----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

11 września 2013

Udostępnij znajomym:

'

Większość ustawodawców z Illinois opowiada się za dyplomatycznym rozwiązaniem w Syrii. Takie opinie dominowały w komentarzach po orędziu do narodu wygłoszonym we wtorkowy wieczór przez prezydenta Baracka Obamę. Jednocześnie w Chicago i innych miastach Illinois odbywają się antywojenne manifestacje.

Nie wszyscy spośród 20 członków kongresowej delegacji z Illinois publicznie zadeklarowali swoje poglądy w sprawie interwencji w Syrii, o której autoryzację przez Kongres zabiega prezydent Obama. Większość ustawodawców z Illinois daje jednak do zrozumienia, że do akcji zbrojnej Stanów Zjednoczonych wymierzonej w reżim syryjski powinno dojść w ostateczności, kiedy zawiodą wszystkie inne środki, w tym międzynarodowa dyplomacja.

Swój sprzeciw wobec amerykańskiej interwencji w Syrii jasno wyraziła demokratyczna kongreswoman z Illinois, Tammy Duckworth. Wątpi ona bowiem w ograniczony charakter takiej operacji.

Barack Obama w orędziu ponownie zapewnił, że ewentualna interwencja w Syrii nie będzie operacją naziemną, a precyzyjnie skierowanym atakiem powietrznym. Obama wielokrotnie podkreślał, że “but amerykańskiego żołnierza nie stanie na ziemi syryjskiej”. Ma to być precyzyjnie wyznaczone uderzenie, by osiągnąć konkretny cel – zapobieżenie użyciu broni chemicznej i ograniczenie możliwości prezydenta Baszara el-Asada. Jednak zdaniem kongreswoman Tammy Duckworth interwencja zbrojna nigdy nie jest łatwa i pozostawia po sobie trudne do usunięcia konsekwencje.

W ubiegłym miesiącu Demokratka z Illinois przyznała, że nie poprze interwencji jeśli nie będzie dowodów iż sytuacja w Syrii stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Tammy Duckworth, która jest weteranem, straciła obie nogi podczas wojny w Iraku. Była wówczas pilotem śmigłowca. Jest jednym z sześciu kongresmenów odznaczonym medalem Purpurowego Serca.

Przeciwny interwencji w Syrii jest także demokratyczny kongresmen z Chicago, Danny Davis.

„Myślę, że ludzie obawiają się naszego kolejnego zaangażowania w wojnę” – stwierdza krótko.

Podobno każdego dnia do jego biura dzwoni kilka tysięcy wyborców wyrażających swój sprzeciw wobec interwencji w Syrii.

„Nie sądzę, by orędzie prezydenta wpłynęło na zmianę opinii wyborców w moim okręgu” – mówi kongresmen Danny Davis.

Jeśli dyplomacja zawiedzie, będziemy gotowi do uderzenia na Syrię – to słowa Baracka Obamy wygłoszone we wtorkowym przemówieniu. Prezydent przekonywał, że Stany Zjednoczone nie mogą przejść do porządku dziennego nad użyciem broni chemicznej przez reżim Baszara al Asada.

Stanowisko to popiera demokratyczna kongreswoman  Jan Schakowsky, która w opublikowanym oświadczeniu podkreśla jednak, iż „dyplomacja jest najlepszym rozwiązaniem”.

„Jeżeli dyplomatyczne zabiegi się nie powiodą wtedy najlepszą opcją będzie interwencja zbrojna o ograniczonym zasięgu” – stwierdziła Schakowsky, która jednak nie zadeklarowała, czy poprze rezolucję prezydenta.

Dwóch senatorów USA z Illinois: Demokrata Dick Durbin i Republikanin Mark Kirk, zapowiedziało już, że zagłosuje za autoryzacją interwencji w Syrii. Podobne deklaracje złożył też republikańskim kongresmen Adam Kinzinger. Senator Durbin, który jest członkiem senackiej Komisji Spraw Zagranicznych, jest jednym z siedmiu demokratycznych senatorów i trzech Republikanów, którzy głosowali w Komisji za prezydenckim planem interwencji w Syrii. Durbin poparł też propozycję prezydenta w sprawie przesunięcia terminu głosowania w Kongresie. Obama wyjaśnił, że chce dać czas na działania dyplomatyczne.

Demokratyczny kongresmen z Illinois, Bill Foster z Naperville, w opublikowanym oświadczeniu, pochwalił Baracka Obamę za podjęcie próby dyplomatycznego rozwiązania sprawy Syrii. Foster dał do zrozumienia, że akcja militarna powinna być ostatnią z możliwości branych pod uwagę.

 „Nie sądzę, by administracja i prezydent przekonali Amerykanów, że uderzenie w Syrii jest w interesie naszego kraju” – stwierdził Foster w reakcji na słowa prezydenta.

Inni ustawodawcy z Illinois raczej unikają takich deklaracji i tak do końca nie wiadomo, jak zachowają się podczas głosowania w Kongresie. Można jednak przypuszczać, że wezmą pod uwagę stanowisko wyborców, a ci – jak wynika z ostatnich sondaży, nie popierają interwencji w Syrii. Z sondażu dla CNN przeprowadzonego 9 września wynikało, że 59 procent nie chce, by Kongres zgodził się na akcję militarną. 55 proc. będzie nadal przeciwnych interwencji w Syrii, nawet jeżeli wniosek prezydenta uzyska akceptację. Jeżeli jej nie zdobędzie, przeciwnych operacji będzie 71 procent społeczeństwa. Większość, bo 57 procent, twierdzi jednak, że Kongres nie zaakceptuje prezydenckiego wniosku. Nieco ponad 70 procent pytanych jest zdania, że zaatakowanie celów w Syrii nie pomogłoby Stanom Zjednoczonym w osiągnięciu ważnych celów.

Mieszkańcy Chicago i innych miast przyłączyli się też do antywojennych protestów organizowanych w całych Stanach Zjednoczonych. 

“Nie dla wojny w Syrii” – takie hasła skandowano na manifestacjach zorganizowanych pod redakcją dziennika “Chicago Tribune”. Podobne poglądy dominują w wypowiedziach pojawiających się na internetowych portalach społecznościowych.

RJ



'

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor