Najlepiej określiła to przebywająca w środę w Chicago Hillary Clinton mówiąc, że Pat Quinn powinien być wpisany do Księgi Rekordów Guinessa jako największy szczęściarz wśród polityków. W krótkim czasie wykruszyli się bowiem wszyscy demokratyczni kandydaci mogący mu zagrozić w prawyborach.
Pochodząca z rejonu Chicago Hillary Clinton zna lokalną politykę. Zna obecnego gubernatora, a także byłego szefa gabinetu w Białym Domu Williama Daley, który niespodziewanie wycofał się w tym tygodniu z wyścigu. Biorąc pod uwagę wcześniejszą decyzję Lisy Madigan można więc śmiało powiedzieć, że po demokratycznej stronie poza Quinnem nie ma w tej chwili innych, liczących się kandydatów.
Wprawdzie to za mało, by wygrać wybory, jednak brak poważnego kontrkandydata w prawyborach to spore oszczędności dla komitetu wyborczego obecnego gubernatora. Gdy rozpocznie się właściwa kampania będzie on dysponował większymi środkami.
W czasie, gdy republikańscy kandydaci prowadzić będą kampanię wewnątrz własnej partii, która często zamienia się w bezpardonową walkę o nominację, Quinn nie będzie musiał tego robić zachowując siły i argumenty na ostateczne starcie ze zwycięzcą.
Będzie miał również więcej czasu, by zająć się polityką stanu i problemami Illinois, co w opinii wielu obserwatorów sceny politycznej może mieć spore znaczenie dla wyborców.
Rezygnując z udziału w wyborach na stanowisko gubernatora Bill Daley zaznaczył, że nie czyni tego obawiając się przegranej. Najpoważniejszy przeciwnik Quinna uznał jednak, że nie jest w stanie naprawić sytuacji w naszym stanie, w związku z czym nie chce za pomocą obietnic przejmować stanowiska i obowiązków, którym nie podoła. Daley stwierdził w jednym z wywiadów, że prawdopodobnym zwycięzcą przyszłorocznych wyborów będzie republikanin. Wskazał na Bruce‘a Raunera jako prawdopodobnego, przyszłego gubernatora Illinois.
Nie poparł Quinna
Swoimi przepowiedniami Demokrata William Daley popadł w niełaskę wśród partyjnych kolegów. Jeszcze więcej zamieszania sprawiła jego decyzja, by nie poprzeć w dalszych wyborach pozostającego na placu boju polityka tej samej partii. To nie jest obowiązek, ale raczej tradycja – mówią osoby związane od lat z różnymi sztabami wyborczymi.
Daley do końca pozostał krytyczny w stosunku do urzędującego gubernatora, a mówiąc o prawdopodobnym zwycięstwie republikańskiego polityka zachował się jak promotor odmiennej opcji politycznej, co po obydwu stronach nie jest dobrze odbierane.
Wiele osób zwraca uwagę, że rezygnacja Billa Daley świadczy o sile, jaką posiadają urzędujący politycy i trudnościach, z jakimi zmierzyć się muszą starający się o takie stanowisko politycy. W historii Illinois wykorzystanie obydwu przysługujących kadencji nie jest niczym nadzwyczajnym. Zwykle wygrywa urzędujący polityk i to nie tylko gubernator.
“Czy go ludzie lubią, czy nie, jest gubernatorem i będzie nim jeszcze przez półtora roku – mówi były gubernator Illinois, republikanin Jim Edgar – To wielka przewaga”.
Przez pierwsze miesiące po wyborze na stanowisko Quinn postrzegany był przez ustawodawców jako łatwy cel. Politycy starali się nim manipulować, na każdym kroku ukazywano jego niezaradność. Znalazło to odbicie w sondażach, przez chwilę miał on bowiem najniższe notowania wśród wszystkich gubernatorów w kraju. Ostatnie miesiące przyniosły jednak zmianę. Zdecydowane zagranie w sprawie pensji legislatorów, wstrzymanie programu renowacji stanowego Capitolu, pozytywne przyjęcie na Illinois State Fair. Notowania Quinna są wyższe, choć wciąż jest za wcześnie, by mówić o ewentualnym zwycięstwie w przyszłorocznych wyborach.
RJ
'