Giełda polis ubezpieczeniowych będąca osią reformy służby zdrowia od niefortunnej inauguracji w dniu 1. października nie funkcjonuje sprawnie. Federalny portal, który został stworzony dla milionów Amerykanów, którzy nie posiadają ubezpieczenia by mogli internetowo porównać polisy, wybrać właściwą i sprawdzić czy kwalifikują się na subsydia federalne, w ubiegły weekend przestał działać. Ponad miliona 8.6 osób, które odwiedziły stronę internetową w jej pierwszym tygodniu funkcjonowania, napotkało na długi okres oczekiwania, co uniemożliwiło im rejestrację i sprawdzenie opcji ubezpieczeniowych.
W pewnym momencie giełda zarejestrowała błędy w działaniu portalu w 24 stanach. Kilka dni temu centrum przetwarzania danych, które kieruje informacje podatkowe do stron prowadzonych przez rząd federalny i 14 stanów, utraciło zdolność połączenia po tym, jak pracownicy próbowali wymienić zepsuty komponent sieci. Portal federalny w czwartek rano był już wprawdzie sprawny, ale wydaje się, że problemy techniczne są najmniejszym z problemów Obamacare.
„Inauguracja Obamacare jest prawdziwą katastrofą”, oświadczył Eric Cantor, przywódca większości parlamentarnej w Izbie. „Amerykanie są teraz faktycznie przerażeni reformą służby zdrowia. Nie wiedzą, co się stanie z ich opieką zdrowotną w przyszłym roku. A to, co słyszymy ze strony administracji jest absolutnie niezadowalające, bo na wiele pytań nie uzyskaliśmy odpowiedzi”.
„Po wydaniu $600 milionów Amerykanie potrzebują informacji na bardzo podstawowe pytania dotyczące Obamacare”, kongresman Dave Camp stwierdził w oświadczeniu. „Dlaczego portal nie działa? Dlaczego powiedziano nam, że wszystko będzie gotowe, jakkolwiek było wiadomo, że tak nie było? Jak poważne są to problemy i jak długo potrwa żeby je rozwiązać? I co najważniejsze, jeśli ludzie nie mogą poruszać się w tak dysfunkcyjnym i nadmiernie skomplikowanym systemie, czy IRS ma prawo do narzucania kar?”, zauważył Camp.
Kilkanaście stanów prowadzących swoje własne portale ubezpieczeniowe odnotowało mniej problemów niż giełda federalna, która była stworzona dla stanów, które nie zbudowały swych własnych portali. Massachusetts, które posiadało giełdę od roku 2006 i dostosowało ją do wymogów prawa federalnego, odnotowało 23,025 rozpoczętych aplikacji ubezpieczeniowych i 7,592 wypełnionych, poinformował rzecznik stanowy, Jason Lefferts. Kalifornia, stan najbardziej liczny z silną gospodarką, która mogłaby stanowić dziewiątą pod względem wielkości potęgę na świecie, wprowadziła giełdę ubezpieczeniową, Covered California. Ponad 125,000 aplikacji ubezpieczeniowych zostało wszczętych, informuje oświadczenie. Pomimo tego, Michael Gerson, były autor przemówień Busha, oświadczył, że usterki federalnej giełdy ubezpieczeniowej mają „potężne znaczenie symboliczne” dla wyborców, ponieważ znajdują się „w samym ostrzu interakcji” z administracją rządową w sztandardowej inicjatywie prezydenckiej. Giełda jest administrowana przez administrację rządową, jakkolwiek ubezpieczenia sprzedawane w jej ramach są ofertą przedsiębiorstw prywatnych.
Niepowodzenie inauguracji nowego portalu rządowego i frustracje korzystających z niego klientów sprowokowały Obamę do wyjaśnień podczas ubiegłotygodniowej konferencji prasowej. Przemówienie Obamy w Ogrodzie Różanym Białego Domu stanowiło powtórkę tych samych argumentów, których używał przez ponad trzy lata na temat Obamacare, oferując sugestie wykorzystania gorących linii telefonicznych i aplikacji papierowych w celu poradzenia sobie ze źle działającym portalem.
Tymczasem czas ucieka. O ile zapisać można się do 31 marca, to termin składania aplikacji, by mieć ubezpieczenie w dniu 1 stycznia, upływa z dniem 15 grudnia. Republikanie i demokraci wzywają do przedłużenia terminu rejestracji.
Najwyższa rangą przedstawicielka administracji, która ponosi odpowiedzialność za stworzenie i funkcjonowanie giełd ubezpieczeniowych, Marilyn Tavenner z Centers for Medicare and Medicaid Services, w zeznaniu w Kongresie obwiniła kontrahentów z sektora prywatnego, a nie swój zespół, za niewywiązanie się z oczekiwań. Tavenner zaoferowała wprawdzie przeprosiny wobec „milionom Amerykanów”, którzy nie byli w stanie skorzystać z giełdy ubezpieczeniowej, ale wszyscy wiemy, że nie o to chodzi.
Za „nikczemnie frustrujące” problemy z federalnym portalem przeprosiła również sekretarz zdrowia i służb socjalnych, Kathleen Sebelius, obiecując usprawnienie strony konsumenckiej. W trakcie swego trzy i pół godzinnego przesłuchania przed Komitetem Energii i Przemysłu Izby sekretarz Sebelius obiecała, że „zdecydowana większość” konsumentów będzie w stanie dokonać internetowych zakupów polis ubezpieczeniowych pod koniec listopada bez obecnie raportowanych przeszkód. Sekretarz Sebelius oświadczyła, że jest osobiście odpowiedzialna za ich rozwiązanie. Przyznała również, że myliła się w ocenie gotowości portalu do inauguracji. Poinformowała, że portal Obamacare kosztował dotychczas $174, w tym $56 milionów za wsparcie technologiczne, i że administracja ma ogromne zobowiązania finansowe wobec pozarządowych kontrahentów. Jednak bez względu na to cokolwiek by powiedziała, odwiedzający portal healthcare.gov napotykali jeszcze kilka dni temu zawiadomienie: „System w tej chwili nie działa” (The system is down at the monent).
W końcu jednak portal zostanie naprawiony. W czwartek rano usłyszeliśmy zapewnienie, ż jest już sprawny. Błędy Obamowskiej reformy służby zdrowia natomiast niekoniecznie. Problemy z nowymi polisami ubezpieczeniowymi staną się coraz bardziej personalne w miarę jak nowi klienci uświadomią sobie ich wpływ na kieszenie. Oto lista głównych niepowodzeń.
Kiedy w końcu konsumentom uda się zarejestrować na portalu Healthcare.gov, czeka ich szok związany z wysokością stawek udziału własnego, tak zwanego deductible, czyli pieniędzy, które klienci muszą wydać na opiekę zdrowotną zanim większość ubezpieczeń zacznie wypłacać środki ubezpieczeniowe. Jak wykazuje analiza Chicago Tribune, w przypadku 21 z 22 najniższych planów ubezpieczeniowych oferowanych w powiecie Cook mieszkańcy stanowej giełdy muszą zapłacić ponad $4,000 dla pojedynczej osoby i $8,000 dla rodziny.
Plan ubezpieczeniowy jest bezpośrednim rezultatem zaleceń nowego prawa dotyczących procentowego pokrycia średnich kosztów jakie ubezpieczyciel musi gwarantować (60% w przypadku ubezpieczeń typu Bronze, do 90% w przypadku planów typu Platinum). W rezultacie Amerykanie, którzy wybiorą relatywnie niższe składki miesięczne (premium), prawdopodobnie po to, by uniknąć szoku związanego z wysokością stawek, będą borykać się z wysokimi opłatami własnymi (deductible).
Pytaniem podstawowym pozostaje, czy kiedy klienci będą musieli zapłacić ponad tysiąc dolarów miesięcznie za plan z wysoką opłatą własną, czy będą w stanie płacić wysokie składki (premium)? Wielu nie będzie w stanie pokryć kosztów ubezpieczenia w i tak już boleśnie napiętym domowym budżecie.
Kongresowe Biuro Budżetowe szacuje, że ponad 7 milionów osób zapisze się do nowych ubezpieczeń w ramach giełd do roku 2014. Potrzeba więc by około 2.7 milionów z tych osób było młodymi i zdrowymi, którzy się zarejestrują płacąc składki, które są wyższe niż gwarantowałby to ich wiek czy status zdrowia. Być może zapisze się wystarczająca liczba Amerykanów, ale czy będą w stanie wpłacać swe składki miesiąc po miesiącu? Kluczową datą będzie 1. kwietnia, kiedy to osoby, które zapiszą się przed grudniem będą pozbawione swych planów jeśli nie będą za nie płacić. Jeśli nie wywiążą się z płatności, będą zmuszone zapłacić karę.
Jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest tak zwana „spirala śmierci”. Może się bowiem okazać, że Obamowska reforma zdrowia przyciągnie najbardziej chorych. Chorzy Amerykanie, z wysokimi kosztami opieki zdrowotnej, są najbardziej zdeterminowani by przedrzeć się przez portal Healthcare.gov by się zapisać. Jeśli zdominują zapisy, składki podskoczą w roku 2015, zniechęcając zdrowych i młodych do rejestracji.
Mieliśmy już zapowiedź spirali śmierci. Klienci zapisani do tymczasowych planów stworzonych przez nowe prawo, kosztują średnio $28,994 rocznie. Jest to dużo więcej niż oczekiwano.
Większość osób po prostu chciałoby pozostać przy swoim obecnym planie, jak prezydent obiecał, że będą mogli. Ale tysiące właścicieli polis otrzymuje powiadomienia, że ich obecne ubezpieczenie jest likwidowane, ponieważ nie dostosowuje się do warunków nowej ustawy zdrowotnej. Na przykład Florida Blue wycofuje z użycia około 300,000 polis, z czego 80 procent stanowią indywidualne polisy w stanie. Kaiser Permanente wysłało zawiadomienia do 160,000 osób, około połowy swych indywidualnych przedsiębiorstw w stanie. Ubezpieczyciel Highmark w Pittsburgu rezygnuje z 20 procent swych indywidualnych klientów, podczas gdy Blue Cross, największa ubezpieczalnia w Filadelfii, wycofuje około 45 procent polis.
Te zawiadomienia o likwidacji polis ubezpieczeniowych, które zaczęły pojawiać się w sierpniu, były prawdziwym szokiem dla wielu konsumentów, zwłaszcza w kontekście zapewnień Obamy o tym, że ci, którzy zechcą będą mogli zatrzymać swe polisy. Okazuje się, że i ta obietnica była całkowicie bez pokrycia.
Na Obamacare najbardziej stracą rodziny. Subsydia administracyjne będą oznaczać, że powiększy się opodatkowanie dla małżeństw, zwłaszcza dla starszych Amerykanów znajdujących się w średnim przedziale zarobkowym. Rodziny będa musiały liczyć się z tym, że pozostanie w małżeństwie może kosztować ich $10,000 rocznie lub więcej, ponieważ osoby indywidualne z niższym dochodem kwalifikują się na wyższe subsydia.
Problematyczny może okazać się zwrot subsydiów. Bardzo ważnym będzie bowiem dokładne oszacowanie dorocznego dochodu wymaganego na aplikacji ubezpieczeniowej. Ci, którzy pomniejszą swój dochód, z powodu zmiany sytuacji lub podając niewłaściwą informację po otrzymaniu większego subsydium niż do jakiego są uprawnieni, będą zmuszeni spłacić naddatek, możliwie sięgający nawet tysięcy dolarów.
Jak przewidują Centers for Medicare and Medicaid Services, gdzie aktuariusze dokonują kalkulacji dotyczących wydatków na opiekę zdrowotną, koszty leczenia eksplodują. Ich wzrost szacuje się na 6.1 procent.
