Ozon występujący w stratosferze chroni nas przed bardzo szkodliwym działaniem części promieniowania ultrafioletowego, jest nam więc niezbędny do przeżycia. Kiedy jednak pojawia się w pobliżu gruntu i przenika do płuc staje się bardzo szkodliwy. Niedawne ostrzeżenie dotyczące podwyższonego poziomu ozonu w rejonie naszej aglomeracji zignorowała większość mieszkańców. Warto więc przypomnieć sobie kilka podstawowych informacji na ten temat.
Ozon na dużych wysokościach jest nam niezbędny – największa jego koncentracja występuje 23 km nad powierzchnią. Chroni żyjące na Ziemi organizmy przed szkodliwym promieniowaniem UV. Powstające w wyniku działalności człowieka dziury ozonowe są więc niepożądane. Jednocześnie ozon występujący tuż nad powierzchnią, we wdychanym przez nas powietrzu, jest dla nas również niebezpieczny. Ogłoszone w tym tygodniu ostrzeżenie przed jego nadmiernym stężeniem było pierwszym w tym roku, co jest akurat dobrą informacją, bo zwykle w okolicach Chicago o tej porze roku mamy za sobą już 2 – 3 podobne.
Illinois Environmental Protection Agency monitoruje skład powietrza w największych skupiskach miejskich na terenie kraju. Od wielu lat Chicago zaliczane jest do metropolii o słabej jego jakości. Każdego roku publikowane są wyniki badań z ponad 80 stacji monitorujących skład powietrza na terenie Illinois. Zwykle przez ponad 90% dni w roku jest on na akceptowanym poziomie. Jednak kilkanaście dni różni się pod tym względem. Jedną z przyczyn ogłaszania ostrzeżeń i namawiania do ograniczenia aktywności jest właśnie obecny w atmosferze ozon.
Badana jest zawartość różnych zanieczyszczeń, w tym spalin, toksyn, czy pyłu. Gdy zanieczyszczenia wchodzą w reakcje chemiczne tworzy się właśnie ozon, który jest dla niektórych grup niebezpieczny. Jego powstawanie przyspiesza wysoka temperatura, wilgotność oraz słaby wiatr. Duże miasta środkowego zachodu są wyjątkowo narażone na powstawanie ozonu – Chicago i Detroit każdego roku znajdują się wśród miast o najwyższym jego stężeniu.
Duże miasta trapi powtarzający się zwłaszcza latem problem – wydzieliny silników spalinowych i wielu punktów spalania substancji organicznych. To maleńkie, prawie niewidoczne cząsteczki zanieczyszczeń, które utrzymują się w powietrzu. Zwykle rozpraszane są przez wiatr, lub spadają na ziemię razem z deszczem i śniegiem. Gdy jednak pogoda nam nie sprzyja, wówczas koncentracja zanieczyszczeń jest wyższa, niż zwykle.
Przedstawiciele Illinois Environmental Protection Agency przypominają jednak, że to nie liczba, ale wielkość cząsteczek ma znaczenie dla naszego zdrowia. Wspomniane zanieczyszczenia mają wielkość poniżej 2.5 milionowej metra. Dla porównania: włos ludzki to od 80 do 100 w tej samej skali.
Zanieczyszczenia te mogą być poważnym problemem, zwłaszcza dla osób chorych na astmę i posiadających alergie. Lekarze przypominają, że nikt nie powinien bagatelizować ewentualnych symptomów. Ostrzeżenia zwykle pojawiają się w mediach i są wynikiem obserwacji atmosfery prowadzonych niezależnie przez National Weather Service oraz EPA.
Zaleca się wówczas ograniczenie spacerów na zewnątrz i wysiłku fizycznego. Gwałtowną zmianę jakości powietrza wiele osób może odczuwać jako przemęczenie oraz trudności z oddychaniem.
RJ
'