----- Reklama -----

Ogłoszenia, felietony, informacje Polonijne - Tygodnik Monitor

14 listopada 2013

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Kierowcy muszą coraz bardziej uważać. Nie tylko na fotoradary i kamery na skrzyżowaniach, ale również na filmujących ich zachowanie na drodze rowerzystów. W Chicago coraz popularniejsze jest montowanie małych kamer na kaskach, czy nagrywających filmy telefonów na kierownicy. Wszystko dla poprawy bezpieczeństwa oraz jako dowód w sądzie w razie wypadku.

Kiedy dochodzi od wypadku z udziałem samochodu i roweru trudno jest udowodnić, z czyjej winy do niego doszło. W raportach policyjnych i ubezpieczeniowych brakuje opisów zdarzenia i wskazania winnych. Dlatego rowerzyści postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i zaczęli wyposażać swe jednoślady w urządzenia nagrywające.

Najczęściej są to przytwierdzone do kasków małe kamery typu GoPro, lub telefony komórkowe umocowane na kierownicy. Dokumentują one zachowanie kierowców na ulicach Chicago i często służą jako dowód w razie wypadku.

Sklepy elektroniczne odnotowało dwukrotny wzrost sprzedaży niewielkich urządzeń nagrywających od momentu ogłoszenia przez burmistrza planu zwiększenia liczby tras rowerowych, wydzielenia dodatkowych linii oraz startu programu wynajmowania rowerów o nazwie Divvy.Photos

Właściciele sklepów rowerowych mówią, że połowa sprzedawanych kamer służy walce z przejawami drogowego piractwa, w większości w stosunku do jednośladów, jednak nie tylko. W serwisie YouTube coraz więcej można znaleźć filmów tego typu nagranych na ulicach Chicago i innych amerykańskich miast.

Problem w tym, że wielu rowerzystów uzbrojonych w kamerę często celowo doprowadza do konfrontacji z kierowcami samochodów, a następnie ściga ich ulicami miasta w nadziei na nakręcenie ciekawego ujęcia.

Prawnicy reprezentujący poszkodowanych w wypadkach rowerzystów uważają, że obecność kamer nie powinna nikogo drażnić, bo często są dowodem niewłaściwego zachowania kierowcy samochodu. Przytaczają oni zwłaszcza przypadki potrąceń na skrzyżowaniach ze znakami stopu z każdej strony. Kierowcy mówią wtedy zwykle, że rowerzysta „nagle wpadł na skrzyżowanie”.

Poza tym kilka miesięcy temu do arsenału ochronnego włączono aplikację telefoniczną, która pozwala na zgłaszanie sytuacji groźnych dla rowerzysty. Wraz z zapisem z kamery kierowcy, którzy niemal spowodują wypadek też będą mogli być pociągnięci do odpowiedzialności.

Rowerzyści nie są święci

Należy jednak zaznaczyć, że kierowcy jednośladów bardzo często przekraczają zasady ruchu i łamią obowiązujące przepisy. Wraz ze wzrostem liczby rowerów na ulicach notuje się coraz więcej stłuczek i groźnych kolizji. Tylko część z nich jest jednak wynikiem nieuwagi kierowcy samochodu.

W 2011 r. policja chicagowska przeprowadziła dwugodzinną akcję na skrzyżowaniu w centrum miasta. W tym czasie wypisano aż 240 ostrzeżeń i wręczono jeden mandat osobie pedałującej na czerwonym świetle i zajmującej przejście przeznaczone wyłącznie dla pieszych. Okazało się, że setki rowerzystów ma w pogardzie światła i znaki uliczne powodując co kilka minut groźną sytuację dla innych użytkowników ulic.

Przez wiele lat akcja o nazwie „Share the road” skierowana była wyłącznie do kierowców samochodów. Od kilku lat jej odbiorcami  są również rowerzyści. Miejski departament transportu przypomina, iż tylko w Chicago każdego roku dochodzi do prawie 2,000 wypadków z udziałem jednośladów.

Dlatego w maju br. burmistrz Chicago zaproponował podniesienie kosztu mandatów za łamanie przez rowerzystów przepisów ruchu drogowego. Kierowcy też zapłacą więcej, niż dotychczas, jeśli z ich powodu dojdzie do wypadku z udziałem rowerzysty.

RJ



----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor