Kilkudziesięciu żołnierzy i rezerwistów amerykańskiej armii podczas szkolenia wojskowego w ubiegłym tygodniu zostało pouczonych, że American Family Association (AFA) należy do grup społecznych szerzących nienawiść, ponieważ opowiada się za tradycyjnymi wartościami rodzinnymi. Szkolenie, które odbywało się w Camp Shelby w Mississippi, wymieniało AFA wśród organizacji takich jak Ku Klux Klan, organizacje neonazistowskie, Czarne Pantery i Naród Islamu.
Jeden z uczestników szkolenia doniósł o tym do AFA, jak i Fox News, informuje Bryan Fischer, dyrektor zajmujący się w AFA polityką społeczną. Z jego relacji wynika, że kapelan uczestniczący w szkoleniu ośmielił się zakwestionować klasyfikację AFA jako grupy szerzącej nienawiść kilkakrotnie zapytując instruktora “Czy jesteś tego pewien, bracie?” Ten jednak pozostał niewzruszony. Twierdząco odpowiedział również na pytanie innego uczestnika szkolenia o to czy „Jeśli będziemy wspierać finansowo grupy jak AFA, czy możemy popaść w kłopoty?”
Fischer twierdzi, że nie jest to ani pierwszy ani jedyny raz, kiedy armia amerykańska zdefiniowała chrześcijańskie organizacje jako szerzące nienawiść. „Takie posądzenie ze strony armii jest oszczercze, zniesławiające i rażąco fałszywe”, podkreśla. American Family Association wezwało armię do usunięcia we wszystkich materiałach szkoleniowych jakichkolwiek odniesień do American Family Association jako grupy szerzącej nienawiść. W przeciwnym wypadku AFA zapowiada wszczęcie działań prawnych.
W rzeczywistości Liberty Institute z siedzibą w Teksasie, już obecnie współdziała z American Family Association w tej kwestii. Kancelaria prawnicza uznaje, że armia posunęła się za daleko. „Przeprowadzimy dochodzenie i zwrócimy się do armii by w pełni wyjaśnić kto to autoryzował, kto to inicjował i gdzie do tego dochodzi”, oznajmia Jeff Mateer z Liberty Institute. „Oczywiście wiemy, że incydenty miały miejsce w kilku bazach wojskowych. Może być ich więcej i chcemy to dogłębnie wyjaśnić”. W kwestii informowania żołnierzy, że mogą zostać ukarani za uczestniczenie w działaniach lub wspieranie finansowe grup takich jak AFA, Mateer oświadczył, że „Armia nie jest do tego uprawniona. A utożsamianie AFA z grupami, które są bardzo nie-amerykańskie, jest szkalowaniem. Armia nie ma prawa do takich działań”, wyjaśnił.
Fischer podejrzewa, że armia otrzymuje materiały szkoleniowe z Southern Poverty Law Center, liberalnej grupy, która, zdaniem rzecznika AFA, szerzy nienawiść wobec stowarzyszeń, które bronią wartości chrześcijańskich na arenie publicznej. „Musimy wstrzymać wykorzystywanie materiałów sporządzonych przez SPLC przez armię. Organizacja nie jest wiarygodnym źródłem informacji na temat nienawiści czy dyskryminacji”, wyjaśnia Fischer. „The Weekly Standard zdemaskował ich ubiegłej wiosny jako przekręt. Otrzymali niskie oceny ze strony grupy monitorującej działalność organizacji charytatywnych z powodu nieetycznych metod wykorzystywania funduszy”, informuje. „Więc po prawdzie SPLC jest sama grupą szerzącą nienawiść”. Jest problematyczne, by organizacja utrzymywana z funduszy podatniczych, jak armia, wykorzystywała listę politycznie umotywowanej grupy szerzącej nienawiść”, skomentował Tim Wildmon, prezydent AFA. „Armia zniesławiła American Family Association”, podsumował Wildmon.