Eksplodują również kradzież tożsamości i defraudacja. Dziesiątki tysięcy „nawigatorów”, „asystentów” i innych agentów jest obecnie zatrudnianych, zwykle w organizacjach charytatywnych, by pomóc konsumentom w rejestracji. Będą oni gromadzili dane osobowe, takie jak numer Social Security, adres, imię i adres pracodawcy, imiona i daty urodzenia dzieci, historie ich chorób, by zorientować się czy kwalifikują się na subsydia Obamacare. Inni jeszcze chodzą od domu do domu by zapisać mieszkańców, i niełatwo jest określić czy osoba z którą rozmawiasz w drzwiach jest wiarygodna. O ile pomocnicy otrzymują pewne szkolenie, to nie mają licencji profesjonalnej i nie przechodzą kontroli przeszłości kryminalnej wymaganej od agentów ubezpieczeniowych i brokerów. Stąd ryzyko potencjalnej kradzieży tożsamości jest bardzo realne i 13 prokuratorów generalnych wyraziło już swe zaniepokojenie z powodu zagrożenia danych osobowych wymienianych w giełdach ubezpieczeniowych.
Kilkanaście pozwów sądowych wszczętych w sądach federalnych w Oklahomie, Dystrykcie Kolumbii, Indianie i Virginii, podważa praworządność dystrybucji subsydiów poprzez giełdy stworzone przez rząd federalny. Właściwie wskazują one, że prawo rezerwuje je wyłącznie dla stanowych giełd ubezpieczeń. Może to oznaczać, że mieszkańcy 34 stanów nie będą kwalifikować się na subsydia Obamacare, nawet jeśli pomyślnie przedrą się przez skomplikowany proces aplikacji.
Najpoważniejszym zagrożeniem z prognozowanych jest to, że Obamacare oznacza utratę miejsc pracy. Administracja Obamy odroczyła o rok wymóg raportowania o konieczności dostarczenia przez przedsiębiorstwa ubezpieczeń zdrowotnych dla swych pracowników. To postanowienie wchodzi jednak w życie w roku 2015, wskutek czego pracodawcy będą kontynuować restrukturyzację swych przedsiębiorstw by zatrudniały one mniej niż 50 pracowników i ograniczały liczbę godzin pracy do 30 tygodniowo w celu uniknięcia grzywien za nieoferowanie ubezpieczeń. Andrew Puzder, dyrektor wykonawczy CKE Restaurants, napisał w The Wall Street Journal, że „dowód na to, że Obamacare ma negatywny wpływ na zatrudnienie jest jednoznaczny, wystarczający i zgodny ze zdrowym rozsądkiem”. Jest oczywiste, że na Obamacare ucierpią nowe miejsca pracy.
„Jeśli masz trzech pracowników zatrudnionych w wymiarze 40 godzin tygodniowo, to oznacza to w sumie 120 godzin pracy. Ale pięciu pracowników pracujących w wymiarze 24 godzin tygodniowo również daje w sumie 120 godzin pracy. Tymczasem pracodawca musi oferować trzem pracownikom zatrudnionym w pełnym wymiarze godzin ubezpieczenie zdrowotne albo zapłacić karę. Nie jest do tego zobowiązany wobec pięciu zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin, co czyni ich zatrudnienie mniej kosztowne”, argumentuje Puzder.
Krytycy próbują zdyskredytować Puzdera, ale ostatnie wydarzenia w Cedar Falls dobitnie potwierdzają prawdziwość jego rozumowania. Oto w listopadzie administracja miejska zredukowała czas pracy 59 pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin do 29. Wprawdzie tracą oni trzy godziny pracy. Ale tym samym miasto unika zwolnienia do 30 pracowników by wypełnić dziurę budżetową stworzoną przez konieczność świadczenia ubezpieczeń zdrowotnych.
Wydaje się więc, że funkcjonowanie portalu federalnego nie jest największym z problemów Obamacare.
Na podst. Politico, Bloomberg, CNN, Galen Institute, oprac. Ela Zaworski