Manning dostał 35 lat więzienia. Obietnicami uczciwego procesu próbuje się przekonać do powrotu Snowdena. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, ale wstępnie obiecano mu, iż kary śmierci naród nie będzie się domagać.
My tymczasem przerabiamy informacje przez nich dostarczone i z dnia na dzień dowiadujemy się coraz więcej. Tydzień temu Washington Post opublikował raport ujawniający skalę nadużyć w National Security Administration. Okazało się, że od 2008 roku, gdy agencja ta otrzymała od rządu specjalne pełnomocnictwa, ponad 2700 razy przekroczono je w celu zdobycia różnych danych. W większości były to nielegalne podsłuchy, czy przeglądanie poczty elektronicznej. NSA przekonuje z ręką na sercu, że były to przypadki przekroczenia uprawnień przez poszczególnych pracowników, bowiem działająca w ramach prawa komórka bezpieczeństwa nigdy świadomie nie złamałaby dotyczących jej przepisów. Ja też przy różnych okazjach potrafię głupio sie tłumaczyć. Na przykład zatrzymany za przekroczenie prędkości mówię o zepsutym liczniku. Albo, że było z górki...
Uzyskane w nielegalny sposób informacje przekazywane są innym. Na przykład jeśli NSA dowie się o matactwach podatkowych daje cynk do IRS. Jeśli było coś o jakimś przestępstwie, trafia to do FBI. Lepsze kąski agencja zatrzymuje sobie. Zawsze warto mieć coś w rękawie i podczas kolejnych dyskusji nad budżetem pokazać jak bardzo jest się przydatnym.
Okazało się również, że agenci różnych agencji uczeni są kłamstwa. Jeśli ktoś zapyta na jakiej podstawie rozpoczęto dane śledztwo, to pod żadnym pozorem nie można ujawnić prawdziwego źródła, jakim są nielegalne podsłuchy i programy komputerowe NSA. Można opowiedzieć o anonimowym donosie, przypadku lub wymyślić coś bardziej oryginalnego. Wiele osób podejrzewa, że kłamstwa te miały nie dopuścić, by zwykli ludzie dowiedzieli się, iż pieniądze przeznaczane na walkę z terroryzmem w rzeczywistości służą zbieraniu informacji na temat niezapłaconych podatków i osób palących trawkę.
Nie wiadomo, jaki los czeka Snowdena. Opinie na temat jego czynu wciąż są różne. Wiadomo jednak, że sprowokował on wiele osób do zadawania niewygodnych pytań. Po 9/11 wyraziliśmy zgodę na wszelkie działania rządu mające na celu zachowanie bezpieczeństwa kraju. Okazuje się, że od dawna zaufanie to było nadużywane, a osoby próbujące nieśmiało pytać o różne rzeczy spychane na margines. Pod tym względem wiele w ciągu ostatniego tygodnia się zmieniło. Najbardziej dotąd przychylni administracji dziennikarze nagle poczuli się zagrożeni i swe oburzenie wyrażają w artykułach, felietonach i po raz pierwszy od kilkunastu lat wpychając nos w zakazane działania rządu. Oby ktoś ich tylko nie przestraszył. Pomoc już jest w drodze. Kilka dni temu grupa Kongresmenów zapowiedziała kolejną próbę przedstawienia ustawy ograniczającej władzę NSA, zwłaszcza w odniesieniu do elektronicznej kontroli obywateli. Sprawa Snowdena i przekazane przez niego informacje bardzo im w tym pomogły. Gdy ostatnio próbowano zrobić coś podobnego zabrakło wielu głosów. Tym razem może być inaczej.
Zanim to się jednak wydarzy i jeśli w ogóle do tego dojdzie, NSA cieszy się nieograniczoną władzą, jeśli chodzi o szpiegowanie obywateli. Wszystkie nasze rozmowy, listy i dane finansowe są agencji dostępne. W komputerach agencji zapisywane jest wszystko, co na nasz temat można znaleźć. Nawet jeśli nie popadliśmy w konflikt z prawem i nie jesteśmy o nic podejrzani. Tak na wszelki wypadek.
Skoro o urzędzie podatkowym i ustawach padło kilka słów, proponuję nieco liczb. Okazało się właśnie, że w drugim kwartale tego roku z amerykańskiego obywatelstwa zrezygnowało sześć razy więcej osób, niż w porównywalnym okresie ubiegłego roku. W pierwszym półroczu 2013 zrezygnowało z niego już więcej osób, niż w całym 2012 roku. Powód? Ochrona prywatnych kont w zagranicznych bankach. W lipcu przyszłego roku zaczyna obowiązywać ustawa nakładająca na obce instytucje finansowe obowiązek przesyłania tu posiadanych przez nie danych dotyczacych obywateli USA. Chodzi o wyłapanie osób unikających płacenia tutaj podatków poprzez trzymanie funduszy na tamtejszych kontach. Tamtejszych, czyli w każdym innym kraju.
Musimy przy okazji pamiętać, że tylko niewielka część tych pieniędzy to fundusze wywiezione z USA. Większość stanowią jednak sumy zarobione na działalności poza granicami tego kraju. Zdarza się również, że nie zawsze w uczciwy sposób. Tu jednak chodzi o co innego. Stany Zjednoczone są jednym z nielicznych krajów i chyba jedynym w świecie zachodnim, który nakłada podatek na swych obywateli mieszkających poza granicami. Smutne jest to, że władze tego kraju zmuszają do wyboru pomiędzy utrzymaniem obywatelstwa, a corocznym przesyłaniem zeznań podatkowych i ewentualnie należnej IRS sumy.
Ktoś może zapytać, w jaki sposób rząd USA może zmusić niezależne, zagraniczne banki do poddania się wspomnianemu kilka zdań wcześniej nakazowi. W sumie to akurat jest łatwe do osiągnięcia. Wystarczy, że zagrożą wstrzymaniem części dochodu powstałego przy współpracy z amerykańskimi instytucjami lub poprzez działalność gospodarczą na terenie USA. Co też uczyniono. Obce banki mając do wyboru wsypanie kilku klientów lub utratę miliardów wybierają zwykle to pierwsze. Zresztą warto wiedzieć, że coraz więcej banków zagranicznych odmawia założenia konta obywatelom amerykańskim. Zysk jest zbyt mały w porównaniu do późniejszych problemów.
Zresztą politycy robią, co mogą, by w świadomości społeczeństwa utrwalić negatywny wizerunek osób wyprowadzających się ze swoim dorobkiem z kraju na stałe. W 2009 r. powstał nawet projekt ustawy o nazwie Ex Patriot Act. Proponowano w nim surowe kary dla takich osób. Nazwa była skrótem od “Expatriation Prevention by Abolishing Tax-Related Incentives for Offshore Tenancy”. Czyli chodziło zapobieganie wyjazdom z pieniędzmi. Jednak skrócona nazwa wielu osobom sugerowała, że wyjeżdżając przestają być patriotami i kto wie, czy autorom właśnie o to nie chodziło.
Miłego weekendu
Rafał Jurak
rafal@infolinia.com