Todd Starnes z Fox News zaoferował swą własną opinię co do motywacji incydentu. „Myślę, że przynajmniej na pierwszy rzut oka wygląda na to, jakby administracja Obamy oddzielała armię od społeczeństwa amerykańskiego. Jeśli to nastąpi będziemy mieć pokolenie żołnierzy, zostali przeszkoleni by wierzyć, że to co ma miejsce w kościele jest ekstermizmem”, prognozuje Starnes.
W następstwie skandalu podniesionego w mediach, Pentagon przyznał się do popełnienia błędu orzekając, że duszpasterstwo chrześcijańskie nie jest grupą szerzącą nienawiść. Poinformował, że informacja wykorzystana w szkoleniu, według którego American Family Association została sklasyfikowana jako krajowa grupa szerząca nienawiść, nie została otrzymana ze źródeł oficjalnych i nie reprezentuje polityki armii.
Tymczasem George Wright, rzecznik armii w Pentagonie, udziela pokrętnych wyjaśnień. Informuje, że demonstracja przeźroczy nie została wykonana przez armię, a jedynie przez prowadzącego spotkanie. Że zawierała dane uzyskane z przeszukiwań internetowych, wyjaśnia kompromitująco. Że informacja nie pochodzi z oficjalnych źródeł wojskowych, że nie została zaaprobowana przez przywództwo wojskowe. Wright oświadcza, że materiały szkoleniowe zostały uaktualnione, a wszystkie odniesienia do American Family Association usunięte.
Tim Wildmon, prezydent American Family Association nie daje wiary tym tłumaczeniom. „Otrzymujemy zgłoszenia od zbyt wielu ludzi w całym kraju, którzy byli świadkami tych sesji szkoleniowych”, wyznaje. „Wiemy, że ma to miejsce w armii i lotnictwie wojskowym”, dodaje.
Hiram Sasser, dyrektor litigacji z ramienia Liberty Institute, który reprezentuje AFA, uważa, że jest to przypadek w stylu” Oszukasz mnie raz, wstyd dla ciebie. Oszukasz mnie dwukrotnie, wstyd dla mnie”. „Armia będzie musiała się przyznać”, zapowiada. „Powtarzanie, że mają samowolnych instruktorów jest albo dowodem, że mają problem dyscyplinarny albo że wygadują brednie”. To nie po raz pierwszy armia oskarżyła konserwatywne grupy chrześcijańskie o szerzenie nienawiści, zauważa Sasser. Na początku bieżącego roku Sasser ujawnił inny incydent, w którym armia podawała ewangelików i katolików jako przykłady religijnego ekstremizmu.
American Family Association jest jedną z najbardziej prominentnych organizacji charytatywnych promujących tradycyjne wartości chrześcijańskie. Występuje przeciwko małżeństwom osób tej samej płci, pornografii i aborcji. Krytycznie wypowiada się także na temat różnorodnych kwestii publicznych i prowadzi działalność lobbystyczną przeciwko Employee Free Choice Act. Postrzega się jako „organizacja chrześcijańska promująca biblijną etykę obyczajności w amerykańskim społeczeństwie z naciskiem na telewizję i inne media”. Prowadzi bojkoty, ostrzeżenia emailowe, publikacje na stronie AFA i AFA Journal, program radiowy na falach American Family Radio i działalność lobbystyczną.
Brian Fischer, dyrektor do spraw polityki społecznej w AFA wyznał, że wrogie nastawienie rządu wobec AFA ma swe źródło w opozycji organizacji wobec małżeństw osób tej samej płci i homoseksualizmu w armii. AFA podkreśla również, że administracja Obamy posługuje się listą grup szerzących nienawiść, która została sporządzona przez skrajnie lewicową Southern Poverty Law Center.
