Po dziesięciu latach i wydaniu kilku miliardów Chicago oddało do użytku kolejny pas na lotnisku O`Hare. Dzięki niemu zmniejszą się kolejki samolotów oczekujących na start, a tym samym opóźnienia w podróży, od lat uznawane za rekordowe w kraju i mające negatywny wpływ na wyniki pozostałych portów lotniczych w kraju.
Rozpoczęta przed laty modernizacja lotniska miała na celu zlikwidowanie przecinających się w wielu punktach pasów startów i lądowań i stworzenie w ich miejscu równoległych do siebie. Pozwoli to na zlikwidowanie długich kolejek samolotów oczekujących na pozwolenie na start, zmniejszy ryzyko wypadku, a co się z tym wiąże, poważnie ograniczy trapiące O`Hare opóźnienia. Wpływają one bowiem na punktualność lotów w innych częściach kraju, z którymi Chicago połączone jest siecią lotów.
Od czwartku linie lotnicze mogą już korzystać z drugiego, nowego pasa zlokalizowanego w południowej części lotniska. Tym samym po 10 latach zakończony został pierwszy etap modernizacji, która w sumie kosztować ma podatników około 8 miliardów dolarów.
Nie wiadomo, jak długo podróżni będą musieli czekać na pierwsze efekty oddania do użytku nowego pasa. Wiadomo jedynie, że zarząd lotniska oczekuje na nie z niecierpliwością.
„O`Hare było zakorkowane przez tyle lat, że nowy pas może spowodować wiele pozytywnych zmian – mówi Joseph Schwieterman, zajmujący się problemami transportu na Depaul University. Dodaje on, że na O`Hare mogą w związku z tym wkrótce pojawić się nawet tzw. tani przewoźnicy.
Rozpoczęty w 2003 roku projekt miał na celu przeniesienie niektórych, przecinających się pasów startowych i równoległe ułożenie ich obok siebie. Dawny rozkład pasów pozwalał pilotom maszyn na starty i lądowania w różnych warunkach pogodowych. Postęp techniki zlikwidował jednak potrzebę posiadania takiej sieci pasów, gdyż samoloty są w stanie startować i lądować niezależnie od kierunku wiatru.
Kiedy projekt zostanie za kilka lat ukończony, na O`Hare będzie znajdowało się sześć równoległych pasów i dwa poprzeczne. Przed nami więc jeszcze budowa dodatkowej wieży kontrolnej, wykończenie dwóch i wydłużenie jednego z obecnych pasów. Problemem jak zwykle są fundusze. Mające swe siedziby na lotnisku linie muszą zgodzić się na planowany wydatek $2.3 mld. i ustalić źródła finansowania.
Wyposażenie nowego, oddanego do użytku w czwartek pasa, pozwala na korzystanie z niego z znacznie gorszych warunkach pogodowych, niż było to możliwe do tej pory. W czasie dobrej pogody w ciągu godziny będzie mogło startować z niego nawet 150 samolotów – informuje Federalna Administracja Lotów.
To dobra wiadomość nie tylko dla podróżnych w Chicago, ale również dla innych lotnisk w kraju. Chroniczne opóźnienia na O`Hare wpływają bowiem na punktualność w innych miastach. W latach 90, czyli tuż przed podjęciem decyzji o modernizacji, doświadczeni podróżni starali się omijać Chicago i nie korzystać z połączeń w naszym mieście. FAA nałożyła limit startów, tym samym obniżając zyski lotniska.
W tej chwili jest nieco lepiej, choć Chicago ma sporo do nadrobienia. Pośród 29-ciu najbardziej ruchliwych lotnisk w kraju O`Hare wciąż jest na ostatnim miejscu pod względem punktualności odlotów. Zaledwie 67% samolotów startuje tu o wyznaczonym czasie. To gorszy wynik, niż rok temu, gdy dotyczyło to 77% lotów.
Modernizacja lotniska nie przebiega bez problemów. Przez cztery lata Chicago prowadziło negocjacje z zarządem cmentarza leżącego na wymaganym na rozbudowę terenie. Sprawa zakończyła się przenosinami nagrobków w inne miejsce i wypłatą odszkodowania w wysokości ponad 1.3 mln. dolarów. W 2011 r. Chicago zostało pozwane do sądu przez współfinansujące modernizację linie American i United, które domagały się wstrzymania sprzedaży obligacji mających pomóc w zebraniu pieniędzy na realizacje projektu.
Wreszcie jest jeszcze sprawa hałasu. Wraz z budową nowych pasów wzrasta jego poziom w wielu okolicznych dzielnicach Chicago i położonych obok O`Hare przedmieściach. Miasto wydało już miliony na program uszczelniania okien i drzwi, który jednak nie wszystkich zadowala.
Kilka dni temu kongresman Mike Quigley w imieniu mieszkańców podległego sobie okręgu zwrócił się od Federalnej Administracji Lotów oraz władz Chicago z prośbą o zmniejszenie wpływu, jakie startujące i lądujące samoloty będą miały na zamieszkałą okolicę. Chodzi przede wszystkim o hałas w godzinach porannych i nocnych.
Quigley zaapelował o rozszerzenie programu instalacji dźwiękoszczelnych okien i drzwi, a także możliwość kierowania nocnych lotów nad obszarami niezamieszkałymi, takimi jak parki, czy rejony przemysłowe. Według niego rozbudowa lotniska nie może odbywać się kosztem wartości znajdujących się w pobliżu nieruchomości i komfortu życia mieszkańców.
RJ