Konflikt między rządem a islamistami w Egipcie, a także wojna domowa w Syrii, ponownie zwracają oczy całego świata na Bliski Wschód. Nie są to jednak tylko konkretne problemy polityczne – w dużej mierze spór dotyczy dwóch wizji państwa, charakterystycznych dla tamtego rejonu. Niestety, obydwie są dalekie od zachodnich wyobrażeń o rządzie wolności i prawa.
Historia Bliskiego Wschodu do początku XX wieku układała się może niezbyt pomyślnie, ale stabilnie. Władcą regionu było Imperium Osmańskie ze stolicą w Stambule – resztka dawnej świetności państwa tureckiego, które kilka wieków wcześniej było straszącym Europę symbolem muzułmańskiej ekspansji. U progu I wojny światowej państwo sułtana nie było już nawet potęgą, a raczej „chorym człowiekiem”, którego istnienie gwarantowało jednak stabilność w regionie. A interesy w tej części świata mieli zarówno Anglicy i Francuzi, jak i Niemcy czy Rosjanie.
W wyniku pierwszej wojny światowej państwa regionu przeszły już pod prawie bezpośrednią kontrolę Anglii i Francji, sprawującymi nad nimi kontrolę na mocy decyzji Ligi Narodów (poprzedniczki ONZ). Wszystko to za sprawą upadku Imperium Osmańskiego, które pod wpływem problemów z utrzymaniem resztek imperium i konfliktów wewnętrznych, rozpadło się, po raz pierwszy destabilizując cały region - to właśnie wtedy Turcy dokonali tzw. rzezi Ormian, czyli czynu porównywalnego z Holocaustem, w wyniku którego zginęło ok. 1,5 mln ludzi. Po zawieruchach wojennych władzę nad Turcją przejął Mustafa Kemal – oficer, przywódca tzw. młodoturków. Ruch ten, mający charakter nacjonalistyczny, dążył do modernizacji państwa tureckiego i zbliżenia się do wzorów europejskich. Atatürk („Ojciec Turków”), bo takim mianem obdarzono wkrótce Mustafę Kemala, gwałtownie zmienił oblicze państwa – wprowadził alfabet łaciński, wzorowane na europejskim prawodawstwo i równość kobiet wobec mężczyzn. Chętnie promował też zachodni styl życia m.in. pijąc alkohol (co w tradycji islamskiej jest niedopuszczalne). Turcja Atatürka stała się państwem nowoczesnym, ale jednocześnie dyktaturą, w której ograniczano wpływy religii muzułmańskiej, a władzę sprawowało wojsko.
Dopiero zakończenie drugiej wojny światowej i rozpad imperiów kolonialnych Wielkiej Brytanii i Francji doprowadziły do wielkich zmian na Bliskim Wschodzie. Szybko powstały tam niezależne państwa, często rządzone jeszcze przez lokalnych monarchów. Region nie był jednak stabilny, m.in. z powodu powstania w 1948 r. państwa żydowskiego w Palestynie, które swoimi sukcesami było kolcem w oku wszystkich sąsiadów.
Wtedy właśnie na Bliskim Wschodzie część państw próbowała pójść drogą, którą kilkadziesiąt lat wcześniej wypróbowała Turcja – wzmocnienia państwa, modernizacji, ograniczenia tradycyjnego islamu i oparcia się na wojsku. Symbolem był tu pułkownik Gamal Naser, który w Egipcie przewodził rewolucji dokonanej przez oficerów w 1952 r., która obaliła monarchię. To pod jego rządami kraj nad Nilem stał się jednym z głównych państw regionu, prowadzącym niezależną politykę. Udało mu się znacjonalizować Kanał Sueski (na złość Anglikom i Francuzom), stać się liderem państw arabskich w walkach z Izraelem a także zawrzeć sojusz z ZSRR, które miało nadzieję stworzyć sobie w ten sposób przyczółek w regionie skierowany przeciw USA. Nacjonalizm (czy też panarabizm) połączony z socjalizmem i modernizacją, był też chętnie przyjmowany w innych dyktaturach regionu, m.in. w Iraku Saddama Husajna czy Syrii al-Asada.
W latach 70. pojawiła się jednak w regionie alternatywa: państwa muzułmańskie, ściśle nawiązujące do tradycji. Impulsem była tu rewolucja w Persji z 1979 r., w wyniku której obalono rządy nieudolnego szacha Rezy Pahlawiego. Przywódcą państwa stał się Ruhollah Chomejni, charyzmatyczny duchowy przywódca dominujących w Persji/Iranie szyitów (odłam islamu), który szybko zaczął budować własną niezależną politykę, wywołując liczne kryzysy w stosunkach z USA (w tym zwłaszcza ten związany z okupacją ambasady amerykańskiej w Teheranie). Republika islamska to państwo rządzące się w zgodzie z tradycją i religią, różniące się jednak od dawnych monarchii pewną rewolucyjnością i chęcią modernizacji. Na sukcesie irańskim wzorowało się również wiele innych ruchów bliskowschodnich, np. palestyński Hezbollah (który odebrał rząd dusz związanej z Jaserem Arafatem nacjonalistyczno-socjalistycznej Organizacji Wyzwolenia Palestyny) czy Bractwo Muzułmańskie, pozostające przez lata w podziemiu m.in. w Syrii i Egipcie. Arcyislamska jest również Arabia Saudyjska, w której nadal jednak rządzi monarcha, a najbardziej radykalna wersja wiary muzułmańskiej nie przeszkadza w dobrych stosunkach z USA.
Obawa przed islamistami wywoływała reakcję wojskowych dyktatorów, którzy robili wszystko, by zwalczyć opozycję muzułmańską. Rządy Hosniego Mubaraka w Egipcie, który przejął na początku lat 80. po Anwarze Sadacie (zabitym przez zamachowców z islamistycznego Egipskiego Dżihadu), sprowadzały się przez lata do powstrzymywania Bractwa Muzułmańskiego. Dlatego właśnie Egipt, potentat turystyczny, był beczką prochu, w której tętniła islamska rewolucja. Upadek Mubaraka, zamiast nadziei na demokratyzację regionu, przyniósł wojnę domową.
Świecka wojskowa dyktatura lub państwo rządzone według zasad radykalnego islamu – to dwa główne pomysły na rządy na Bliskim Wschodzie. Czy w najbliższych latach uda się przełamać ten impas i ustanowić w tamtym regionie demokratyczne rządy prawa? Nie będzie to łatwe.
Tomasz Leszkowicz
'