Udzielając wywiadu w reakcji na raport Starnesa, Fischer skomentował: „Gdyby armia nie była dowodzona przez głównodowodzącego, który jest wrogi wierze chrześcijańskiej, to te podejrzenia byłyby wyśmiane w każdej bazie militarnej na świecie”, stwierdził. Fischer oświadczył, że powiązanie organizacji z postawą nienawiści jedynie z tego powodu, że przestrzega biblijnej nauki na temat homoseksualizmu, jest nieuzasadnione.
„Prawdą jest, że AFA nie żywi nienawiści wobec nikogo. Kochamy wszystkich. Kochamy osoby o orientacji homoseksualnej na tyle by mówić im prawdę o moralnych, duchowych i fizycznych niebezpieczeństwach homoseksualnego postępowania”, napisał w komentarzy na temat eksplodującej kontrowersji.
Fischer zauważył, że „Pierwszy dowódca wojskowy, George Washington, stanowczo sprzeciwiał się normalizacji homoseksualizmu w armii, zwalniając ze służby dwóch żołnierzy, którzy zostali przyłapani w trakcie stosunku. Odnosząc się do prób popełnienia sodomii, Washington dał wyraz uczuciu okropności i obrzydzeniu wobec tych haniebnych przestępstw”.
Fischer stwierdził także, że z wielu źródeł słyszał również, że wielu chrześcijańskich członków armii nie planuje ponownego zaciągnięcia się do wojska z powodu podejmowanych przez rząd federalny ataków na wolności religijne. „Ci, którzy są silni w wierze, silnie wierzący w Chrystusa i chrześcijaństwo i w wartości, które uczyniły Amerykę wielką, są sercem i duszą amerykańskiej armii”, stwierdził Fischer. „Jeśli zaczniemy ich tracić, to osłabi to armię i stanie się największym zagrożeniem naszego bezpieczeństwa”, skomentował.
Znaczącą częścią problemu są koneksje pomiędzy administracją i Southern Poverty Law Center, które zostało powiązane z ubiegłorocznym atakiem terrorystycznym w Waszyngtonie. Organizacja, która przyjęła postawę, że jakikolwiek krytycyzm lub opozycja wobec homoseksualizmu wywodzi się z „nienawiści”, została wskazana przez skazanego terrorystę, Floyda Lee Corkinsa jako źródło informacji jakoby Family Research Council była „grupą nienawiści” z racji swej opozycji wobec homoseksualizmu. Corkind przyznał się w trakcie dochodzenia, że wybrał Family Research Council jako przedmiot ataku, ponieważ organizacja została wymieniona na liście antygejowskich grup szerzących nienawiść sporządzonej przez Southern Poverty Law Center i dostępnej na jej stronie internetowej. Family Research Council promuje wartości judeo-chrześcijańskie w kwestii rodziny i homoseksualizmu, ale SPLC uważa, że jej prawdziwym przesłaniem jest „oczernianie gejów i lesbijki”. Corkins, który był woluntariuszem w centrum LGBT (prowadzącej lobbing na rzecz osób orientacji homoseksualnej, biseksualnej, i transpłciowych), przyznał się do winy za akt terrorystyczny. W sierpniu 2012 roku w pełnym uzbrojeniu wkroczył do siedziby Family Research Council i zaczął strzelać w intencji zabicia „tylu ilu osób mógł”. Zdołał postrzelić i zranić jedną osobę, menedżera ośrodka Leo Johnsona, który heroicznie powstrzymał atak.
Ataki administracji Obamy na zwolenników konserwatywnych postaw światopoglądowych nasiliły się już w kilka tygodni po rozpoczęciu prezydenckiego urzędowania. To wtedy raport Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego ostrzegł przed możliwością użycia siły przed nieokreślonymi z imienia „ekstremistami z prawego skrzydła”, w tym przeciwnikami aborcji. Wkrótce potem raport opublikowany przez Missouri Information Analysis Center ostrzegał organy ścigania przed osobami o „radykalnych ideologiach opartych na poglądach chrześcijańskich”. Departament Obrony nieco później został przyłapany na rozpowszechnianiu informacji, że ci, którzy sprzeciwiają się aborcji są „terrorystami niskiego stopnia”.
