „Atlasa zbuntowanego” jeszcze zanim ukazał się drukiem. Bez wątpienia znacząco wpłynęło to na jego psychikę i sferę emocjonalną. Nic dziwnego, iż później konsekwentnie utrzymywał, że podatki to „podstępna konfiskata majątku”. Dopiero w październiku 2008 roku, gdy walił się efektownie system światowych finansów Greenspan wyznał: „Odkryłem błąd w modelu, który uważałem za kluczowy w opisie funkcjonowania świata.” Jednak, choć on sam uznał klęskę swojej ideologii, większość randroidów nie jest skłonna pójść w jego ślady. Spuścizną i popularyzowaniem „filozofii” Alissy Rosenbaum zajmuje się kilka stowarzyszeń jej wielbicieli, jak choćby Ayn Rand Institute, który rozdał w amerykańskich szkołach półtora miliona egzemplarzy książek swojej patronki by dezorientować przy jej pomocy niezbyt jeszcze odporne umysły...”.
Skrajność opinii i ocen w recenzjach zawsze dobrze świadczy o każdym tekście, który sobie na takie sprzeczne stanowiska zasłużył. Powieść Ayn Rand została zweryfikowana nie tylko przez niektórych jej czytelników, ale głównie przez czas i historię najnowszą. Wielki, światowy kryzys ostatnich kilkunastu lat, który od lat 80-tych zeszłego wieku wstrząsa nieustannie praktycznie całym rozwiniętym gospodarczo światem jest bez cienia wątpliwości efektem działań deregulacyjnych w bankowości i gospodarce zapoczątkowanych jeszcze w okresie rządów Ronalda Reagana. Deregulacja uruchomiła pierwotne instynkty bankierów, ludzi giełdy i korporacji, którzy bez zmrużenia oka, w majestacie nowych regulacji, a w istocie deregulacji prawnych/gospodarczych, wpuścili nas w przepaść kryzysu motywowani bezwzględną koniecznością i chęcią nieograniczonego niczym zysku i nienasyconą, egoistyczną chciwością. Balansując na granicy prawa i rozregulowanych ograniczeń, konstruując toksyczne instrumenty bankowych manipulacji skazali ogromną część zwykłych obywateli na bankructwo nie ponosząc nigdy za to żadnych konsekwencji ani nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności.
Libertarianizm jest zatem z całą pewnością ideologią niezaprzeczalnie atrakcyjną i pożądaną dla ludzi bogatych, pełnych wiary w konieczność pomnażania swoich czy też odziedziczonych dóbr, przekonanych o konieczności osiągania zysku za wszelką cenę, którzy nurzając się w wolności rozregulowanych norm folgują chciwości i egoizmowi – zdecydowanie odradzam jednak tę filozofię życia i działania tym, którzy nie są bogaci, którzy niczego szczególnego nie odziedziczyli i którzy nie żyją z operacji giełdowych, a płacą podatki, które potem służą ratowaniu tych, którzy spowodowali katastrofę systemu bankowo korporacyjnego na świecie.
Nie polecam, bo być może właśnie brak zgody na kolejną utopię może spowodować, że tytułowy i mityczny Atlas może się zbuntować, może wzruszyć ramionami i „ruszyć z posad bryłę świata” – bo przecież, chcąc czy raczej zdecydowanie nie chcąc, Ayn Rand wskazała czytelnikom niebezpieczeństwa i zagrożenia wynikające z wiary w jakąkolwiek UTOPIĘ.
AYN RAND, ATLAS ZBUNTOWANY, ZYSK I S-KA, 2008, S.1174.
Zbyszek Kruczalak
'