W kilka tygodni potem Southern Poverty Law Center przyznało, że było autorem raportu, w którym świadczyło formalne porady dla DHS o tym jak „zwalczać gwałtowny ekstremizm”, w którym potraktowali zwolenników konstytucjonalnych pryncypiów z szaleńczymi zabójcami. Oto DHS został przyłapany na monitorowaniu blogu Christian Last Days Watchman publikowanego przez Julio Severo, chrześcijanina, który został zmuszony do opuszczenia Brazylii z powodu konfliktu pomiędzy pro-homoseksualną postawą brazylijskiej administracji a jego poparciem dla tradycyjnie pojmowanego małżeństwa. Również i w tej kwestii administracja Obamy odmówiła komentarza z powodu monitorowania blogu Julia Severo.
Na początku roku badanie przeprowadzone przez Combating Terrorism Center będące częścią amerykańskiej armii powiązało opozycję wobec aborcji i inne konserwatywne postawy z terroryzmem. Badanie pod tytułem: „Challenges from the Sidelines: Understanding America’s Violent Far Right”, określa anty-aborcjonistów jako aktywne zagrożenie działalności terrorystycznej.
„Przeciwnicy aborcji byli ogromnie skuteczni w ostatnich dwóch dekadach, podejmując 227 ataków, przy czym wielu ze sprawców nie zostało zidentyfikowanych ani ujętych”, głosi autor Arie Perliger w raporcie. Prezydent American Life League, Julie Brown określiła to mianem taktyk oszczerczych. „Widzę jasno co się dzieje w odniesieniu do ruchu opowiadającego się za ochroną życia. Użycie dwóch pojęć ujawnia stronniczość i nienawiść jakie mają charakteryzować nasz ruch. Są nimi: „ataki” i „przemoc”, podsumowała Brown.
Herb Titus, profesor prawa konstytucyjnego, były dziekan Regent University School of Law i doktorant Inter-American Institute for Philosophy, Government, and Social Thought, uważa, że jest to próba powiązania myśli konserwatywnej z przemocą. „Profesor Perliger zaadoptował strategię wielu członków lewicowej profesury koncentrując się na zachowaniach niewielu w celu zdyskredytowania wielu, którzy mają podobne poglądy, ale nie angażują się w przemoc”, dowodzi Titus. Po czym zwraca uwagę na źródło tych badań. „Jak wielu w administracji Obamy, Perliger nie chce podejmować dialogu na tematy społeczne, ale dyskredytuje cały ruch polityczny stosując pozamerytoryczny sposób rozumowania”, argumentuje Titus. „Perliger nie jest poważnym naukowcem, ale propagandzistą obecnego reżimu”, konkluduje profesor.
Nie jest pod tym względem jedyny. W podobnym duchu utrzymywanych jest wiele materiałów szkoleniowych stosowanych w armii amerykańskiej opisujących grupy rzekomo szerzące nienawiść. A oto fragment: „W historii Stanów Zjednoczonych jest wiele przykładów ekstremalnych ideologii i ruchów. Koloniści, którzy usiłowali uwolnić się spod panowania brytyjskiego i stany konfederatów, które oddzieliły się od stanów północnych są właśnie dwoma przykładami”, dowodzi instruktaż dla wojska. Ataki 9/11 dokonane przez muzułmanów, które uśmierciły niemal 3,000 osób są określane mianem „wydarzenia historycznego”.
Nie po raz pierwszy i nie ostatni, panująca administracja rządowa usiłuje napisać na nowo podręczniki historii i dyktować obowiązujące wartości. Nie powinno nas to dziwić, bo przecież każdy reżim ma swoich propagandzistów.
Na podst. One News Now, Fox News, oprac. Ela Zaworski